- Dziewczynka w stanie zagrażającym życiu trafiła do szpitala w Gorzowie. Miała gorączkę i duszności.
- Lekarze chcieli wykonać dziecku test na koronawirusa, ale ojciec kategorycznie odmówił i zwyzywał personel szpitala.
- Okazało się, że 5-latka nie była nigdy szczepiona.
„Jest mi przykro, smutno, byłem zaskoczony, a chwilami odczuwałem także złość i bezsilność” – pisze na swoim koncie na Facebooku Robert Surowiec, wiceprezes szpitala wojewódzkiego w Gorzowie.
Lekarze chcieli zrobić test
W ostatni weekend do lecznicy na północy Lubuskiego trafiła 5-letnia dziewczynka. – Z niewielkim urazem, ale także gorączką. Dziecko miało też objawy duszności – informuje R. Surowiec. W związku z tym, że 5-latka miała objawy, które występują również przy zakażeniu koronawirusem, lekarze w szpitalu chcieli wykonać dziecku test na Sars-CoV-2. Takie są bowiem procedury bezpieczeństwa w szpitalu.
- Byliśmy zaskoczeni, gdy ojciec przeciwstawił się zrobieniu testu – informuje wiceprezes szpitala. – Okazało się też, że dziecko nigdy nie przeszło żadnego szczepienia. Ojciec odmówił też podania dziecku niezbędnych leków – dodaje R. Surowiec. Dziecko nigdy nie miało też lekarza rodzinnego.
To jeszcze nic.
- Nasz personel medyczny został zwyzywany w niewybrednych słowach, które nie nadają się do cytowania – mówi wiceprezes.
Ojcu groziło odebranie praw rodzicielskich
Ponieważ ojciec dziecka nie godził się na przetestowanie córki, mężczyzna mógł zostać ukarany przez lubuskiego inspektora sanitarnego Przygotowany został również wniosek o czasowe zawieszenia - na czas leczenia – praw rodzicielskich. Ta sytuacja otrzeźwiła mężczyznę. Do szpitala przyjechał z dzieckiem wieczorem. Na drugi dzień rano zgodził się ostatecznie na badania na koronawirusa.
„Na szczęście test wyszedł negatywny i to chyba jedyny pozytyw całej tej sytuacji” – napisał we wtorkowy poranek Surowiec. Dodał, że podczas ostatniej doby w szpitalu nie stwierdzono nowych przypadków koronawirusa.
- Po zastosowaniu przez pediatrów z gorzowskiego szpitala antybiotykoterapii dziewczynka poczuła się lepiej. W poniedziałek jej stan lekarze określili jako dobry. Przepisali medykamenty i na żądanie ojca wypisali ze szpitala - informuje Agnieszka Wiśniewska, rzecznik szpitala.
- Wszystko skończyło się dobrze, choć pierwotnie nic na to nie wskazywało. Jesteśmy po to, by nieść pomoc ludziom, którzy powierzyli nam swoje zdrowie. To dla nas nie slogan a misja. Jej realizacja jest jednak możliwa tylko przy współpracy ze strony pacjentów i ich prawnych opiekunów, zatem pozwólmy robić lekarzom to na czym się znają najlepiej – dodaje wiceprezes Surowiec.
WIDEO: Co mieszkańcy myślą na temat noszenia maseczek i obostrzeń z tym związanych?
Botoks 2.0? Naukowcy potwierdzają
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?