Starszy, schorowany mężczyzna przyszedł do naszej redakcji, ma bowiem żal do władz miasta. - Prosiłem o pomoc, ale nic z tego, pan prezydent Zubowski zasłania się przepisami - mówi bezdomny. - A przecież to władze miasta zabrały mi dorobek mojego całego życia. Najpierw dom przy ul. Pogodnej, a teraz mieszkanie przy ul. Rudnowskiej.
Jak do tego doszło, że na stare lata ten stary człowiek został bez dachu nad głową? W 1975 roku B. Nasidrowy otrzymał w wieczyste użytkowanie działkę przy ul. Pogodnej. Zgodnie z umową, miał na jej terenie rozpocząć budowę domu w ciągu dwóch lat, a w ciągu kolejnych czterech zakończyć całe przedsięwzięcie. W 1992 roku gmina uznała, że człowiek ten nie wywiązał się z umowy, więc go ponagliła pismem i zagroziła, że rozwiąże umowę o wieczyste użytkowanie gruntu.
W 1994 roku zarząd miasta podjął ostateczną decyzję o rozwiązaniu umowy z panem Bronisławem i wystąpił do sądu o jego eksmisję. - Władze miasta uznały, że mój dom nie nadaje się do zamieszkania oraz że szkodzę nim sąsiadom - wspomina z żalem Nasidrowy. - A przecież ja tam byłem zameldowany, jak to się stało, że urzędnik gminy zameldował mnie na budowie? A później ta sama gmina uznaje, że dom nie jest domem. Zameldowanie mam do tej pory.
Wyeksmitowano go z dobytkiem do małego mieszkanka przy ul. Rudnowskiej. W grudniu ubiegłego roku doszło do pożaru w tym lokalu. Powód zaprószenie ognia, policja umorzyła już postępowanie w tej sprawie. 70-latek trafił do szpitala. Gmina wykorzystała moment, i wypełniła orzeczenie sądu z 2008 roku, który zasądził eksmisję B. Nasidrowego, bez wskazania lokalu socjalnego, z lokalu przy Rudnowskiej ze względu na zaległości w opłatach czynszowych. Wielu sąsiadów odetchnęło z ulgą, gdyż do spokojnych sąsiadów nie należał.
- Ten człowiek dostał prawo do zamieszkania w przytulisku w Żukowicach - poinformował nas rzecznik prezydenta Krzysztof Sadowski. - Wyrok sądu nie zapewnia mu lokalu z zasobów gminy.
- Wolę iść pod most niż do przytuliska - zapewnia B. Nasidrowy. Napisał już wiele skarg i próśb o pomoc w odzyskaniu domu. Bezskutecznie. Kilka dni temu zwrócił się sprawiedliwość do prezydenta RP. Od dnia, kiedy na siłę wyrzucono go z ul Pogodnej minęło wiele lat, od pożaru przy Rudnowskiej kilka miesięcy. Ale człowiek ten nie może pogodzić się z tym co się stało. Wciąż wierzy w to, że stanie się cud i dom znów będzie jego.
Nie udało się nam uzyskać wczoraj odpowiedzi z ratusza, czy mężczyzna może liczyć na jakąś pomoc tu, w Głogowie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?