Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

A to niezła historia! Już wiadomo, skąd się wziął koń przed Szpitalem Uniwersyteckim w Zielonej Górze. Można się wzruszyć

OPRAC.:
Leszek Kalinowski
Leszek Kalinowski
Zagadka tajemniczego konia przed Szpitalem Uniwersyteckim po latach została rozwiązana
Zagadka tajemniczego konia przed Szpitalem Uniwersyteckim po latach została rozwiązana Archiwum Szpital Uniwersytecki
Przed Szpitalem Uniwersyteckim w Zielonej Górze od lat stoi koń. Wiele osób pytało, skąd się tam wzięła ta rzeźba w skali jeden do jednego. Teraz zagadka się wyjaśniła, kto przed laty przywiózł i postawił przed lecznicą zwierzaka.

Skąd się wziął czarny koń przed zielonogórską lecznicą? – to pytanie od wielu lat nurtowało pacjentów, lekarzy, pielęgniarki.
Na swoim profilu Szpital Uniwersytecki postanowił wrócić do tajemniczej historii. Zwłaszcza że koń się przez lata postarzał, Trzeba go odnowić i szpital poszukuje złotej rączki, która pomogłaby tajemniczej rzeźbie wrócić do dawnej świetności.

Zagadka tajemniczego konia przed Szpitalem Uniwersyteckim po latach została rozwiązana

A to niezła historia! Już wiadomo, skąd się wziął koń przed ...

Tajemniczy koń pojawił się nagle przed szpitalem

Na profilu Szpitala Uniwersyteckiego czytamy:
- W piątek konia nie było, a kiedy wróciłem do pracy w poniedziałek, już stał – wspomina dr n. med. Jan Nowak, który przez wiele lat kierował Klinicznym Oddziałem Chirurgii i Urologii Dziecięcej.

Skąd przed wejściem do oddziału wzięła się rzeźba konia w skali 1:1? Do końca nie wiadomo. Chociaż… Pielęgniarki przekazały szefowi jedynie, że ktoś podczas weekendu, dobre kilkanaście lat temu, przyjechał, postawił zwierzę i tyle go było widać. A że właśnie odbywała się Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, to dominuje teoria: rzeźba została na niej wylicytowana i pozostawiona przed szpitalem w ramach podziękowań. I niech tak zostanie.

- Z biegiem czasu koń się zestarzał, poprawialiśmy mu nogę, ale jaki jest, każdy widzi. Wymaga już remontu. Może znajdzie się jakaś złota rączka? Zwierzę zżyło się z oddziałem i stanowi dla pacjentów dobry punkt orientacyjny. Mówi się: wejście koło konia - uśmiecha się dr Nowak.

Co ciekawe, obok konia stały też krasnale, ale ktoś je ukradł. Znaleziono je potem w pobliskim parku. - Chuligani konia nie wzięli, był przykuty do podstawy – mówi lekarz.

Trochę lat już minęło. Może ujawni się anonimowy darczyńca i rozwikła nurtującą nas zagadkę? A może macie Państwo jakieś wspomnienia i zdjęcia z fotogenicznym czworonogiem?

Wideo: Czego uczą się od zielonogórskich lekarzy inni medycy

Zagadka konia przed szpitalem została wyjaśniona

Po opublikowaniu tej informacji już następnego dnia zagadka została wyjaśniona.

Nasza „Historia jednego konia”, który od lat skromnie stoi przed szpitalem, zatoczyła bardzo ciekawy krąg – poinformował szpital. - Zgłosiła się do nas pani Marta Krzyśko. Okazało się, że za pojawieniem się u nas rzeźby stoi jej Tato, Piotr Banach:

„Jestem córką Piotra. Tata zmarł 3 lata temu, był bardzo skromnym człowiekiem. Może dlatego nic Państwu nie wspomniał? Pomysł sprezentowania konia pod oddziałem dla dzieciaczków zrodził się z wdzięczności, jaką miał jako Ojciec. Pan dr Jan Nowak uratował mi życie, operował mnie jako dziecko. Pozdrawiam serdecznie, bardzo się cieszę, że mogłam o tym Państwu napisać, to bardzo ważne dla mnie. Wtedy, te kilkanaście lat temu, po licytacji WOŚP, mało kto o tym mówił, wiedziałam tylko ja i kilku jego przyjaciół, którzy pomagali mu przetransportować do Was konia” – napisała pani Marta. Dziękujemy!

Koń przed Szpitalem Uniwersyteckim w Zielonej Górze
Przewożenie rzeźby wylicytowanej podczas Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Zielonej Górze pod szpital Archiwum Szpital Uniwersytecki

Tajemnicę pomogli też wyjaśnić Łukasz Suchocki i Tomasz Noskowicz, którzy brali udział w ówczesnej Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy i transporcie rzeźby do szpitala, co udokumentowali na zdjęciach.

Dziękujemy również pani Kornelii Berbece, która przesłała pamiątkowe zdjęcie z koniem wykonane na półmetku studiów, paniom Krystynie Machnikowskiej i Iwonie Elżbiecie Iwonie, które podzieliły się fotografiami rzeźby, a także pani Arlecie Hołubowicz, która naprowadziła nas na trop.

Tajemniczy koń i WOŚP - to były piękne dni

Odezwał się też Jacek Stefanowicz, który napisał: - Pozwolę sobie na kilka słów, gdyż ogromna mnie ogarnęła radość, kiedy dowiedziałem się o tym wątku na FB. Miałem przyjemność być wówczas szefem zielonogórskiego Sztabu WOŚP. Tworzyli go ludzie z sercem nie tylko w postaci naklejki. To, co robiliśmy, było wielką radością, zabawą, dla wielu nauką. Przede wszystkim sprawiało nam to ogromną przyjemność i poczucie, że robimy coś ważnego, coś potrzebnego, coś, co nas łączy, a nie dzieli, coś, co pomagało - także nam... Mieliśmy też ogromne szczęście poznać wielu wspaniałych, szczerych, uczciwych ludzi. Jednym z nich był śp. Piotruś Banach... Zawsze mówiłem do niego per Piotruś, bo to nie był Piotr, to był wspaniały kolega, trochę ode mnie starszy, ale zawsze Piotruś... Kiedy wylicytował tego słynnego konia, nie za bardzo wiedział i my też nie wiedzieliśmy co z nim zrobić ??? Padł pomysł - do szpitala z nim. I tak pod osłoną nocy, Łukasz Suchocki Tomasz Noskowicz, chyba także Michał Niewinowski i Michał Rządzki, potajemnie postawili go przed wejściem na chirurgię dziecięcą. Dlatego dr Nowak w piątek go nie widział, a w poniedziałek już tak... Piękne czasy, wspaniali ludzie, kawałek historii tego miasta i naszego życia. Jakże ważny i jakże piękny... Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska