Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksandra Pszczolarska: - Nie co dzień staje się na podium mistrzostw świata

Robert Gorbat
Robert Gorbat
Aleksandra Pszczolarska to nowa skrzydłowa gorzowskiej drużyny i reprezentantka Polski w kategorii U-23.
Aleksandra Pszczolarska to nowa skrzydłowa gorzowskiej drużyny i reprezentantka Polski w kategorii U-23. Robert Gorbat/Bogusław Sacharczuk
- W przyszłości chciałabym spróbować swoich sił w lidze hiszpańskiej lub tureckiej. Zobaczymy, co życie przyniesie - mówi Aleksandra Pszczolarska, skrzydłowa ekstraklasowej, koszykarskiej drużyny AZS AJP Gorzów.

- Podczas dekoracji medalistów różnych imprez najbardziej zadowoleni są zawsze zdobywcy złotych i brązowych medali, bo oni wygrali ostatni mecz czy pojedynek. Czy czuła pani zawód, odbierając w Lublinie srebrny krążek za wicemistrzostwo świata w koszykówce „trzy na trzy” w kategorii U-23?
- Po finałowym meczu z Holenderkami było trochę rozczarowania, że nie udało się tego dociągnąć do końca. Ale potem, podczas ceremonii dekoracji, przyszła już wielka radość. W końcu nie co dzień staje się na podium mistrzostw świata.

- Czy można powiedzieć, że koszykówka „trzy na trzy” to inna dyscyplina sportu niż tradycyjna gra „pięć na pięć”?
- Też się rzuca do kosza, więc za dużo się nie różni. Odmiana „trzy na trzy” jest na pewno bardziej dynamiczna. Gramy w mniejszych składach, na jeden kosz, akcje są krótsze, trzeba szybciej podejmować decyzje. Te doświadczenia przydają się później w klasycznej koszykówce. Szczególnie z zakresu decyzyjności i gry na każdej pozycji. Generalnie kiedy wracamy z „trzy na trzy” do normalnej koszykówki, to nie mamy żadnych problemów z przestawieniem się.

- Czy do występów „trzy na trzy” trzeba się specjalnie i długo przygotowywać? To w końcu - poza specyfiką gry - także inne przepisy.
- Jeden camp przeznaczamy zawsze na przygotowanie się pod kątem tych odmiennych przepisów. Uczymy się ich jednak bardzo szybko i potem nie ma z tym problemów.

- Na pozycji U-23 gra w Polsce wiele zawodniczek. Jak to się stało, że trenerka kadry Edyta Koryzna postawiła właśnie na panią, Aleksandrę Zięmborską z AZS UMCS Lublin oraz Julię Bazan i Bożenę Puter z VBW Arki Gdynia?
- Trenerka najpierw ogląda nasze ligowe mecze, a później robi większy nabór na pierwsze zgrupowanie kadry. Ma możliwość sprawdzenia nas - komu idzie lepiej, komu gorzej, kto się generalnie nadaje do gry „trzy na trzy”. Stara się też organizować sparingi z innymi drużynami, spoza naszego kraju, by sprawdzić nas w boju. Selekcja jest więc dosyć długa i szczegółowa.

- Jak długo przygotowywałyście się do mistrzostw w Lublinie?
- Na początku roku była Liga Narodów, a od maja rozpoczęły się przygotowania do mistrzostw świata. A ostatni, główny obóz ruszył tydzień przed czempionatem w Lublinie. Dopiero wtedy dołączyła do nas Julia, która przez całe wakacje trenowała w kadrze „pięć na pięć”. Wszystko wyszło jednak dobrze.

- Pomówmy teraz o ligowej koszykówce. Ostatni mecz rozgrywałyście w Toruniu. Czuła pani swoiste deja vu? Wszak poprzednie trzy sezony spędziła pani właśnie w drużynie „Katarzynek”…
- Nie, nie doznałam takiego uczucia. Zadomowiłam się już w gorzowskim zespole. W Toruniu starałam się zagrać jak najlepiej, by pokazać to tamtejszym kibicom. Na pewno fajnie było wrócić do hali, w której spędziłam szmat czasu. Miło mnie tam przywitali, wszystko było w porządku.

- Kto panią namówił do zmiany klubowych barw i przeprowadzki do Gorzowa?
- Na pewno swój udział miał trener Dariusz Maciejewski, ale ostateczna decyzja należała oczywiście do mnie. Chciałam złapać trochę świeżości. Zależało mi też, by pokazać się w Euro Cupie i generalnie zobaczyć koszykówkę z innej strony. Pierwsze siedem lat spędziłam w Brzegu, bo jestem wychowanką tamtejszego UKS Piomar. Potem był pierwszoligowy SMS PZKosz Łomianki, w rozgrywkach młodzieżowych UKS Basket SMS Aleksandrów Łódzki no i wspomniana już Energa KGS Toruń w ekstraklasie. Czyli aż tak często klubów nie zmieniałam.

- W Gorzowie ma pani koleżanki, z którymi nigdy wcześniej nie występowała w jednym zespole. Jak pani ocenia sportową siłę tej drużyny?
- Jesteśmy młodą ekipą. To na pewno stanowi nasz atut, bo staramy się być na boisku agresywne, szybko operować piłką. Potencjał jest duży, stać nas na walkę o naprawdę wysokie cele. W lidze rzeczywiście nie grałam wcześniej z żadną z dziewczyn, za to z Wiktorią Kuczyńską i Eweliną Śmiałek znamy się z młodzieżowej reprezentacji Polski. Czyli taka całkiem obca tutaj nie jestem (śmiech).

- Szefowie AZS AJP mówili przed inauguracją rozgrywek, że sportowymi celami na nowy sezon są awans do czołowej czwórki w play offach Orlen Basket Ligi Kobiet oraz wyjście z eliminacyjnej grupy EuroCup Women. Pani się identyfikuje z tymi planami, czy też ma większe ambicje - na przykład wielki finał ligi i co najmniej ćwierćfinał europejskiego pucharu, w którym gorzowski zespół jeszcze nigdy się nie znalazł?
- Każdy sportowiec ma ambicje, by sięgać jak najdalej, zdobywać jak największe laury. Jak daleko zajdziemy, zależy od nas. Na pewno zrobimy wszystko, by pokazać siłę i ugrać w tym sezonie jak najwięcej.

- Mamy w tym sezonie różne przepisy w polskiej lidze i europejskim pucharze. W pierwszych rozgrywkach zawsze wychodzi pani w podstawowej „piątce”, bo musi w nich grać zawodniczka w wieku do 23 lat. Za to za europejskich parkietach ustępuje pani miejsca bardziej doświadczonym, zagranicznym koleżankom. Broni panią wyłącznie przepis o U-23?
- Trudne pytanie. Tak, w lidze na pewno jestem beneficjentką przepisu o zawodniczce w wieku do 23 lat (Aleksandra Pszczolarska urodziła się 24 października 2001 roku - dop. red.), ale na każdym treningu i w każdym meczu staram się dać z siebie sto procent. Nawet więcej, by udowodnić, że zasługuję na grę. Inna sprawa, że nie ma dla mnie większego znaczenia, czy wychodzę na parkiet w podstawowej „piątce”, czy też później z ławki. Cele zawsze są takie same: pomóc dziewczynom, zagrać dla drużyny.

- W poprzednim sezonie trenerzy wszystkich ekstraklasowych zespołów wybrali panią najlepszą zawodniczką w kategorii U-23. Czy - pani zdaniem - przepis o obligatoryjnych występach w lidze koszykarek w wieku do 23 lat jest potrzebny?
- Sądzę, że to dobry przepis. Dzięki niemu młode zawodniczki mogą sporo pograć w ekstraklasie, odnaleźć się w rywalizacji na najwyższym poziomie. Dla nas to fajna opcja, choć mamy też świadomość, że zabieramy starszym koleżankom trochę minut gry.

- Z podstawowej „piątki”, występującej w AZS AJP w poprzednim sezonie nie została na nowe rozgrywki ani jedna zawodniczka. Czy to specyfika żeńskiej koszykówki, że kibice co roku muszą się uczyć nowych nazwisk?
- Wszystko zależy od zawodniczek i trenerów. Ja też związałam się na razie z Gorzowem rocznym kontraktem. Co będzie dalej, zobaczymy po sezonie. Na razie jestem bardzo zadowolona. Po rozgrywkach przyjdzie jednak czas na ocenę moich występów i ewentualne rozpatrzenie innych propozycji. Dziś za wcześnie, by cokolwiek wyrokować.

- To zapytam inaczej: co może panią zatrzymać w Gorzowie na dłużej?
- Na pewno występy w Euro Cupie. To fajna opcja, nie wszystkie zespoły w Polsce mają takie możliwości. Do tego super trenerzy. Powtórzę jednak raz jeszcze - konkretne rozmowy będą dopiero po sezonie.

- Jakie są pani główne sportowe atuty, a co wymaga poprawy?
- Zacznę od drugiej kwestii, bo o tym łatwiej mi mówić. Na pewno cały czas muszę pracować nad grą w obronie i rzutami z dystansu. A w czym jestem niezła? Ostatnio miałam dobre statystyki w zbiórkach, lubię blokować, poprawiłam rzuty z półdystansu. Pod koszem generalnie nie jest mi łatwo, bo z moimi 182 centymetrami wzrostu często ustępuję o wiele wyższym rywalkom.

- Czy pani marzenia sięgają występów w najsilniejszych europejskich ligach, na przykład tureckiej, włoskiej lub hiszpańskiej?
- Czasem myślę o tym, że w przyszłości chciałabym spróbować swoich sił w lidze hiszpańskiej lub tureckiej. Zobaczymy, co życie przyniesie.

- Na 8 grudnia zapowiedziano oddanie w Gorzowie do użytku nowej hali sportowej, takiej z ponad 5 tysiącami miejsc. Jak patrzycie na perspektywę występów w Arenie Gorzów?
- Zobaczymy, jak się odnajdziemy w tym obiekcie. Wizja gry przed tak liczną widownią na pewno jest ekscytująca. Będziemy musiały tworzyć ekstra widowiska, by ludzie chcieli nas oglądać w tak dużej liczbie.

Czytaj również:
Koszykarka z Gorzowa Aleksandra Pszczolarska wicemistrzynią świata!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska