AMD CHROBRY GŁOGÓW - MMTS KWIDZYN 31:27 (14:13)
AMD CHROBRY GŁOGÓW - MMTS KWIDZYN 31:27 (14:13)
CHROBRY: Musiał, Zapora - Świtała 12, Łucak 5, Achruk 4, Paluch 3, Szymyślik, Stodtko, Wita po 2, Żak 1, Nyćkowiak, Piotrowski, Kuta, Misiaczyk.
MMTS: Gawlik, Suchowicz - Rombel, Waszkiewicz po 5, Adamuszek 4, Orzechowski, Witaszak po 3, Marhun 2, Cieślak po 2, Peret, Seroka, Markuszewski po 1, Czertowicz.
Kary: 22 min - 10 min. Sędziowali: Piotr Eichler i Andrzej Kierczak (obaj Kraków). Widzów 1.200.
W ostatnich sezonach częściej w roli zwycięzcy schodzili z boiska zawodnicy MMTS-u. Również początek dzisiejszego meczu nie nastrajał dobrze głogowskich kibiców.
W 4 min po rzutach Tomasza Witaszka i Michała Waszkiewicza, goście objęli prowadzenie 2:0. Chwilę później różnicę zmniejszył Łukasz Stodtko, ale w ciągu kolejnych trzech minut przyjezdni trzykrotnie trafiali do siatki.
Gospodarze wypracowywali dobre okazje, ale każdy rzut bronił bramkarz rywali. Zawodziło rozegranie i podania do koła. Po kwadransie ciężar meczu wzięli na siebie skrzydłowi. Na lewym brylował Marek Świtała, a po przeciwnej stronie młody Jakub Łucak. Głogowianie ambitnie gonili wynik.
W 27 min Łucak przechwycił na własnym przedpolu, przebiegł całe boisko i doprowadził do wyrównania 12:12. Ostatecznie Chrobry do szatni zszedł z przewagą jednej bramki.
Podobnie jak pierwsza, fatalnie dla graczy z Głogowa rozpoczęła się druga odsłona. Przyjezdni w ciągu pięciu minut zdobyli cztery gole, nie tracąc żadnego. Nasi odblokowali się dopiero w 37 min, gdy kolejne trafienie zaliczył Świtała. Na dalsze efekty tej akcji nie trzeba było długo czekać.
Po dwóch bramkach Świtały, po jednej Mikołaja Szymyślika oraz Łucka i w 41 min na tablicy pojawił się wynik 19:17. Przyjezdni nie byli w stanie sforsować głogowskiej obrony i przeciwstawić się kontratakom. Przewaga systematycznie rosła i Chrobry pewnie zainkasował dwa punkty.
Trener gości Zbigniew Markuszewski nie w krył zaskoczenia z przebiegu meczu. - To był bardzo dziwny mecz. Przede wszystkim zagraliśmy nieskutecznie. Mieliśmy momenty doskonałej gry, ale były fragmenty, że błądziliśmy jak juniorzy. Początek pierwszej i drugiej części był dobry, ale później w drużynie coś pękało. W zespole jest jakiś problem, który nie pozwala nam grać dobrze przez 30 minut.
W innym nastroju schodził z parkietu szkoleniowiec Chrobrego Jarosław Cieślikowski.
- Trzeba przyznać, że zaczęliśmy pojedynek bardzo nerwowo, przez co straciliśmy pięć bramek, zdobywając tylko jedną. Ale na szczęście potrafiliśmy się opanować i zaczęliśmy grać to, co najbardziej potrafimy, czyli: obrona - kontra. Dziś słabiej zaprezentował się, wspaniały w ostatnim meczu w Kielcach Łukasz Stodtko, ale świetnie zastąpili go koledzy na skrzydłach Świtała i Łucak. Widać z tego, że mamy wyrównaną drużynę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?