Chciała odnowić mieszkanie i odłożyć coś na czarną godzinę, bo z małej emerytury się nie da. Dlatego postanowiła wziąć pożyczkę. Potem do niej dotarło, że miesięczne raty są dla niej za wysokie. Kiedy poszła do banku, żeby zrezygnować z kredytu, było za późno.
D. Wróblewska przekroczyła 10-dniowy termin, kiedy mogła to zrobić bez żadnych konsekwencji. (Pisaliśmy o tym 18 marca w tekście "Chcę oddać pieniądze!).
- Nie wiem co mnie zamroczyło, przecież wiedziałam, że trzeba będzie co miesiąc oddać 380 zł - mówiła nam. - Dlatego poszłam do banku prosić, żeby te pieniądze wzięli z powrotem, a oni mi na to, że albo będę spłacać jak w umowie, albo oddam od razu 23 tys. zł - opowiadała nam. - Skąd mam tyle wziąć? - rozpaczała.
Nie ma z czego oddać
- Cała jestem od tego chora, nie wiem jak to przeżyję - mówiła. Opowiadała, że proponowała bankowi, że weźmie połowę pożyczki, czyli 5 tys. zł, bo tyle może jakoś spłacić. - Ale na to też się nie zgodzili - twierdziła kobieta.
Skontaktowaliśmy się z rzeczniczką Eurobanku Aliną Stahl. Obiecała nam wtedy, że kiedy pani Daniela przyjdzie do punktu w Słubicach, otrzyma pomoc w sporządzeniu dokumentów potrzebnych do reklamacji kredytu. Tak też się stało. - Kazali mi zapłacić pierwszą ratę, żeby nie było karnych odsetek, bo właśnie mija termin i powiedzieli, że w ciągu dwóch tygodni sprawa się wyjaśni - relacjonowała nam D. Wróblewska. - Może będzie dobrze - mówiła z nadzieją.
Nie na to czekała
Wczoraj kobieta przyszła do nas z odpowiedzią, jaką dostała właśnie z Eurobanku. Była załamana, bo jej reklamacja nie została uznana. - Nie takiej odpowiedzi czekałam - twierdziła. Wprawdzie się dowiedziała, że nie musi zwracać 23 tys. zł, jeśli chce wcześniej oddać pieniądze, ale bez kosztów się nie obejdzie.
Pani Daniela może przed upływem terminu wpłaty drugiej raty zrezygnować z kredytu, ale najpierw musi ją zapłacić i ponieść koszty obsługi pożyczki, czyli opłatę przygotowawczą, prowizję bankową i składkę ubezpieczeniową. Razem ponad 4 tys. zł.
Komentarz
Miraże kosztują
Po raz kolejny ktoś bardzo boleśnie zapłaci za pobieżnie przeczytany dokument i za chwilę słabości. Umowa to umowa. Banki żyją m.in. z kredytów i nie rezygnują łatwo (albo wcale) z należnych odsetek. Dlatego nie ulegajmy mirażom pięknych reklam, tylko zimno kalkulujmy, bo będziemy płacić frycowe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?