Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bitwa wygrana pod względem wizualnym

Zdzisław Haczek 68 324 88 05 [email protected]
"1920 Bitwa Warszawska” w gorzowskim Heliosie i zielonogórskim Cinema City
"1920 Bitwa Warszawska” w gorzowskim Heliosie i zielonogórskim Cinema City Forum Film Poland
Szeroką rzeką ludzi i koni sunie Armia Czerwona na Warszawę. Dzięki 3D ściernisko wyjeżdża z ekranu tak, że... można by ugryźć. Jak bolszewik ciska polską flagę na bruk, to trudno nie uchylić głowy przed przelatującym drzewcem.

BEZ EUFORII NA WIDOWNI

BEZ EUFORII NA WIDOWNI

Wielka produkcja Jerzego Hoffmana nie zdobyła przebojem polskich kin. W premierowy weekend pierwszy polski film 3D zanotował na koncie niespełna 215 tys. widzów. I to aż przy 300 kopiach!
To piąty wynik tzw. weekendu otwarcia w tym roku. Tu pierwsze miejsce zajmuje "Harry Potter i Insygnia Śmierci. Część 2" - 352 tys. widzów. Dalej są "Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach" (284 tys.), polska komedia "Och, Karol 2" (267 tys.), amerykańska animacja "Auta 2" (246 tys.).
To nie oznacza, że "1920 Bitwa Warszawska" nie będzie w czołówce kinowych przebojów tego roku. Film Hoffmana przy tak dużej liczbie seansów będzie powoli, acz systematycznie "wypracowywał" kolejne miliony widzów. O ile zmobilizują się szkoły...

Tak, "1920 Bitwa Warszawska" to bitwa pod względem wizualnym wygrana. Sprawdzony przy hollywoodzkich produkcjach Sławomir Idziak daje radę. Komponuje plastyczne kadry, a przy pomocy swoich operatorów i małych kamerek 3D, pracujących w drugim czy trzecim planie, podbija dynamikę bitewnych scen. Kule ze świstem rozbijają czaszki, bagnety kłują bezlitośnie, wypływają zakrwawione wnętrzności. Krople krwi często osiadają na obiektywie. Nagrobki na ostrzeliwanym cmentarzu wylatują wysoko w powietrze. Podobnie jak krzyże. Blisko tu Idziakowi do osiągnięć jego kolegi Janusza Kamińskiego z "Szeregowca Ryana".

Do tego setki mundurowych, atrapy czołgów Renault... Widać na ekranie te 27 mln zł budżetu.
A jednak "1920 Bitwę Warszawską" ogląda się z rosnącą irytacją. Poszatkowana fabuła próbuje w dwóch godzinach pomieścić ileś tam wątków i historycznych bohaterów. Próbuje i przegrywa. Dla Nataszy Urbańskiej estrada to środowisko naturalne, dobrze się czuje śpiewając szlagiery epoki w rewiowym stołecznym teatrzyku. Ale ze swoimi umiejętnościami aktorskimi pozostaje na poziomie przedwojennej komedii: maluje grymasem a to wzruszenie, a to tęsknotę. Nijak nie przystaje do swojego filmowego ukochanego Jana o rysach Borysa Szyca, który gra (i dobrze) jakby nie opuszczał planu jednej ze swoich (licznych) współczesnych produkcji. Romans, który powinien spajać "Bitwę", być jej siłą napędową (jak w "Titanicu"), wydaje się jakby dodany do scenariusza na siłę. Bo gdzie tu miłość?
Filmu Jerzego Hoffmana, pełnego płaskich postaci-plakatów, bronią niektóre epizody, a raczej ich bohaterowie. Adam Ferency jako czekista Bykowski - zesłaniec 1905 r. "nawrócony" na bolszewizm - z każdej sceny robi perełkę. Czy to z moczeniem hemoroidów, czy z likwidowaniem wroga systemu. Wdzięcznie grzęźnie w łajnie Bogusław Linda jako pułkownik Wieniawa-Długoszowski, spieszący do Wincentego Witosa...

Niestety, zabrakło Hoffmanowi Sienkiewicza. Osądzony o zdradę patriota Jan nie staje się drugim Kmicicem. Udało się za to reżyserowi przywołanie chaosu, atmosfery podejrzliwości, niepewności, właściwej państwu, odradzającemu się po wiekach niewoli i rozdarcia. Podkreślił tu rolę, trzymającego wszystko żelazną ręką, marszałka Piłsudskiego (Daniel Olbrychski bez szarży, z wyczuciem), ale też pozbawił "cud na Wisłą" cudowności. A swój film kulminacji. W "Bitwie" można przegapić polskie zwycięstwo.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska