Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Błędy w papierach?

Piotr Jędzura
- To czysta złośliwość, która nie jest poparta faktami - mówi o kontroli Ewa Behan-Klucznik
- To czysta złośliwość, która nie jest poparta faktami - mówi o kontroli Ewa Behan-Klucznik fot. Bartłomiej Kudowicz
Czy powiat będzie musiał oddać ministerstwu edukacji 400 tys. zł? Jeśli w dokumentach szkoły działającej przy LORO są błędy, to niestety tak.

Sprawa wyszła na jaw po kontroli jaką przeprowadził w szkole audytor starostwa. Z jego raportu wynika, że w dokumentach statystycznych placówki są zawyżone liczby dzieci.

Zawyżone liczby w dokumentach statystycznych oznaczały wyższą subwencję jaka trafiała do szkolnej kasy. - Mam nadzieję, że to nie jest żaden błąd - mówi z obawą starosta Zbigniew Szumski.

Bo błędne wskazania liczby dzieci spowodują konieczność zwrotu do ministerstwa edukacji nienależnie pobranych pieniędzy. - I będzie to kwota prawdopodobnie ok. 400 tys. zł - dodaje starosta.

Finansowy kłopot

Takich pieniędzy dziś w kasie powiatu nie ma. A to oznacza problemy dla funkcjonujących placówek. - Będzie trzeba przyjrzeć się sieci szkół - mówi Z. Szumski. Starosta nie chce jednak na razie mówić o ewentualnej likwidacji którejś z nich. ale jeszcze nie tak dawno mówiło się, że z powodu trudności finansowych szpitala zlikwidowany miałby zostać Zespół Szkół Technicznych na Żaków. Szef powiatu w tej sprawie również się nie wypowiada.
- Sprawę przekażemy do zbadania prokuraturze - informuje starosta Szumski. Zostaną z nią również zapoznani radni powiatu.

To złośliwość

Szefowa szkoły działającej przy Lubuskim Ośrodku Rehabilitacyjno-Ortopedycznym Ewa Behan-Klucznik zapewnia, że w statystykach nie ma żadnego błędu.

- W ciągu pięciu lat pracy miałam w szkole osiem kontroli i żadna błędów nie znalazła - dziwi się dyrektorka. Statystyki były prowadzone w porozumieniu z urzędem statystycznym. Każdego roku dokumenty te były opracowywane i przygotowywane tak samo.

- Ta wielka kontrola starostwa po prostu miała coś znaleźć, choć osoba kontrolująca dzwoniła przy mnie do urzędu statystycznego i pytała o to, jak wykonuje się dokumenty - mówi E. Behan-Klucznik.

Szefowa szkoły przy LORO zapewnia, że kontrola i szukanie błędów to nic innego tylko złośliwość skierowana w jej osobę. - Wiem, że jednemu z radnych bardzo zależy na tym, aby mnie upokorzyć - zdradza.

Dodaje, że to nie jest pierwszy "zamach" na jej osobę. - Dwa lata temu miałam już nawet chęć zrezygnować ze stanowiska, ale pracownicy mnie wtedy od tego odwiedli - przyznaje E. Behan-Klucznik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska