MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bo za to im płacą!

Janusz Dobrzyński
Katarzyna Czubak (z lewej) usiłuje powstrzymać Jelenę Skerović, co jest jednak zwykle sztuką niewykonalną...
Katarzyna Czubak (z lewej) usiłuje powstrzymać Jelenę Skerović, co jest jednak zwykle sztuką niewykonalną... fot. Kazimierz Ligocki
Sobotni mecz gorzowianek z Wisłą Can-Pack Kraków przejdzie niewątpliwie do klasyki horroru.

Było w nim wszystko: emocje, walka, eksplozje radości i rozczarowania...

Już dawno mistrzynie Polski nie były w rozgrywkach ekstraklasy w takich opałach, jak w Gorzowie, choć ostatecznie, po dwóch dogrywkach, pokonały AZS PWSZ Sowood 100:93. Wręcz niesamowity był scenariusz czwartej kwarty, wygranej przez gorzowianki 29:10!!!

Po meczu pytaliśmy więc je, czy w założeniach taktycznych przed tą kwartą był w ogóle taki wariant? - To jest sport, więc wszystko może się zdarzyć - odrzekła Justyna Żurowska. - Ale wierzę, że następny mecz z Wisłą to my wygramy.

- Jesteśmy zespołem, który potrafi walczyć, zmobilizować się na każdego rywala i zagrać na wysokim poziomie - dodała Aleksandra Karpińska.

Wiara czyni cuda

Smutna była Magdalena Kozdroń. - Wszystkim wydawało się już, że zwycięzcą meczu może być tylko Wisła - rozpamiętywała. - Ale wiara całego zespołu spowodowała nagły zwrot. Bo jeśli wszystkie jesteśmy zaangażowane w walkę, gramy na ,,maksa'', możemy wygrać z każdym! W czwartej kwarcie i w dogrywce było widać nasze zgranie i jedność na boisku. Niestety, gdy emocje sięgały zenitu, trochę się pogubiłyśmy.

Mimo wspaniałego, dramatycznego widowiska, pozostał więc, mimo wszystko, niedosyt.

- Przed czwartą kwartą powiedziałem dziewczętom, że musimy ją dobrze rozpocząć, by wróciła wiara w zwycięstwo - odsłonił swój plan trener AZS PWSZ Sowood Dariusz Maciejewski.

- Zagraliśmy dwie akcje wyrysowane, zdobyliśmy z nich punkty, a później wróciliśmy do swojej gry. Dałem też zadanie, by pod koszem grać na faule rywalek i to wyszło nam super! Na wielkim zmęczeniu zatarła się ,,maszynka do rzucania'' De Forge, Skerović zrzuciła na moment odpowiedzialność na innych wykonawców, więc myślałem, że jest już po meczu. Gdy jednak te wspaniałe zawodniczki przejęły znów inicjatywę, przesądziły o wyniku.

Wymarzone trio

Krakowianki miały w swych szeregach trzy wielkie gwiazdy. Już w pierwszej kwarcie rozbłysła Amerykanka Anna De Forge, wręcz nieomylna w rzutach z półdystansu i dystansu. Później jakby trochę przygasła, ale gdy zawisł nad jej zespołem miecz Demoklesa, znów pokazała klasę.

O roli, jaką w zwycięstwie swego zespołu odegrała nieoceniona Serbka Jelena Skerović, pisaliśmy wczoraj.

Najjaśniej świecącą gwiazdą sobotniego wieczoru była jednak Amerykanka Chamique Holdsclaw. Nie dlatego, że zdobyła aż 26 ,,oczek'' a także najwyższą notę w punktacji ,,evaluation'' - 32. Miała aż 11 zbiórek, dwie asysty i blok, przy zaledwie jednej stracie piłki! Niemal bezbłędna w rzutach wolnych (10 celnych na 11 prób), niezwykle odporna na stres, zwinna, elastyczna, grająca na niezwykłym luzie. Tu właśnie było widać najlepiej, za co kluby płacą tym gwiazdom ,,ciężkie'' pieniądze.

- Fajnie, że możemy grać przeciwko tak słynnym zawodniczkom, walczyć z nimi, bo każdy taki mecz jest dla nas doskonałą lekcją - przyznała Żurowska. - Mamy jeszcze czas, by grać tak jak one. Wierzę jednak, że nadejdzie taki dzień, gdzie i nam będzie się płaciło podobne pieniądze i będziemy rozstrzygały mecze rzutami w ostatnich sekundach, grając na luzie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska