- To dobra oznaka, kiedy bocian się buduje - mówi sołtys Józef Kazieczko. Dlatego, gdy zobaczył, że po latach do wsi zawitał klekot, bardzo się ucieszył. Kiedyś gniazdo miał na starej stodole, ale spadło ono na ziemię. I przez następne lata już nie pojawiał się w Ownicach.
Wszystko zmieniło się kilka dni temu. Sołtys zauważył, że na starym drzewie, w pobliżu kościoła, próbuje uwić gniazdo. - Szkoda, że nie robi tego na pobliskim słupie, bo energetyka w takich przypadkach od razu stawia podwyższenie i platformę - dodaje J. Kazieczko. A tak patyki, za każdym mocniejszym podmuchem, spadają na ziemię i wychodzi na to, że nie uda mu się dokończyć budowy. - Tu musi mu pomóc człowiek. Szkoda by było, gdyby się nie zagnieździł, bo w przyszłym roku znów może nie przylecieć - twierdzi sołtys.
Zadzwoniliśmy do urzędu. Gmina Słońsk jest znana z bocianów, więc takich przypadków urzędnicy mają o wiele więcej. - Wczoraj dostałam informację od sołtysa - mówi Maria Pakos, inspektor ds. ochrony środowiska. - Najpóźniej na początku przyszłego tygodnia pojadę na miejsce i zobaczę, co można w tej sytuacji zrobić.
Pewne jest, że miejsce dla boćka powstanie, jednak prace mogą być prowadzone najwcześniej jesienią. Nie zaleca się ich przy gnieździe, kiedy bociany je zajmują.- Do Ownic przyleciał tylko jeden osobnik, więc na pewno w tym roku młodych nie będzie. Zresztą jest za późno na wylęg, bo o tej porze roku młode już stoją na gniazdach - dodaje M. Pakos.
Zaczątki bocianiego "domu" będzie można na przykład spróbować przenieś na pobliski słup energetyczny. - Zakład energetyczny na naszą prośbę stawia platformę. Przenosi się część gałązek w nowe miejsce, żeby bociek znalazł "swój" zapach. Wtedy jest szansa, że tam się zagnieździ, ale pewności nigdy nie ma - tłumaczy pani inspektor.
W Słońsku podobne akcje to nie jest rzadkość. Jedna z najbardziej efektownych miała miejsce 11 lat temu. Bocian miał gniazdo na kominie starej kuźni, który był już w fatalnym stanie. Przeniesiono je więc niedaleko na - specjalnie do tego celu postawiony - słup. Operacja nie była prosta i wymagała zaangażowania dźwigu oraz wielu ludzi. Wszystko zakończyło się pomyślnie, ale ptak nie zaakceptował nowego miejsca. Przyleciał z powrotem dopiero po pięciu latach. Jednak osiedlił się skutecznie, bo zaraz pojawiły się młode.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?