Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brakuje kadry do szkoleń zawodowych

Piotr Jędzura
- Szyjemy, ale też prasujemy - mówi uczennica Weronika Kałużna
- Szyjemy, ale też prasujemy - mówi uczennica Weronika Kałużna fot. Bartłomiej Kudowicz
Zespół szkół zawodowych przejmie warsztaty szkoleniowe. Starostwo sprzeda ziemię obok, a zarobione pieniądze zainwestuje w sprzęt dla uczniów popularnej "zawki".

Szkolne warsztaty to jedne z niewielu w kraju, które przetrwały najtrudniejsze czasy. Utrzymały się, jednak problemów nie brakuje. - Przede wszystkim potrzebujemy sprzętu, bo pracujemy na starych urządzeniach - tłumaczy dyrektor ZSZ Tadeusz Traczyński.

Nauczycieli coraz mniej
- Zainwestujemy w warsztaty - obiecuje starosta Zbigniew Szumski. Powiat sprzeda kawał ziemi tuż za budynkami szkoleniowymi. Zarobione pieniądze zostaną wydane na zakup nowych i najbardziej potrzebnych maszyn.

- To konieczne jeżeli chcemy kształcić kadrę w klasach zawodowych i technicznych - mówi dyrektor Traczyński.

A popularna "zawka" uczy krawcowe, wypuszcza operatorów maszyn i urządzeń do obróbki metali. Ze szkoły wychodzą też absolwenci z uprawnieniami spawacza. A do tego wszystkiego potrzeba nowoczesnego sprzętu. - Chociaż część pracodawców przyznaje, że jak uczeń szkolił się na starym sprzęcie, to bardziej szanuje nowoczesną i drogą maszynę - dodaje T. Traczyński. Szkole zależy jednak na wypuszczaniu fachowców.

Zanim powiat włoży kasę w nowe maszyny, szkoła przejmie warsztaty. Dotychczas było to gospodarstwo pomocnicze. Ale tak nie może już funkcjonować.
Tym bardziej, że to nie jest żaden problem. Wystarczy kilka podpisów i sprawa załatwiona. Dużo większy kłopot to brak kadry.

- Nie jestem w stanie zachęcić do pracy osoby po studiach, która miałaby uczyć zawodu za kilkaset złotych miesięcznie - przyznaje dyrektor Traczyński. Obecna kadra szkoleniowców powoli odchodzi na emerytury. I wkrótce zabraknie fachowców do szkoleń.

Poduszki i pluszaki

W jednej z sal warsztatów słychać turkot. Pracuje maszyna do szycia. Przy niej pochylona Maria Urbaniak. Zwinnie przesuwa materiał pod igłą. Maszyny, choć stare to jeszcze się trzymają.

- Pewnie, że przydałyby się nowe, lepiej by się na nich pracowało, ale te też jakoś jeszcze dają sobie radę - śmieje się Małgorzata Kołodziej. - Warsztaty to dla nas przede wszystkim jedyna możliwość nauczenia się zawodu w praktyce - mówi dziewczyna. I rzeczywiście, np. fartuchy oraz odzież ochronną dla chłopaków, którzy uczą się w drugim budynku obróbki skrawaniem, robią dziewczyny z klas krawieckich.

Nauka to też wykonywanie sztandarów dla miasta. - To trudna robota, bo materiał źle się obszywa - przyznają uczennice. I dodają, że w tym fachu łączą też przyjemne z pożytecznym. - Wykonujemy poduszki i pluszaki dla niepełnosprawnych kolegów i koleżanek z powiatu - zaznacza Weronika Kałużna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska