Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brama niezgody

Tomasz Rusek
Jerzy Nowak już trzeci rok elektryczną bramę otwiera ręcznie. Zwichrowana brama chodzi tak ciężko, że trzeba się przy niej nieźle namęczyć.
Jerzy Nowak już trzeci rok elektryczną bramę otwiera ręcznie. Zwichrowana brama chodzi tak ciężko, że trzeba się przy niej nieźle namęczyć. Fot. Aleksander Majdański
Jerzy Nowak ma przed domem nowoczesną, elektrycznie rozsuwaną bramę wjazdową. Ale trzeci rok... otwiera ją ręcznie! - Wszystko przez budowlańców, którzy przy posesji robili wykopy na zlecenie miasta - twierdzi.

Dokumentacyjny ping-pong pomiędzy panem Jerzym, a magistratem trwa od lipca 2006 r. On pismo do urzędu, urząd pismo do niego. On odpowiedź, urząd odpowiedź. I tak cały czas. Uzbierała się z tego grubaśna teczka. - Dla mnie to smutna historia olewania obywatela - mówi gorzko J. Nowak, rzucając dokumenty na stół. Poprosił nas o pomoc nie dlatego, że liczy na szybki happy end. - Chcę tylko, żeby wszyscy się dowiedzieli, jak niewiele znaczy człowiek dla władzy - dodaje podenerwowany.

Zaczęło się od dołów

W 2006 r. wzdłuż jego posesji na ul. Ludowej budowlańcy wykopali długi dół pod rury kanalizacyjne. Roboty zleciło miasto. - Całość została wykonana byle jak. Nikt nie położył szalunków, nie zagęszczono ziemi. W efekcie płot przed moim domem, do którego była zamontowana przesuwna brama, zaczął się pochylać. Konstrukcja przestała trzymać pion. Silnik nie był w stanie pracować, bo tarcie było zbyt mocne - twierdzi gorzowianin. Na jego żądanie fachowcy wykonujący wykopy wymienili kółka w prowadnicy i przestawili uchwyt, w który wjeżdżała brama.

Na wiele się to nie zdało, bo - jak zapewnia J. Nowak - płot dalej się zapadał i brama znowu się przechylała. By nie spalić napędu, zaczął otwierać ją i zamykać ręcznie. I tak kilka razy dziennie. Tym razem fachowcy nie chcieli już z nim rozmawiać, więc zażądał interwencji od urzędników. Na darmo.

Listy nic nie dały

Listy do wiceprezydenta Tadeusza Jankowskiego, potem do jego następczyni Urszuli Stolarskiej, ani nawet wizyta na dyżurze u Tadeusza Jędrzejczaka nic nie dały. List do posła Jana Kochanowskiego też. - Wszyscy mnie olali - mówi wkurzony J. Nowak.
Miasto za każdym razem udowadniało, że problemy z bramą to nie wina wykopów (dotarliśmy do dokumentów, z których wynika, że to ocena Janusza K. z Budinwestu; przypomnijmy - to jedna z osób oskarżonych w tzw. aferze budowlanej) i poradziło panu Jerzemu, żeby... wynajął rzeczoznawcę, który zbada wpływ wykopów na osuwanie się płotu i zniszczenie bramy.
- Czyli oni zniszczyli mi bramę, a ja mam płacić rzeczoznawcy, żeby to potwierdził? To absurd! W jakim kraju my żyjemy?! - dziwi czytelnik.

Robota dla siłacza

Postanowiliśmy sprawdzić, czy brama faktycznie tak ciężko chodzi, czy płot się zapada i dlaczego urzędnicy mają tę sprawę w nosie. Po pierwsze: odsuwanie bramy to naprawdę robota dla siłacza. Tarcia są okropne, żeby ją ruszyć, trzeba się zaprzeć całym ciałem. Gdy już uda się ją ruszyć, doskonale widać, jak od nierówności skacze kółko, które ją prowadzi. Odległości pomiędzy płotem a stelażem nie są równe. Czyli coś z zapadaniem może być na rzeczy. I najważniejsze: cały czas brama ,,nie wchodzi" w uchwyt (czyli jest nierówno).
Urzędnicy podtrzymują, że wykopy zlecone przez miasto nic tutaj nie zawiniły. - To nasze ostateczne zdanie na ten temat. Może je zmienić najwyżej opinia rzeczoznawcy - potwierdza poprzednie odpowiedzi wiceprezydentów rzeczniczka urzędu Jolanta Cieśla.
Dlaczego więc - skoro wykopane doły nie mają nic wspólnego z niedziałającą bramą - na samym początku budowlańcy zrobili przy niej kilka poprawek wskazanych przez pana Jerzego? - Z dobrej woli - mówi J. Cieśla.

J. Nowak nie ma zamiaru rezygnować z walki. - Gdybym nie miał racji, dla świętego spokoju sam bym zapłacił za naprawę. Ale rację mam i nie będą płacił za niedoróbki wynajętych przez miasto ludzi - mówi.
Sprawą chce zainteresować Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska