- Jest pani brydżystką z dużym doświadczeniem i sukcesami. Można powiedzieć, że gra pani wyczynowo. Czym różni się brydż sportowy od zwykłego, towarzyskiego? - O różnicy świadczy przede wszystkim fakt, że w przypadku brydża sportowego rozgrywane są regularne zawody. Są też określone systemy i reguły gry. W ramach tego systemu dwóch partnerów musi się dogadać, gdyż jak wiadomo, w brydża gra się parami. Trzeba dążyć do jak najwyższego kontraktu. Dlatego bardzo istotne jest zrozumienie między sobą. W brydżu sportowym w trakcie licytacji nigdy nie rozmawiamy, a tylko posługujemy się specjalnymi kasetami licytacyjnymi. Po wyciągnięciu z niej karty mój partner musi wiedzieć co ja licytuję, jaki mam kolor i jaką mam siłę w kartach.
- W czasie gry zawodnicy siedzą naprzeciwko siebie. Czy widzą siebie nawzajem? - Na naszym, lokalnym poziomie, mamy kontakt wzrokowy. Jednak w trakcie zawodów na szczeblu wojewódzkim takiego kontaktu już nie ma. Gra się za zasłonkami. Zresztą, nawet jak się widzimy, to nie wolno przekazywać sobie żadnych migowych znaków.
- Ważne jest także zaufanie do przeciwników. Przecież oni mogą się między sobą w jakiś sposób porozumiewać. Czy dochodzi do takich zachowań? - Nie. Z prostej przyczyny. Z takiej nieuczciwej wygranej nie ma żadnej satysfakcji.
- Ale są zawody, w których są cenne nagrody. Czy wtedy nie ma pokusy do nieuczciwej gry? - Nigdy nie zauważyłam tego typu zachowań. Nie widziałam żadnych dodatkowych gestów. Również ja niczego takiego nie robię.
- W brydża gra się parami. Kto jest pani partnerem? - Moja synowa Emilia Szajowska. Gramy ze sobą od zeszłego roku. Poprzednio miałam kilku innych partnerów. Myślę, że przy licytowaniu dobrze się rozumiemy.
- Jakimi sukcesami może się pani pochwalić? - W klasyfikacji ogólnej na najlepszego brydżystę Ziemi Głogowskiej zajmuję czwartą lokatę. Wysoko plasuję się również wśród kobiet.
- Niektóre gry kończą się szybko, inne ciągną się w nieskończoność. Czy pamięta pani swoje najdłuższe rozdanie? - Zdarza się, że są one długie. Wynika to z tego, że nieraz człowiek ma gorszy dzień i trudniej mu się myśli. Może również zabraknąć zwykłego szczęścia, które w kartach jest potrzebne. W ogóle turnieje do krótkich nie należą. Przeważnie trwają trzy, cztery godziny, ale zdarzają się i ośmiogodzinne.
- Do tak długiego siedzenia przy stoliku trzeba mieć cierpliwość i siłę. Jak pani dba o kondycję? - Mam ogródek, na którym pracuję fizycznie. Najważniejsze jednak jest to, że w trakcie gry nie myślę o zmęczeniu. Po prostu brydż mnie fascynuje i z tego czerpię siłę.
- Dziękuję
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?