Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były szef Turska tłumaczy się z gołębi

Beata Bielecka
Andrzej Żelechowski, który od lat zajmuje się gołębiami podkreśla, że nigdy nie skrzywdziłby żadnego ptaka.
Andrzej Żelechowski, który od lat zajmuje się gołębiami podkreśla, że nigdy nie skrzywdziłby żadnego ptaka. Bożena Bryl
Prokuratura umorzyła dochodzenie w sprawie znęcania się nad ptakami przez Andrzeja Żelechowskiego. Zdaniem jego sąsiada Damiana Chojnackiego, były szef domu pomocy społecznej w Tursku strzelał do nich, bo płoszyły mu gołębie. Mężczyzna nie godzi się z decyzją śledczych.

- Ta cała sprawa powoduje, że zaczynam wątpić w prawo - mówił nam przed weekendem D. Chojnacki. Nie krył zdziwienia, że sulęcińska prokuratura stwierdziła, że nie jest on osobą uprawnioną do wniesienia skargi dotyczącej ochrony zwierząt. - Za pokrzywdzoną osobę uznała społecznego inspektora z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Gorzowie - opowiadał D. Chojnacki. - A przecież to ja mieszkam obok pana Żelechowskiego i to moja rodzina jest narażona na niebezpieczeństwo, bo sąsiad biega z wiatrówką po ogrodzie i strzela do ptaków - twierdził mieszkaniec Sulęcina. Prokuratura przytoczyła jednak przepisy, które pozwalały przyjąć taki tok postępowania. O konflikcie między dwoma panami pisaliśmy 13 maja w tekście " Policja szukała wiatrówki w domu byłego szefa Turska".

Boi się o rodzinę

Przypomnijmy. Sąsiad A. Żelechowskiego na początku maja złożył na niego doniesienie na policję. Twierdził, że ostatnio zaczął się bać o bezpieczeństwo swojej rodziny, bo sąsiad zrobił się bardzo nerwowy.

- W święta wielkanocne biegał z wiatrówką najpierw po swojej posesji, a potem po terenie pobliskiego przedszkola i strzelał do ptaków, które przylatywały w pobliże jego gołębnika. Wtedy to przemilczałem, ale w czasie majówki naskoczył na moje dzieci i syna kuzyna za to, że grały w piłkę i płoszyły mu gołębie (A. Żelechowski jest hodowcą - przyp. red.) - mówił. Doszło do kłótni, efektem której było doniesienie złożone przez D. Chojnackiego. Kilka dni temu mówił nam, że biegły sądowy wydał opinię, dotyczącą posiadanej przez byłego szefa Turska broni pneumatycznej, z której wynika, że "strzela przypadkowo w sposób nieprecyzyjny dla strzelającego".

Na tej podstawie reprezentujący Chojnackiego prawnik Marek Świerkowski w zażaleniu na postanowienie prokuratury o umorzeniu dochodzenia napisał, że "ustalenia biegłego prowadzą do wniosku, że zachowania mające polegać na oddawaniu strzałów do ptaków w pobliżu, na granicy posesji Damiana Chojnackiego stwarzały realne zagrożenie dla życia i zdrowia bawiących się dzieci oraz osób trzecich na tej posesji przebywających".

Zażalenie trafiło pod koniec lipca do sądu. Nie ma jeszcze decyzji, czy prokuratura zostanie zobowiązana do ponownego zbadania sprawy. Z prowadzącą wcześniej to postępowanie, prokurator Agnieszką Brygidy nie udało nam się porozmawiać, bo jest na urlopie.

Próba zniesławienia?

Tymczasem A. Żelechowski powtarza, że nie strzelał do ptaków. Mówi, że w budynku gospodarczym obok domu ma gołębnik, a dzieci sąsiada, podjudzane przez ojca płoszą mu ptaki i rzeczywiście na tym tle doszło do kilku scysji. Po jednej z nich do jego domu zapukała policja z nakazem przeszukania. Chodziło o broń, na którą ma pozwolenie.
- Jest mi przykro, że tak ostatnio układają się stosunki z sąsiadem - mówił nam w piątek A. Żelechowski. - To próba zniesławienia mnie - dodał.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska