- Ta cała sprawa powoduje, że zaczynam wątpić w prawo - mówił nam przed weekendem D. Chojnacki. Nie krył zdziwienia, że sulęcińska prokuratura stwierdziła, że nie jest on osobą uprawnioną do wniesienia skargi dotyczącej ochrony zwierząt. - Za pokrzywdzoną osobę uznała społecznego inspektora z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Gorzowie - opowiadał D. Chojnacki. - A przecież to ja mieszkam obok pana Żelechowskiego i to moja rodzina jest narażona na niebezpieczeństwo, bo sąsiad biega z wiatrówką po ogrodzie i strzela do ptaków - twierdził mieszkaniec Sulęcina. Prokuratura przytoczyła jednak przepisy, które pozwalały przyjąć taki tok postępowania. O konflikcie między dwoma panami pisaliśmy 13 maja w tekście " Policja szukała wiatrówki w domu byłego szefa Turska".
Boi się o rodzinę
Przypomnijmy. Sąsiad A. Żelechowskiego na początku maja złożył na niego doniesienie na policję. Twierdził, że ostatnio zaczął się bać o bezpieczeństwo swojej rodziny, bo sąsiad zrobił się bardzo nerwowy.
- W święta wielkanocne biegał z wiatrówką najpierw po swojej posesji, a potem po terenie pobliskiego przedszkola i strzelał do ptaków, które przylatywały w pobliże jego gołębnika. Wtedy to przemilczałem, ale w czasie majówki naskoczył na moje dzieci i syna kuzyna za to, że grały w piłkę i płoszyły mu gołębie (A. Żelechowski jest hodowcą - przyp. red.) - mówił. Doszło do kłótni, efektem której było doniesienie złożone przez D. Chojnackiego. Kilka dni temu mówił nam, że biegły sądowy wydał opinię, dotyczącą posiadanej przez byłego szefa Turska broni pneumatycznej, z której wynika, że "strzela przypadkowo w sposób nieprecyzyjny dla strzelającego".
Na tej podstawie reprezentujący Chojnackiego prawnik Marek Świerkowski w zażaleniu na postanowienie prokuratury o umorzeniu dochodzenia napisał, że "ustalenia biegłego prowadzą do wniosku, że zachowania mające polegać na oddawaniu strzałów do ptaków w pobliżu, na granicy posesji Damiana Chojnackiego stwarzały realne zagrożenie dla życia i zdrowia bawiących się dzieci oraz osób trzecich na tej posesji przebywających".
Zażalenie trafiło pod koniec lipca do sądu. Nie ma jeszcze decyzji, czy prokuratura zostanie zobowiązana do ponownego zbadania sprawy. Z prowadzącą wcześniej to postępowanie, prokurator Agnieszką Brygidy nie udało nam się porozmawiać, bo jest na urlopie.
Próba zniesławienia?
Tymczasem A. Żelechowski powtarza, że nie strzelał do ptaków. Mówi, że w budynku gospodarczym obok domu ma gołębnik, a dzieci sąsiada, podjudzane przez ojca płoszą mu ptaki i rzeczywiście na tym tle doszło do kilku scysji. Po jednej z nich do jego domu zapukała policja z nakazem przeszukania. Chodziło o broń, na którą ma pozwolenie.
- Jest mi przykro, że tak ostatnio układają się stosunki z sąsiadem - mówił nam w piątek A. Żelechowski. - To próba zniesławienia mnie - dodał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?