- Były pytania o znaczenie tytułu książki, ale także o bunty czy ucieczki osadzonych.
- - Najbardziej lubiłem takich "bandytów z charakterem" - wspominał Andrzej Flügel.
- Goście sugerowali, by napisać kolejną książkę. Może o przygodach dziennikarza sportowego?
Wtorkowe spotkanie poprowadziła Patrycja Flügel-Alaili, córka Andrzeja, autorka bloga "Mola książkowa". Pytania? Były bardzo różne. Nie tylko o znaczenie samego tytułu książki, o powody, dla których autor zdecydował się na ciężką przecież pracę wychowawcy w areszcie, ale także o bunty czy ucieczki osadzonych. I o życie za murem, które w czasach PRL wyglądało nieco inaczej. Nie zabrakło też wspomnień o bohaterach opisanych na kartach książki.
- Najbardziej lubiłem takich "bandytów z charakterem" - wspominał Andrzej Flügel. - Miałem paru takich ludzi, którzy jak dali słowo, to je dotrzymali. To byli ludzie, którzy na wolności potrafili tylko włamywać się i kraść, ale w tak zwanym pierdlu byli postaciami ważnymi. Miałem parę takich osób, które do dzisiaj wspominam z zaciekawieniem. One opisane są w książce. Ich najbardziej zapamiętałem.
Przyszli redakcyjni koledzy, ale i dawni współpracownicy
Wtorkowe spotkanie w sali im. Janusza Koniusza w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej w Zielonej Górze przyciągnęło sporo gości. Nie zabrakło koleżanek i kolegów przez lata pracujących z Andrzejem Flügelem w redakcji "Gazety Lubuskiej", ale i bliskich czy... znajomych z dawnej pracy w służbie penitencjarnej. Ci ostatni pytali, czy autor żałował, że odszedł z tej pracy. Wątpliwości nie było. W sporcie działo się przecież równie wiele. I też bywało ciekawie.
Goście sugerowali, by napisać kolejną książkę. Może tym razem o przygodach, jakie przeżył autor jako dziennikarz działu sportowego "Gazety Lubuskiej" albo jako aktor teatru amatorskiego? Andrzej Flügel nie zaprzeczył, że kolejne pomysły już się rodzą...
Obejrzyj też:
- Cieszę się bardzo, ponieważ na spotkanie przyszło wiele osób - Andrzej Flügel był mile zaskoczony spotkaniem. - Pojawili się też ludzie, którzy kiedyś pracowali w areszcie i znają te historie od podszewki. Zadawali bardzo ciekawe pytania. Zaskoczyło mnie pytanie, czy próbowałem organizować jakieś rozgrywki sportowe dla osadzonych. Cóż, w areszcie to zupełnie niemożliwe... Ja jak zwykle trochę się rozgadałem, więc spotkanie trwało dłużej niż planowaliśmy.
Dziesięć lat za kratami
Gdyby ktoś wcześniej powiedział mi, że dziesięć lat spędzę za kratami jako funkcjonariusz Służby Więziennej, popukałbym się w głowę - pisze Andrzej Flügel we wstępie do swojej książki. - Ja, człowiek, który całym sobą był zaprzeczeniem tego, co niesie za sobą jakaś służba mundurowa. Pacyfista z przekonania; gość, którego nigdy nie fascynował mundur, a uniknięcie służby wojskowej było dla niego równie ważne jak obronienie pracy magisterskiej. Ale cóż, życie przynosi różne i zgoła niespodziewane scenariusze. Zawsze gdy gdzieś w jakiejś powieści czytałem taką sentencję, uważałem ją za nieco wydumaną i przywoływaną przez autora na potrzebę chwili. Przekonałem się jednak na własnym przykładzie, że to prawda.
Brutalna szkoła życia
"Schowani do wora" to wspomnienia byłego wychowawcy, bezkompromisowy i szczery zapis przeżyć za więziennym murem, który obnaża wszystkie absurdy systemu penitencjarnego czasów PRL.
Przeczytaj fragment książki: "Eddy Mercks", złodziej z lubuskiego miasteczka, miał swoje zasady. Kradł tylko rowery
Lata 80., siermiężne czasy minionego ustroju. Młody mężczyzna, świeżo po studiach, przypadkiem trafia do pracy w areszcie śledczym. Rzeczywistość, z którą będzie musiał wkrótce się skonfrontować, nie napawa optymizmem. Z jednej strony - skostniały system Służby Więziennej, gdzie długie włosy i liberalne poglądy czynią z niego niemal kosmitę. Z drugiej - osadzeni, w gwarze więziennej zwani złodziejami, bez względu na powód ich zatrzymania. A że złodziej zawsze siedzi za niewinność, to wychowawcy z zasady nie ufa...
Słowo "resocjalizacja" jeszcze nie nabrało swojego prawdziwego znaczenia, a nieżyciowe jak cały ówczesny ustrój przepisy i obopólna wrogość czynią codzienną pracę w Służbie Więziennej brutalną szkołą życia.
Kim jest Andrzej Flügel?
Andrzej Flügel, rocznik 1954. Absolwent Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Zielonej Górze. Nauczycielem był zaledwie pół roku, potem na ponad dekadę trafił do Służby Więziennej. Przez sześć lat pełnił rolę wychowawcy w Areszcie Śledczym w Zielonej Górze, a kolejne trzy spędził za biurkiem w Zakładzie Karnym w Krzywańcu. Na niespełna rok, tym razem już w roli szefa wychowawców, powrócił do aresztu w Zielonej Górze.
Obejrzyj też:
W listopadzie 1990 roku został dziennikarzem "Gazety Lubuskiej", od 1991 roku był kierownikiem działu sportowego. W listopadzie 2019 roku przeszedł na emeryturę, nadal współpracuje z redakcją. Obsługiwał wielkie imprezy sportowe, na czele z igrzyskami olimpijskimi w Atenach, Pekinie i Londynie.
Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?