Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cebula przemawiał do... krzeseł!

Tomasz Czyżniewski, (habe) 68 324 88 34 [email protected]
W Osiecznicy burmistrz Marek Cebula przemawiał do pustej sali. Jak w Wężyskach i Radnicy przyszło tylko kilka nauczycielek.
W Osiecznicy burmistrz Marek Cebula przemawiał do pustej sali. Jak w Wężyskach i Radnicy przyszło tylko kilka nauczycielek. fot. Paweł Janczaruk
Policyjna asysta okazała się zbędna. Nie było kłótni podczas spotkań Marka Cebuli w likwidowanych wiejskich szkołach. Nie miał się kto awanturować, bo rodzice zbojkotowali spotkania z burmistrzem.

Wężyska. Piątek, 18.00. Jesteśmy tam pół godziny przed planowanym spotkaniem burmistrza Marka Cebuli z mieszkańcami. Na szkolnym korytarzu totalne pustki, kręci się jedynie dwóch strażników miejskich. Przed szkołę podjeżdżają trzy policyjne radiowozy. Rodziców ani śladu. Gdy przyjeżdża burmistrz, jest osiem nauczycielek i jeden rodzic. Z Krosna. W trakcie spotkania z boku momentami siedzi tyle samo policjantów i strażników.

Tej garstce burmistrz przez prawie godzinę mówi o problemach gminy z budżetem. Tym tłumaczy zamiar likwidacji szkół. - Dlaczego tylko szkoły wiejskie? Co zaproponujemy wiejskim dzieciom, jeśli trafią do Krosna? Powrotny autobus o 14.00 i żadnych zajęć popołudniowych? - pytają nauczyciele. Nie dostają odpowiedzi. M. Cebula mówi jedynie o tym, że zgłosiły się do niego cztery podmioty gotowe poprowadzić szkoły. Ta propozycja wzburza nauczycieli. - Jeśli ktoś przejmie szkołę, po roku jej nie będzie - stwierdza dyrektorka Iwona Skołozubow. I dodaje: - Ostatnim życiem tej wsi jest szkoła. Spotkanie kończy się o 20.40. Między stronami jest tak samo wrogo jak wcześniej.

Osiecznica. Sobota, 14.00. Nad wejściem do szkoły czarne flagi. Na korytarzu dwóch strażników miejskich i policjant. W sali gimnastycznej M. Cebula, w towarzystwie swego zastępcy Grzegorza Garczyńskiego i przewodniczącego rady Tomasza Miechowicza, tłumaczy powody swojej decyzji. Ponownie mówi o długach, trudnej sytuacji budżetu i potrzebie oszczędzania. - Na 95 proc. mogę zapewnić, że szkoły nie zostaną zlikwidowane - burmistrz przemawia do sali wypełnionej pustymi krzesełkami. Słucha go jedynie kilka nauczycielek. Rodziców brak. - Rozmawiałem z podmiotami, które są gotowe przejąć te szkoły. Rodzice nie będą płacić czesnego - powtarza.

Do sali wkracza poseł Boguslaw Wontor. Jest przeciwny likwidacji szkoły. - Mam wrażenie, że szkoły likwiduje się tam, gdzie rządzą ludzie z PO - wyłuszcza. I dodaje: - Ludziom mydli się oczy, tymi szkołami niepublicznymi. Jaki interes ma jakaś fundacja z Warszawy, by prowadzić szkołę w Osiecznicy? Chce zarobić.

Panowie się spierają, a ponieważ poseł się śpieszy gdzie indziej, burmistrz najpierw chce odpowiedzieć na pytania parlamentarzysty, a nie nauczycielek. - Mam tego dosyć! - wstaje z krzesła bardzo zdenerwowana Beata Iskra. - Czemu nie odpowiadacie na nasze pytania? Porozmawiajcie sobie gdzie indziej. Nie widzi pan, że mówi do pustej sali! Zirytowana wychodzi z sali. Za nią koleżanki. Koniec spotkania. - Ciągle się nam wypomina, że jesteśmy ciężarem. Że tyle gminę kosztujemy. A my po prostu dobrze uczymy i organizujemy życie wokół szkoły - żali się w pokoju nauczycielskim B. Iskra. Wokół ponura atmosfera.

Jest po 15.00. Burmistrz pojechał do Radnicy. A o 17.00 sala gimnastyczna w Osiecznicy wypełnia się po brzegi. Do wsi przyjechał kolejny poseł. - W czwartek zajmowaliśmy się likwidacją waszych szkół na zespole parlamentarnym. W jego skład wchodzą wszyscy lubuscy parlamentarzyści. Jestem u was w ich imieniu - mówi do zebranych Józef Zych. - Macie nasze poparcie. Nie może tak być, że przy zamykaniu szkół jedynym argumentem są czynniki ekonomiczne. Będziemy sprawę monitorować. Przepisy muszą być przestrzegane. Spotkamy się w tej sprawie z wojewodą i marszałkiem. Trochę tę czarną flagę wywiesiliście przedwcześnie. Sala odpowiedziała oklaskami.

O 18.00, gdy J. Zych nadal rozmawiał z rodzicami w Osiecznicy, burmistrz Cebula (w towarzystwie posła Wontora) usiłował przekonywać do swoich racji mieszkańców Radnicy. Nie było to łatwe, bo słuchało go kilka nauczycielek.

- Pan nie powinien z nami rozmawiać, bo my jesteśmy tylko pracownikami. Nie o nas tutaj chodzi, ale o dzieci o ich dobro. Pan musi przekonać rodziców - ze łzami w oczach mówi Jadwiga Babicz. - Wierzyliśmy, że będzie lepiej. Zostałyśmy oszukane - dodają nauczycielki i opuszczają świetlice. Jest 18.50.

Dzisiaj sesja budżetowa. O 16.00. - Przyjdziemy - słychać na wsiach.

Naprawdę mamy się czym pochwalić! Całe nasze bogactwo znajdziesz na lubuski.regiopedia.pl - największej internetowej encyklopedii Ziemi Lubuskiej

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska