- Decyzja starosty, żeby zmniejszyć oddziały od września, uderza w naszą szkołę po raz kolejny - uważa Barbara Kempa, nauczycielka i przewodnicząca szkolnego ogniska Związku Nauczycielstwa Polskiego. - Jakiś czas temu, nie licząc się z opiniami rodziców, uczniów i nauczycieli starosta zwolnił naszego kolegę Romana Bojanowskiego. Później zaczęła się sprawa z budynkiem szkoły przy pl. Łużyckim. Starosta postanowił zamknąć go i przenieść wszystkich uczniów do głównej siedziby przy ul. Podwale. Nie przekonują go argumenty, że tylu uczniów nie da się upchać w jednym bloku. A teraz starosta zmniejsza oddziały!
Chętnych wciąż wielu
Zdaniem B. Kempy, zamiast wspierać i rozwijać liceum, które jest w czołówce krajowej, to odwrotnie, starosta ogranicza dostęp do niego poprzez zmniejszenie oddziałów. - Być może w mieście jest niż demograficzny i maleje liczba absolwentów gimnazjum, ale to nas nie dotyczy, do naszej szkoły ciągle zgłasza się bardzo dużo kandydatów. W ub. roku ok. 150 osób odeszło z kwitkiem, bo zabrakło dla nich miejsca. We wrześniu, po zmniejszeniu oddziałów, liczba takich odprawionych uczniów będzie jeszcze większa. A chętnych jest bardzo dużo, bo poziom nauczania jest tu bardzo wysoki - zaznacza B. Kempa.
Jestem wykonawcą
Nauczyciele podejrzewają, że starosta celowo ogranicza ilość oddziałów, żeby zmniejszyć liczbę uczniów i wtedy bez problemu upchać ich w jednym budynku. - Zmniejszając ilość klas, starosta ogranicza dostęp do szkoły elitarnej jaką jest nasze liceum - uważa Roman Rutkowski, przewodniczący rady rodziców. - Pewnie chce w ten sposób zmieścić wszystkich uczniów w jednym gmachu. Widać skończyło się już opowiadanie bajek o adaptacji strychu w głównym budynku. Bo teraz nie ma na to pieniędzy. A cięcie liczby uczniów to najtańsze rozwiązanie.
- Nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby niszczyć licem Prusa - zapewnia starosta Skobelski. - Decyzję o zmniejszeniu liczby oddziałów we wszystkich szkołach ponadgimnazjalnych podjęła komisja oświaty, to radni decydują, ja jestem jedynie wykonawcą ich woli.
Edward Łyba, członek komisji oświaty przy radzie powiatu mówi tylko: - Komisja nie podejmowała żadnych decyzji w tej sprawie.
Napis zamalowany
Oliwy do ognia dolała sprawa hali sportowej przy liceum. Jeszcze przed otwarciem wybuchł spór o to, kto ma nią administrować. Na elewacji sali i w środku pojawił się napis ,,Powiatowe centrum sportu’’. Dyrektorka liceum Danuta Dyzert poczuła się urażona, bo uważała, że sala powstała przy szkole i dla szkoły. Kiedy wreszcie przekazano jej salę w administrowanie, zamalowano napis na wewnętrznej ścianie. - Sala jest własnością powiatu i ma służyć wszystkim mieszkańcom jako powiatowe centrum sportu - mówi z naciskiem starosta Skobelski. - Pieniądze na jej budowę dało ministerstwo edukacji i powiat, szkoła też zebrała ok. 7 tys. zł ze sprzedaży cegiełek. A wpływy od użytkowników oddajemy szkole.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?