Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chińska superprodukcja "Trzy królestwa", czyli końca nie widać

Zdzisław Haczek
fot. Monolith Films
John Woo, który w Hollywood zachwycił sensacyjnymi "Mission: Impossible 2" czy "Bez twarzy" wrócił do ojczyzny, by nakręcić 150-minutowy historyczny bryk za 80 mln dolarów.

Chińskie władze lubią, jak ktoś kręci film ku chwale Państwa Środka. W przypadku "Trzech królestw" były wyjątkowo szczodre, bo obraz miał powstać tuż po igrzyskach w Pekinie i jak gdyby kontynuować reklamową passę Chin na świecie. Woo dostał więc m.in. 1000 żołnierzy w roli statystów.

"Trzy królestwa" to ekranizacja napisanego przed 700 laty dzieła "Romance of The Three Kingdoms" - do dziś niezwykle w Chinach popularnego, będącego źródłem natchnienia m.in. dla autorów komiksów i gier komputerowych. Akcja rozgrywa się w 208 r. naszej ery, za czasów dynastii Han. Oto cesarz z północy, podżegany przez swego ambitnego premiera, podbija państewko na zachodzie, a potem rusza zniewolić południe. Tu natrafia na opór sprzymierzonych władców.

Film Johna Woo nie ma nic z polotu jego amerykańskich dzieł. Już samo łopatologiczne przedstawianie bohaterów na początku filmu zwiastuje ciężki historyczny bryk. Pewnie, że sceny walk lądowych czy na wodzie mają swój rozmach, ale to nie ratuje filmu przed nudą. Dowiadujemy się więc, jak łapano armię przeciwnika w tzw. układ żółwia, jak za pomocą włóczni wyrzucano wroga w powietrze czy jak rozpędzony wojownik taranował konia z jeźdźcem tak, że obaj padali (sic!).

Prócz żelaza, siarki i ognia ważny był też spryt. Podrzucenie rywalowi łodzi z ofiarami tyfusu można uznać za prymitywne, ale skuteczne użycie... broni biologicznej. Płonące 2 tys. okrętów na Jangcy czy niezłe sceny pojedynków w stylu jeden na pięciu nie są jednak w stanie unieść w kinowym fotelu. Mówiący swe kwestie napuszonym językiem mandaryńskim główni bohaterowie pozostają nam obojętni - wyjęci z pełnej patosu bajki, która jakoś nie chce wciągnąć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska