Co z radzieckimi pomnikami?

Reporterka brandenburskiej stacji telewizyjnej RBB Antonia Schmidt w czwartek i w piątek realizował u nas kolejny odcinek programu "Kowalski i Schmidt" poświęconego problemom pogranicza polsko-niemieckiego. Jego tematem będzie nasz stosunek do radzieckich pomników, cmentarzy i izb pamięci na terenie Środkowego Nadodrza. A przyczynkiem przygotowywana nowelizacja ustawy o zakazie propagowania symboli totalitarnych.

Czy radzieckie pomniki w naszym regionie to pamiątki i relikty historii, czy też symbole radzieckiego totalitaryzmu? Niemiecka reporterka szukała odpowiedzi na te pytanie m.in. w Kęszycy Leśnej pod Międzyrzeczem, gdzie w latach 1957-1993 stacjonowali radzieccy żołnierze. Zostawili po sobie monumentalny pomnik czołgającego się łącznościowca. Dla jednych to symbol zhołdowania naszego kraju przez totalitarny reżim, dla innych jest jednak świadectwem historii tej miejscowości i Ziemi Międzyrzeckiej.

Przed kilkoma laty pojawił się pomysł wyburzenia kęszyckiego pomnika. Mieszkańcy stanęli wtedy za nim murem i zapowiadali, że są gotowi postawić przy nim warty i za żadne skarby nie pozwolą na jego zniszczenie.

- Jeśli w Warszawie postanowią o likwidacji takich obiektów, to oprócz naszego pomnika trzeba będzie wyburzyć bunkry Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego, bo przecież to symbol hitlerowskiego totalitaryzmu. Oraz całą Kęszycę Leśną, którą wybudowano dla niemieckich żołnierzy. A do tego wojskowe koszary w Międzyrzeczu, Gorzowie, Krośnie Odrzańskim, czy Skwierzynie, wybudowane w czasach Adolfa Hitlera - komentował nam jeden z mieszkańców.

Jak podkreślała podczas programu rzeczniczka międzyrzeckiego magistratu Patrycja Klarecka-Haładus, kęszycki pomnik jest obecnie atrakcją dla turystów wypoczywających w tej wsi. - Władze miejskie chcą go wyremontować. W budżecie zabezpieczyliśmy środki na przygotowanie dokumentacji - mówiła.