MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Co za pieniacz?

MICHAŁ IWANOWSKI (68) 324 88 12 [email protected]
Pan Jerzy z Nowej Soli jest pierwszym Lubuszaninem, który dostanie od sądu odszkodowanie za to, że ten zbyt długo rozpatrywał jego pozew. Na wyrok czekał pięć lat.

Pan Jerzy w 1997 r. popadł w konflikt z sąsiadem z przyległej ulicy. Sprawy zaszły tak daleko, że sąsiad zaczął wygrażać mu śmiercią, a że nie zwykł on żartować, pan Jerzy poważnie się wystraszył. Doniósł o tym prokuratorowi i sąsiad stanął przed sądem. W sądzie karnym proces poszedł - jak na warunki sądowe - błyskawicznie. Już po pięciu miesiącach sąsiad dostał grzywnę za użycie gróźb karalnych.
Ale pan Jerzy podupadł na zdrowiu, miewał napady częstoskurczu serca i - jak twierdzi - groźby i strach wydatnie się do tego przyczyniły. W 1999 r. złożył w nowosolskim sądzie cywilnym pozew o zapłatę przez sąsiada 10 tys. zł. za utracone dochody w czasie, gdy musiał przebywać na zwolnieniu lekarskim (dziś jest na rencie).

Co za pieniacz?

Przez pierwszy rok trwała wymiana pism z sądem o zwolnienie z kosztów procesowych. Wpis miał go kosztować ponad 700 zł. Kiedy sąd odrzucił jego prośbę o zwolnienie z wpisu - zapłacił. Już na pierwszej rozprawie objawiła się przeszkoda nie do przeskoczenia: pozwany sąsiad zażądał, by dowodem w sprawie były akta rentowe pana Jerzego z ZUS-u. A ZUS odparł, że nie może ich dostarczyć, bo trafiły do sądu pracy w Zielonej Górze. Co kilka miesięcy ZUS zawiadamiał sąd, że wciąż nie ma akt pana Jerzego. W marcu 2002 r. sąd formalnie zawiesił postępowanie.
Pan Jerzy się nie poddawał - zaskarżył to postanowienie. A jednocześnie zarzucił sądowi, że w protokołach jego wyjaśnień znajdują się zdania, których nie wypowiedział i zażądał ich sprostowania. - Wtedy usłyszałem od sędziego, że to ja przez swoje wnioski mogę doprowadzić do przewlekłości postępowania - mówi pan Jerzy. - Traktowali mnie jak pieniacza.

Na otarcie łez

Batalia o sprostowanie protokołów trwała kolejny rok. Pan Jerzy złożył 17 pism i skarg, kwestionując poczynania sądu. Napisał też skargę do rzecznika praw obywatelskich. Wyrok ostatecznie zapadł w czerwcu 2004 r., pięć lat od wniesienia pozwu. Krewkiemu sąsiadowi sąd nakazał zapłacić 2 tys. zł na rzecz pana Jerzego.
Miesiąc później Sejm przyjął ustawę o możliwości skarżenia opieszałych sądów. Pan Jerzy nie zastanawiał się ani chwili: złożył skargę we wrześ-niu. Właśnie dowiedział się, że okręgowy w Zielonej Górze przyznał, iż w jego sprawie sąd był opieszały. Przyznał mu 600 zł odszkodowania, które zapłacić musi nowosolski sąd. Sędzia prowadzący sprawę pana Jerzego nie chciał z nami rozmawiać. Odesłał nas do rzecznika sądu okręgowego.
- Stwierdzenie przewlekłości postępowania występuje wtedy, gdy była spowodowana faktyczną i zawinioną bezczynnością sędziego - tłumaczy rzecznik Ryszard Rólka, nie chcąc jednak komentować sprawy nowosolskiej. To pierwsze w Lubuskiem rozstrzygnięcie sprawy o przewlekłość postępowania na korzyść obywatela.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska