Czarni przystępowali do tego spotkania po zaledwie dwudniowej przerwie. Jednak w meczu z Jarotą Jarocin w końcu się przełamali i wygrali pierwszy mecz w 2012 roku. Trener Romuald Szukiełowicz wielokrotnie podkreślał, że jego podopieczni muszą zdobywać punkty z takimi zespołami jak Rybnik. Sąsiad w tabeli przyjechał do Żagania przede wszystkim z Jarosławem Wieczorkiem, który przed potyczką miał na koncie 12 bramek.
Jednak oglądając spotkanie nie odnosiło się wrażenia, że po boisku biega jeden z najgroźniejszych drugoligowych strzelców. Mecz zaczął się spokojnie. Miejscowi zawodnicy jakby jeszcze czuli trudy potyczki z Jarotą, bo nie potrafili uspokoić gry. Dużo walki w środku pola, dużo niedokładnych podań i zero strzałów na którąś z bramek. Kibice obejrzeli go dopiero w 15 minucie, kiedy Filipe zdecydował się zaskoczyć Bartosza Gocyka uderzeniem z dystansu. Brazylijczyk próbował jeszcze kilkakrotnie, ale za każdym razem bez powodzenia. Najgroźniejszą sytuację Czarni mieli jednak po dośrodkowaniu Radosława Druciaka z rzutu rożnego. Głową uderzył Artur Janus, ale piłkę zmierzającą w samo okienko wybił z linii bramkowej Sławomir Szary. Obrońca żagańskiego zespołu wrócił po złamaniu nosa i należał do jednych z najlepszych na boisku.
Goście potrafili odpowiedzieć jedynie kontratakami, ale za każdym razem brakowało im dokładności przy podaniach lub strzałach, albo dobrze współpracowali ze sobą obrońcy. Z niezłej strony pokazał się Mady Cisse, który kilkakrotnie popisał się walecznością i nieustępliwością. Inna sprawa, że Wieczorek i Marek Gładkowski jakoś specjalnie nie kwapili się do ataków. Ten drugi najgroźniejszą sytuację miał pod koniec pierwszej połowy, ale uderzył obok bramki strzeżonej przez Władysława Siamina.
W drugiej części gry Czarni odważniej ruszyli do ataku o to przyniosło efekty. Już w 55 minucie Filipe fantastycznie dośrodkował na głowę Fabiana Paweli, a ten zdobył swoją ósmą bramkę w sezonie. Po tym golu Czarni zaczęli kontrolować to spotkanie. Strzały gości nie były zbyt groźne, chociaż w 67 minucie, po uderzeniu Wieczorka, Siaminowi musiał pomóc Filipe.
Nerwowo zrobiło się w 81 minucie. kiedy Cisse sfaulował rywala i obejrzał drugi żółty kartonik i w konsekwencji wyleciał z boiska. Goście zaczęli odważniej atakować, a podopieczni Szukiełowicza skoncentrowali się na wybijaniu piłki. Taka taktyka przyniosła skutek, bo ostatecznie trzy punkty zostały w Żaganiu.
CZARNI ARENA ŻAGAŃ - ENERGETYK ROW RYBNIK 1:0 (0:0)
Bramka: Pawela (55).
CZARNI ARENA: Siamin - Wróbel, Galuś, Cisse, Filipe - Druciak (od 89 min Olejniczak), Janus, Kłak (od 77 min Galdino), Szuszkiewicz - Pawela, Pałys (od 72 min Okuniewicz).
ENERGETYK ROW: Gocyk - Andraszak (d 69 min Gajewski), Grolik, Krotofil, Szary - Jary (od 62 min Szatkowski), Bonk, Semeniuk (od 85 min Kasprzak), Kostecki - Wieczorek, Gładkowski (od 69 min Pontus).
Czerwona kartka: Cisse (za drugą żótą). Żółte: Cisse - Jary, Wieczorek, Szatkowski. Sędziował Marcin Liana (Bydgoszcz). Widzów 1.000.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?