Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarownica i chuligani

(art)
Mieszkańcy kamienicy przy Wełnianym Rynku skarżą się na klientów baru U Baby Jagi położonego w piwnicy budynku. Ostatnia interwencja wymagała wysłania trzech radiowozów. Właścicielka baru twierdzi, że w lokalu jest spokojnie.

Bar działa od ubiegłego roku. Odkąd działa, ściany są pomazane sprayami, a sąsiednia klatka schodowa wiecznie zasikana. Nie ma spokoju przez ten bar. Ciągle są hałasy, głośne przekleństwa i muzyka, zwłaszcza gdy jest ciepło. Wieczorami strach przejść. W bramie stoją ciągle młode cwaniaczki obcięte na łyso i szukają zaczepki. Ostatnio była taka zadyma, że trzeba było trzy radiowozy wzywać, żeby zaprowadzić porządek mówi Henryk Z., mieszkaniec kamienicy sąsiadującej z barem.
Policja potwierdza, że przed kilkoma dniami doszło do szarpaniny klientów baru z wezwanymi tam funkcjonariuszami. Policję wezwała do lokalu właścicielka, bo jeden z klientów zbił lustro i zachowywał się agresywnie. Podczas legitymowania wyrostków patrol z II komisariatu stwierdził, że jeden z młodzieńców jest poszukiwany przez sąd. Gdy policjanci wzięli go za ręce, jego koledzy zaczęli szarpać policjantów, krzycząc, że ich zap... Funkcjonariusze wezwali posiłki, co jeszcze bardziej rozjuszyło młodzieńców. Po przyjeździe brygady interwencyjnej zatrzymano trzech, a później pozostałych dwóch uczestników zajścia. Po złożeniu wyjaśnień wypuszczono ich. Policjanci z II komisariatu przyznają, że to jedyne poważniejsze wezwanie do lokalu przy Wełnianym Rynku, ale mówią też, że od czasu do czasu zdarzają się skargi mieszkańców na głośną muzykę i nieobyczajne zachowanie się klientów baru.
- Rozmawiałem z właścicielką baru i mówiłem jej, żeby jakoś temu zaradziła, ochronę wynajęła albo coś innego zrobiła, bo jak się wkurzę, to sam zrobię porządek z tymi rozwydrzonymi małolatami. Ale ona nie chce mnie słuchać. A widziałem nawet, jak sprzedawano tam alkohol czternastolatkowi mówi Henryk Z. Czytelnik twierdzi, że występuje w imieniu większości mieszkańców budynku.
Właścicielka baru rozmawiała z nami niechętnie i koniecznie chciała zobaczyć dziennikarza przed publikacją. Zaprzecza wszystkim zarzutom. Mówi, że w lokalu jest cicho i spokojnie, ostatnia interwencja była zdarzeniem jednostkowym, a sąsiedzi nie mają nic przeciwko barowi, tylko Henryk Z. się awanturuje i jest powszechnie nielubiany.
Andrzej Woźniak, zastępca miejskiego komendanta policji zachęca do rozmów. Zapraszamy mieszkańców do nas, jeśli sytuacja okaże się poważna, wymyślimy rozwiązanie problemu. Porozmawiamy też z właścicielami lokalu, żeby było tam ciszej i spokojniej. Jeśli mieszkaniec zgłosi nam przypadek sprzedaży alkoholu nieletniemu, wyjaśnimy to zapewnia komendant Andrzej Woźniak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska