Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Człowiek mógł umrzeć, a telefon 112 milczał

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Czytelnik chciał ratować ludzkie życie. Wzywał pomocy, ale czekał na połączenie z numerem 112 trzy i pół minuty. - To nie jest pierwszy przypadek! - denerwował się.
Czytelnik chciał ratować ludzkie życie. Wzywał pomocy, ale czekał na połączenie z numerem 112 trzy i pół minuty. - To nie jest pierwszy przypadek! - denerwował się. fot. Mariusz Kapała
- Co się dzieje z numerem alarmowym 112?! - denerwuje się nasz Czytelnik. W sobotę ratował ludzkie życie i nie mógł się doczekać połączenia.

Na redakcyjną skrzynkę dostaliśmy w sobotę maila: "W sobotę około godziny 13.00 byłem przed sklepem Żabka na ul. Jedności - pisze zielonogórzanin pan Leszek (dane zastrzegł do wiadomości "GL"). "Raptem na moich oczach jakiś człowiek zaczął się trząść, upadł na ziemię, po czym zauważyłem krew wypływającą z jego ust i nosa krew. Od razu zadzwoniłem na numer alarmowy 112. Niestety, połączenie złapałem się dopiero po trzech i pół minuty. Czy to jest normalny czas w tak dramatycznej sytuacji?!

Poszkodowanym okazał się, jak określa nasz czytelnik, 40-50-letni mężczyzna. Nie wie, w jakim jest stanie. Zabrała przez karetkę pogotowia. Usłyszał od kogoś z załogi: - My już wiemy co dalej robić.

Pana Leszka ta historia mocno poruszyła. Dlatego po powrocie do domu usiadł do komputera i napisał list pocztą elektroniczną, i wysłał do redakcji "GL" oraz na policję.

- Gdyby taka sytuacja zdarzyła się pierwszy raz, może by mnie to tak nie rozzłościło, ale ja już trzeci raz musiałem czekać na połączenie z numerem alarmowym 112 ponad trzy minuty - wyjaśnia zielonogórzanin i wspomina: - Już trzykrotnie czekałem na połączenie ze 112. Poprzednio jechałem za pijanym kierowcą i wzywałem pomocy. Nikt nie odbierał, choć słyszałem sygnał oczekiwania. Połączyłem się po 12 minutach. Dalej jechałem za pijanym kierowcą aż do jego domu. Policja na miejsce nie przyjechała.
O działanie numeru 112 zapytaliśmy policję. - Dziś jest niedziela, jestem poza Zieloną Góra, nie mam możliwości sprawdzenia czy ten telefon był. Żeby się ustosunkować do problemu wpierw muszę mieć potwierdzenie połączenia - wyjaśnia Małgorzata Stanisławska, rzecznik prasowy komendy miejskiej policji. Dodaje, iż wszystkie połączenia są rejestrowane, więc nie będzie problemu z wyjaśnieniem.

Tydzień wcześniej, przy innej okazji, rzeczniczka powiedziała "GL", że czasami zdarza się zablokowanie numeru, a dzieje się tak, gdy zgłoszeń jest bardzo dużo. Wtedy człowiek, który chce się dodzwonić musi doczekać się swojej kolejki. Czasami bywa po 50 zgłoszeń na godzinę! A gdy jest kilka jednocześnie, przyjmowane są po kolei, po zakończeniu poprzednich.

Wczoraj z Zielonej Góry zadzwoniliśmy pod numer 112. Nie było problemów z połączeniem, uzyskaliśmy je od razu. Zapytaliśmy o sobotnie zdarzenie na ul. Jedności. Nie udzielono nam informacji. Na oddziale ratunkowym Szpitala Wojewódzkiego w Zielonej Górze, gdzie powinien trafić mężczyzna zabrany przez karetkę, pielęgniarka odesłała nas do rzeczniczki.

- Jedyną osobą, która trafiła do nas w sobotę ok. godz. 14.00 był około 40-letni mężczyzna - przekazuje Adriana Wilczyńska, rzeczniczka szpitala. - Trafił na oddział neurochirurgii, jest w stanie ciężkim. Jednak nie znając nazwiska pacjenta trudno na sto procent powiedzieć, iż chodzi o tę osobę z ul. Jedności. Czasem bywa tak, że karetka udziela pomocy na miejscu.

- Rozumiem różne sytuacje, ale jeśli na moich oczach być może umiera człowiek, to wtedy liczy się każda minuta; czy wtedy trzy i pół minuty czekania na połączenie to nie jest za dużo?! - podsumowuje sobotnią historię pan Leszek. - A gdyby zdarzył się, powiedzmy, napad, albo jakiś zboczeniec kogoś gonił, to co wtedy?? Brak ratunku, bo nie można się dodzwonić?!

Dziś wrócimy do tematu. Czytelnik sugeruje, może w dyspozytorni powinny być dwie osoby, niekoniecznie policjanci, które odbierałyby telefony i wydawały dyspozycje, zwłaszcza w nagłej sytuacji, gdy liczy się każda sekunda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska