Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy wiecie, że wody Odry i Warty różnią się kolorem?

Jakub Pikulik (oprac. Michał Korn)
To już ostatnia część naszego odrzańskiego rejsu. Wnioski? Tak, Odra jest rzeczywiście kręgosłupem naszego regionu.

W tym odcinku naszych podróży po lubuskich szlakach turystycznych będziemy kontynuowali wycieczkę po Odrze.

Dziś zagłębimy się w krainę, w której przyroda przeplata się z historią. Zwiedzimy miejsca, w których do dziś widać ślady zaciętych walk z 1945 r. Naszą podróż zaczynamy na wysokości niemieckiego Eisenhüttenstadt.

To stosunkowo młode miasto. Powstało w 1961 r. z połączenia trzech innych miejscowości. Pisaliśmy już o moście granicznym, który został wysadzony w 1945 r. i nigdy nie został odbudowany. W tym miejscu atakowało kilka tysięcy żołnierzy radzieckich. Ich groby są na dwóch cmentarzach wojennych w pobliskiej Cybince. Władze lokalne i wojewódzkie mają z tymi cmentarzami nie lada zagwozdkę. Na jednym po dziś dzień widnieje bowiem tablica, wychwalająca Stalina.

Ale my płyniemy dalej. Mijamy malownicze zakola Odry. Aż wierzyć się nie chce, że ta rzeka jeszcze 25-30 lat temu była pełna od barek i innych jednostek, transportujących towary w górę i dół rzeki. Teraz taki widok to niezwykła rzadkość.

Na wysokości wsi Rybojedzko po lewej stronie będziemy mogli dostrzec dwa podziurawione pociskami kominy nieczynnej elektrowni. Mijamy Urad, w którym kiedyś, może, zostanie wybudowany most na Odrze. O tych planach mówi się od lat, ale na razie nic w tej sprawie się nie dzieje. Mijamy Kunice, później Rybocice. Ta druga wieś dość mocno ucierpiała w czasie bitwy pod Kunowicami w sierpniu 1759 r. Zniszczono, albo uszkodzono wtedy wiele z miejscowych gospodarstw.

Czy wiecie, że wody Odry i Warty różnią się kolorem?

Sama bitwa należała do jednych z największym w tamtym okresie. Na polach pod Kunowicami wojska pruskie starły się z połączonymi siłami rosyjskimi i austriackimi. W potyczce uczestniczyło 92 tys. żołnierzy obu stron, a jej ślady na polach w okolicach Słubic odnaleźć można po dziś dzień. Te pola widziały też prawdziwe morze ludzkiej krwi. W bitwie pod Kunowicami poległo bowiem 11 tys. żołnierzy.

Kolejne na mapie naszej podróży jest Świecko. Tuż za tą wsią będziemy mogli od spodu zobaczyć monumentalny most graniczny nad Odrą. Uwierzcie, to robi wrażenie!

To jedno z najważniejszych połączeń tranzytowych między Polską, a Niemcami.

Każdego dnia przejeżdżają nim tysiące samochodów. Zanim jeszcze Polska wstąpiła do strefy Schengen, w rejonie mostu często rozgrywały się sceny niczym z filmów akcji. Działali tu przemytnicy towarów i ludzi, których ścigała straż graniczna i policja. Teraz to spokojne miejsce. Co ciekawe, most to właściwie dwie przeprawy. Pierwszą wybudowano w latach 1953-1957. Most miał dwa pasy ruchu. W latach 1994-1995 obok wybudowano identyczny most, a ten wcześniejszy zmodernizowano. Teraz wygląda to tak, jakby dwie przeprawy były wykonane w tym samym czasie. Most ma długość 570 metrów, a najdłuższe przęsło liczy sobie 92,4 metra długości. Nieco dalej mijamy most kolejowy, który również łączy oba kraje, a w samych Słubicach jeszcze jedną przeprawę, łączącą to miasto z Frankfurtem.

Wróćmy jednak do Świecka. W latach 1940-1945 działał tu z przerwami spowodowanymi epidemią utworzony przez gestapo obóz pracy przymusowej. Była to jedna z 34 takich placówek na terenie hitlerowskich Niemiec. Nosiła nazwę „Oderblick”, czyli „Widok na Odrę”. Pracowali w nim m.in. Polacy, Belgowie, Bułgarzy, Holendrzy, Jugosłowianie, Francuzi, Rosjanie, Ukraińcy, Włosi, a od 1944 r. na masową skalę również Rosjanie.

Więźniowie byli wykorzystywani do budowy autostrady Frankfurt nad Odrą - Poznań.

Dziś miejsce obozu i osoby, które straciły tu życie, upamiętnia tablica i murowany pomnik z białego granitu z żelazną kratą. Jeśli jednak zapuścimy się nieco głębiej w okoliczne zarośla, to znajdziemy jeszcze fundamenty stojących tu niegdyś baraków. Do dziś są niemymi świadkami okropności, jakie miały tu miejsce.

Dopływamy do Słubic. To niepowtarzalna okazja, żeby zwiedzić miasto i wybrać się na spacer do Frankfurtu. Z racji dużej ilości studentów, w obu miastach działają ciekawe kluby, puby i restauracje. Można się tu zatrzymać na nocleg. Uzupełnienie sił nam się przyda, bo wyruszamy w dalszą część naszej wycieczki. Płyniemy dalej w stronę Kostrzyna. Śmiałkowie mogą pokonać tę trasę kajakiem. To jakieś cztery godziny wiosłowania z prądem Odry.

Ci bardziej leniwi mogą wybrać rejs statkiem wycieczkowym Zefir. Oczywiście, jeśli stan Odry na to pozwoli.

Planując wycieczkę w te strony warto się zastanowić, czy trasy między Frankfurtem, a Kostrzynem nad Odrą, nie pokonać rowerem, jadąc trasą wytyczoną na wale przeciwpowodziowym po niemieckiej stronie. Kilka kilometrów za Słubicami na prawym Brzegu Odry leży Nowy Lubusz. To niewielka wieś, przy której jednak leży średniowieczne grodzisko. We wsi są też pozostałości niemieckiego cmentarza z XIX wieku. Płyniemy dalej. Na lewym brzegu Odry leży miejscowość Lebus. Jest malowniczo położona na wysokiej skarpie, jest tu też punkt widokowy i ośrodek wczasowy, w którym od lat organizowane są przez Kostrzyńskie Centrum Kultury plenery artystyczne „Sztuka na granicy”. Przy dobrej pogodzie z umieszczonego w Lebus punktu widokowego można dostrzec oddalone o kilkanaście kilometrów miejscowości po polskiej stronie Odry.

Dopływamy do Górzycy. Tutaj po polskiej stronie rzeki dostrzeżemy wysoką, od lat nieużywaną wieżę obserwacyjną.

To pozostałość po Wojskach Ochrony Pogranicza. Obok są nieużywane i będące już w ruinie garaże i inne pomieszczenia, wykorzystywane niegdyś przez wopistów. Trochę dalej w stronę Kostrzyna i nieco głębiej na lądzie znajduje się niemiecka miejscowość Reitwein. W czasie bitwy o Wzgórza Seelowskie w 1945 r. z ziemianki na wzgórzach Reitwain Geigorij Żukow dowodził natarciem wojsk sowieckich na ostatnią przeszkodę przed Berlinem. Ziemianka jest zachowana do dziś i stanowi teraz atrakcję turystyczną. Pola pod wzgórzami Seelow, podobnie jak te pod Kunowicami, również spłynęły ludzką krwią. W bitwie zginęło 12 tys. Niemców i 33 tys. Rosjan. Do dziś okoliczni rolnicy znajdują na polach pozostałości z tego okresu.

Dopływamy (albo dojeżdżamy, jeśli wybraliśmy wariant wycieczki rowerowej) do Kostrzyna. Tutaj nie sposób nie zwrócić uwagi na monumentalne i odnowione niedawno mury kostrzyńskiej twierdzy.

Po 1945 r. mury były podziurawione jak ser szwajcarski. Atakowała je artyleria i lotnictwo. Teraz są odrestaurowane, a to, jak zostały zniszczone i jak wyglądały przed II wojną światową możemy zobaczyć w muzeum, które działa w również odnowionym niedawno bastionie Filip. Spacer po zniszczonej i zrównanej z ziemią starówce może przytłaczać. Niemal zrównane z ziemią kamienice, ruiny niegdyś wspaniałego zamku, pozostałości kościoła. Ziemia i gruzy na Starym Mieście wciąż jeszcze kryje szczątki mieszkańców i żołnierzy obu walczących stron. Muzeum Twierdzy Kostrzyn prowadzi badania, które powoli, kamienica po kamienicy mają prowadzić do odgrzebania spod gruzów wszystkich zagadek historii, ale to praca żmudna i kosztowna.

Będąc w Kostrzynie warto też odwiedzić miejsce, gdzie Warta wpada do Odry. Przez mieszkańców to miejsce popularnie jest nazywane „cyplem”.

Dostać się tu stosunkowo łatwo. Jadąc od kostrzyńskiej twierdzy w stronę centrum miasta po przejechaniu pierwszego mostu nad kanałem Warty trzeba skręcić w lewo. Mijamy przystań pasażerką „Delfin” i kierować się na północ. Po kilku kilometrach znajdziemy się w miejscu, gdzie po lewej stronie będziemy mieli Odrę, a po prawej Wartę. Co ciekawe, na zdjęciach satelitarnych widać wyraźnie, że Warta ma ciemniejszą barwę, niż Odra. Wody dwóch rzek jednolity odcień mają dopiero po kilku kilometrach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska