Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy z lasu niedaleko wsi Nowy Dworek kradziono drewno?

Czesław Wachnik 68 324 88 29 [email protected]
Okazuje się, że to nie jest drewno z lasu, ale gałęzie pochodzące z przycinki topoli na boisku w Nowym Dworku
Okazuje się, że to nie jest drewno z lasu, ale gałęzie pochodzące z przycinki topoli na boisku w Nowym Dworku fot. Tomasz Gawałkiewicz
Czytelnik oskarżył Stowarzyszenie Samaria o kradzież drewna z lasu. - To kłamstwo - mówią zgodnie leśnicy i stowarzyszenie. - Drewno podarował nam ośrodek z Nowego Dworku - dodaje prezes Kazimierz Augustyn.

Telefon od Czytelnika był niepokojący. - Z lasu niedaleko wsi Nowy Dworek kradną drewno. Dzieje się to bez wiedzy nadleśnictwa Świebodzin i miejscowego leśniczego. Drewno trafia do tartaku należącego do Stowarzyszenia Samaria w Rusinowie - alarmował nasz rozmówca.
Pierwszą wizytę składamy w nadleśnictwie. Nadleśniczy Lech Kołdyka zarzeka się, że kradzież jest niemożliwa. - Samaria wielokrotnie zwracała się do nas o bezpłatne przekazanie drewna np. za usługę uprzątnięcia lasu. Ale taka przysługa też nie wchodzi w grę. Zainteresowany musi od nas drewno kupić, o żadnym przekazaniu nie ma mowy. Ale tu więcej może powiedzieć leśniczy - dodaje Kołdyka.

Leśniczy Jordanowa Radosław Starzyński też wyklucza, by możliwa była kradzież drewna. - Ja jeżdżę codziennie po leśnictwie, jest też straż i o żadnej nielegalnej wycince nie może być mowy. Być może wspomniane drewno pochodzi z okolic budowanej obecnie autostrady. Tam budowniczowie wycięli wiele drzew i możliwe, że przekazali stowarzyszeniu. Ale to jedynie moje przypuszczenia - dodaje leśniczy.
Dzwonimy do Kazimierza Augustyna - prezesa Stowarzyszenia Wzajemnej Pomocy Samaria w Rusinowie. Ten jest także zaskoczony sygnałem Czytelnika i obiecuje, że już wraca z Zielonej Góry. By na miejscu wyjaśnić sprawę. Do stolarni Samarii dojeżdżamy razem z leśniczym Starzyńskim. W rogu zauważamy kilka metrów sześciennych gałęzi topoli i osiki. Innego drewna nie ma.
- To zwykła gałęziówka - wyjaśnia leśniczy.

- Tak, to zwykłe gałęzie topoli, a dostałem je w prezencie od ośrodka w Nowym Dworku. My z nim współpracujemy, niekiedy ich młodych ludzi uczymy zawodu, stąd ośrodek przekazał nam te gałęzie. Zapewne przydadzą się, bo idzie zima i nie bardzo jest czym palić - wyjaśnia prezes Augustyn. I dodaje: - Nawet jak wieźliśmy wspomniane gałęzie, to kierowca ciężarówki miał zezwolenie na przewóz.
Sławomir Kwaczyński, kierownik ośrodka w Nowym Dworku, potwierdza słowa prezesa stowarzyszenia. I wyjaśnia: - Wokół naszego boiska rosną topole. Były one przerzedzane przed pięciu laty, od tego czasu znacznie urosły. Ich gałęzie stały się wręcz niebezpieczne dla biegających po boisku młodych ludzi. Dlatego podjąłem decyzję, by je usunąć i w ramach współpracy przekazać do Rusinowa.
S. Kwaczyński dodaje, że na cięcie gałęzi nie musiał mieć żadnego zezwolenia. Natomiast już o takie zezwolenie wystąpił do starosty świebodzińskiego, bo część topoli trzeba jednak usunąć. - By nam nikt nie zarzucił samowoli - dodaje kierownik. I nie zaprzecza, że część wyciętych topoli też może trafić do Rusinowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska