Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dariusz Kubicki: - Być może tu kiedyś zawitam

Paweł Tracz 0 95 722 69 37 [email protected]
DARIUSZ KUBICKIMa 46 lat. Urodził się w Kożuchowie, wychowanek Meblarza Nowe Miasteczko. Potem grał w Zastalu Zielona Góra, Stali Mielec, Legii Warszawa i klubach angielskich, m.in. Aston Villi i Sunderlandzie. 46-krotny reprezentant Polski. Jako pierwszy trener prowadził m.in. Legię Warszawa (wicemistrzostwo Polski), Polonię Warszawa i Lechię Gdańsk (awans do ekstraklasy).
DARIUSZ KUBICKIMa 46 lat. Urodził się w Kożuchowie, wychowanek Meblarza Nowe Miasteczko. Potem grał w Zastalu Zielona Góra, Stali Mielec, Legii Warszawa i klubach angielskich, m.in. Aston Villi i Sunderlandzie. 46-krotny reprezentant Polski. Jako pierwszy trener prowadził m.in. Legię Warszawa (wicemistrzostwo Polski), Polonię Warszawa i Lechię Gdańsk (awans do ekstraklasy). fot. Bogusław Sacharczuk
Rozmowa z Dariuszem Kubickim, trenerem pierwszoligowych piłkarzy Znicza Pruszków, wychowankiem Meblarza Nowe Miasteczko.

- Znicz długo był liderem, ale po serii porażek stracił tę pozycję. Podobnie było w poprzednim sezonie. W Pruszkowie nie chcą ekstraklasy?
- Zapewniam, że tak nie jest (śmiech). Pod koniec sezonu ogromne znaczenie ma kadra. Im dłuższa ławka na wysokim poziomie, tym większa szansa na udany finisz. Jeśli jednak u rezerwowych nie ma tej jakości, a jeszcze dojdą kontuzje i kartki, wtedy trudniej zdobywać punkty. Niestety, tak jest z nami. Mecz z GKP w Gorzowie pokazał, jak trudno jest wrócić na właściwy tor.

- Czyli z walki o ekstraklasę nie rezygnujecie?
- Każdy trener z ambicjami, a takim jestem, chce pracować w najwyższej klasie. Wierzę, że na ostatnie cztery mecze chłopcy jeszcze się zmobilizują i mimo, że w końcówce sezonu nie bardzo nam idzie, wyniki ułożą się one po naszej myśli. Liczę przynajmniej na baraż.
- Jak pan ocenia poziom pierwszej ligi?
- Przede wszystkim jest bardzo wyrównany i stąd tyle zaskakujących wyników. Nie wykluczam, że jeszcze kilka takich padnie. Na tym szczeblu liczy się głównie walka, chociaż nie brakuje zawodników świetnie wyszkolonych technicznie. Mimo to gra jest bardziej chaotyczna niż w ekstraklasie.

- Jaką siłą dysponuje w tej lidze lubuski rodzynek, czyli GKP?
- Na finiszu gorzowianie są bardzo groźni. Niedostatki nadrabiają ambicją i wolą walki. Nowy trener tchnął nowego ducha, a z drużyną, która ma nóż na gardle, nigdy nie jest łatwo.
- W sierpniu, po dymisji Grzegorza Kowalskiego, był pan kandydatem na stanowisko trenera gorzowian. Co spowodowało, że rozmowy zakończyły się fiaskiem?
- To bardziej włodarzy klubu trzeba zapytać, dlaczego wówczas nie byli do końca przekonani, żebym tutaj pracował (śmiech). Z wiadomych względów dla klubów z Ziemi Lubuskiej moje serce bije mocniej, więc z przyjemnością przyczyniłbym się do rozwoju futbolu w rodzinnych stronach. Żałuję, bo w Gorzowie jest wielki potencjał. To stabilny klub z rzeszą oddanych kibiców. Ale fortuna, zwłaszcza w futbolu, kołem się toczy i być może kiedyś tu jeszcze zawitam.

- Widzi pan szansę dla GKP na pozostanie na zapleczu ekstraklasy?
- Zostały tylko cztery mecze, dlatego ogromnym sukcesem będzie zachowanie przez gorzowian statusu pierwszoligowca. Poziom jest wyrównany, więc wszystko jest możliwe. Wcześniej GKP pogubił zbyt wiele punktów. Trudno sobie wyobrazić, że raptem zacznie wszystko wygrywać. Oczywiście tak bywa, zatem dopóki piłka w grze i matematycznie jest to możliwe, trzymam kciuki za gorzowian.
- Zagrożone z drugiej, również centralnej ligi są kolejne trzy nasze zespoły...
- Nie chcę być złym prorokiem, ale obawiam się, że w kolejnym sezonie na Ziemi Lubuskiej będzie pustynia. A region, który nie ma drużyn przynajmniej na pierwszo- i drugoligowym poziomie, praktycznie nie istnieje. W dodatku sens traci szkolenie młodzieży, która ucieknie do drużyn z innych województw.

- Czego więc brakuje, by kilka naszych ekip na dłużej zagościło w centralnych ligach?
- Głównym problemem jest brak prężnych sponsorów. Gdy są pieniądze, zawsze łatwiej zatrudnić trenera i zawodników, którzy prezentują odpowiednią klasę. To wszystko ma później przełożenie na wyniki. Dlatego cały czas trzeba szukać osób, nie tylko w okolicy, ale i w kraju, które chciałyby inwestować w piłkę. Jestem przekonany, że jeśli się one znajdą, to Ziemia Lubuska będzie miała nie jeden, a kilka zespołów w pierwszej lidze. Z utęsknieniem czekam też na odbudowanie się Lechii, bo przecież z Zielonej Góry wypłynąłem na szerokie futbolowe wody.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska