Szef Solidarności: - Wykorzystają stare ebseckie metody, żeby siebie wybielić, a innych zgnoić.
"Jestem komunistycznym zbrodniarzem" - plakietkę z takim napisem Sidorowicz pokazuje reporterowi. Przypina ją do piersi, jak idzie na grilla z kolegami. Plakietkę zrobił sobie po tym, jak IPN oskarżył jego i dwóch innych esbeków o fałszywe zeznania.
Paszport w jedną stronę
Jest koniec sierpnia 1982, środek stanu wojennego. Przed katedrą trwa nielegalna manifestacja. Nazajutrz zatrzymany jest Jarosław Romański, 21-letni działacz podziemnej Solidarności. Przed sądem trzej esbecy, w tym Sidorowicz, zeznaje, że Romański wykrzykiwał: "precz z juntą!", "uwolnić Lecha, wsadzić Wojciecha".
Działacze opozycji zeznają, że byli w tym czasie w mieszkaniu opozycjonistki Teresy Klimek i był tam również Romański. Według sądu to jednak SB daje "gwarancje prawdomówności".
Romański dostaje trzy i pół roku więzienia. Trafia do ciężkiego więzienia w Rawiczu. Dzięki amnestii wychodzi po dziewięciu miesiącach. - Jak wielu opozycjonistów dostał paszport i "propozycję" wyjazdu w jedną stronę, do Kanady - mówi Janusz Jagiełłowicz, prokurator IPN.
Żądam sprawiedliwości
Jagiełłowicz postawił Sidorowicza i jego kompanów w stan oskarżenia. - Nie mam powodu, by nie wierzyć dziś Romańskiemu - mówi. Ten stanął przed prokuratorem IPN i oświadczył, że 25 lat po tamtym wyroku żąda sprawiedliwości.
- Ci panowie swoim przestępczym działaniem wtrącili mnie do więzienia - mówi. Rozmawialiśmy z nim wczoraj przez telefon, bo jest w interesach na Białorusi. W 1993 r. Sąd Najwyższy uchylił jego wyrok ze stanu wojennego. Uznał, że nawet gdyby Romański faktycznie wznosił "wrogie okrzyki", to nie naruszył tym ówczesnego prawa. - Wyroki uchylono nawet wobec tych opozycjonistów, którzy faktycznie byli na demonstracji. A mnie tam nie było - podkreślał wczoraj Romański.
Swoje zeznania powtórzyli opozycjoniści z mieszkania Teresy Klimek. Doszli też dwaj nowi świadkowie, w tym były marszałek Sejmu Marek Jurek, wtedy student historii. - Ci ludzie nie mają dziś żadnego interesu, żeby zeznawać kłamliwie - mówi Jagiełłowicz.
Sidorowicz i jego koledzy podtrzymują swoją wersję.
Nie ma skruchy
Esbekom grozi osiem lat więzienia. Proces zacznie się jesienią, wtedy też mają się ukazać wspomnienia funkcjonariuszy bezpieki. Do ich napisania Sidorowicz namówił już 22 osoby. - Chciałbym uzbierać 40 historii, żeby to była książka, a nie broszurka - pokazuje zielone teczki ze spisanymi już opowieściami. Planuje wydać 500 egzemplarzy.
- To będzie wydawnictwo drugiego obiegu. Do księgarni nie dam, bo ten, co mu będą nasze pamiętniki nie na rękę, i wszystko wykupi - dodaje.
Jarosław Porwich, szef Solidarności i dawny działacz młodzieżowego podziemia, uważa, że pamiętniki esbeków będą próbą zmanipulowania historii: -W szczerość intencji esbeków uwierzyłbym, gdyby przeprosili za tamte czasy. Ale w nich jest tylko buta.
IPN w Gorzowie ma już kolejne wnioski o ściganie esbeków, których zeznania po manifestacji przed katedrą zaprowadziły ludzi do więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?