Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Desant polskich żołnierzy pod Am Nabak

Tomasz Hucał
Piesze patrole wokół obozu były cały czas wspierane przez śmigłowce.
Piesze patrole wokół obozu były cały czas wspierane przez śmigłowce. fot. Dariusz Kudlewski
W rejonie obozu Am Nabak, przeznaczonego dla sudańskich uchodźców wylądowały ostatnio śmigłowce z polskimi żołnierzami. Wszystko dlatego, że w obozie zauważono uzbrojonych ludzi.

W Am Nabak od pewnego czasu tylko częściowo jest prowadzona pomoc uchodźcom. - Organizacje humanitarne wstrzymały dostawy ze względu na problemy wewnątrz obozu. Przedstawiciele tych organizacji zauważyli w obozie uzbrojonych ludzi - wyjaśnia nam oficer prasowy Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Czadzie, major Dariusz Kudlewski. - To złamanie zasad, ponieważ podstawowym warunkiem bezpieczeństwa wewnątrz obozu jest całkowity brak broni.

Rozpoznanie ze śmigłowca

Obecnie przedstawiciele władz lokalnych i organizacji humanitarnych prowadzą rozmowy ze starszyzną obozu na temat całkowitego usunięcia broni i powrotu organizacji humanitarnych do pracy w obozie. Jednocześnie siły EUFOR w ramach operacji Sega III monitorują sytuację w ważnych miejscach m.in. w okolicach obozów uchodźców z Darfuru.

Podczas rozpoznania powietrznego i desantu współdziałali ze sobą żołnierze ze świętoszowskiej 10. Brygady Kawalerii Pancernej, żandarmi z gliwickiego oddziału specjalnego oraz załogi śmigłowców z 25. BKPanc.

Żołnierze grupy bojowej Alfa desantowali się w pobliżu obozu z zadaniem wykonania patrolu we wskazanych rejonach obozu. Dowódca grupy bojowej przez cały okres patrolu utrzymywał łączność z prowadzącymi rozpoznanie rejonu obozu z powietrza załogami śmigłowców Mi-17. - Rozpoznanie z powietrza meldowało o każdym ewentualnym zagrożeniu m.in. zbliżających się do patrolu pojazdach. Zakończyliśmy wspólne zadanie późnym wieczorem dokładnie sprawdzając wskazany rejon obozu - powiedział dowódca grupy desantowanej por. Przemysław Beczek.

Pełno kurzu i piasku

Nie było łatwo rozpocząć akcję. - Duże zapylenie powodowało ograniczenie widoczności. Lądujący pierwszy śmigłowiec wzbił tak duże tumany piasku, że skutecznie zapobiegł natychmiastowemu desantowaniu kolejnej sekcji z grupy bojowej Alfa - wspomina mjr Kudlewski.

Zabezpieczający lądowisko żołnierze musieli poczekać, aż częściowo opadnie piach zanim druga sekcja rozpoczęła desant. - Mieliśmy już kilka tego typu akcji z kolegami z kompanii manewrowych i doskonale się rozumiemy w trakcie działania. Podczas przedłużającej się akcji desantowej zabezpieczaliśmy z powietrza żołnierzy przebywających w obrębie tymczasowego lądowiska - wyjaśniał mjr Dariusz Wieczorek, dowódca załogi Mi-17.

Kilka godzin rozpoznania powietrznego pozwoliło również na dokładne sprawdzenie dróg dojazdowych do obozu Am Nabak. Żołnierze prowadzący patrol na ziemi spotkali się z funkcjonariuszami czadyjskiej policji i żandarmerii oraz służb porządkowych, którzy odpowiadają za bezpieczeństwo w obozach. Dowódca patrolu rozmawiał z nimi o aktualnej sytuacji bezpieczeństwa w obozie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska