Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Długa kolejka po lepsze życie

Aleksandra Szymańska 95 722 57 72 [email protected]
Joanna Grzeszolska i Radosław Franckiewicz z Międzyrzecza pracowali już w Hanowerze. W środę na naborze w Gorzowie szukali pracy w którejś z firm na południu Niemiec.
Joanna Grzeszolska i Radosław Franckiewicz z Międzyrzecza pracowali już w Hanowerze. W środę na naborze w Gorzowie szukali pracy w którejś z firm na południu Niemiec. Aleksandra Szymańska
Żeby wyjechać na stałe… Albo zarobić, wrócić i rozkręcić coś własnego. Dla dziecka, żeby miało lepiej… Niby każdy ma inny powód, żeby się starać o pracę w Niemczech. Jest też jeden wspólny: bezrobocie tu, na miejscu.

W środę sieć Eures z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Zielonej Górze z pomocą urzędów powiatowych zorganizowała w Gorzowie nabór pracowników do Niemiec. Wcześniej taka rekrutacja była w Zielonej Górze. Na spotkanie z przedstawicielami kilku niemieckich firm i agencji pracy przyszło jakieś 150-200 osób. W Gorzowie coś koło tego. Zanim spotkanie się zaczęło, długi ogonek zdążył się ustawić przed budynkiem Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej, gdzie wszystko się odbyło.

W kolejce stanęły też Justyna i Marta. Jedna z Gorzowa, druga z wioski nieopodal. Jedna 25, druga 23 lata. Obie po studiach. Skończyły zarządzanie zasobami ludzkimi. Zresztą na PWSZ, gdzie teraz przyszły po pracę. Nie byłaby to ich pierwsza w życiu. CV każdej z dziewczyn to co najmniej dwie kartki. Pracują od 18. roku życia. W czasie studiów też. Agencje pracy, szukanie zajęcia przez internet, po znajomych - dziewczyny wszystko to znają. I cały czas próbują. Chciały się dostać do urzędów, do policji, ale mówią, że tam posady pozajmowane na lata.

A jak się zwalniają, to co najwyżej rodzice robią miejsce dzieciom. Ktoś spoza układu nie ma szans. Dlatego Justyna i Marta nawet się nie zastanawiały, jak usłyszały o rekrutacji do Niemiec. Chcą pracować na produkcji. Nie boją się, najwyżej o niemiecki, że za słaby.

- To ciągle największa przeszkoda dla Polaków, którzy starają się o pracę w Niemczech - potwierdza - Agata Bajon, doradca Eures (Eures to europejska sieć skupiająca pracowników służb zatrudnienia, żadna tam prywatna agencja).

Liczą się chęci

Maria Marcinkowska z Drezdenka też nie jest pewna swojego niemieckiego, bo już na brak doświadczenia zawodowego nie może narzekać. Stara się o pracę opiekunki osób starszych. Jest po takim kursie. Miała też staż w drezdeneckim szpitalu, no i dwa lata zajmowała się chorą matką. Teraz ma 46 lat. Od pięciu jest bezrobotna. Pięć lat ma też jej synek Kuba, z którym przyjechała na rozmowy i jeszcze z mężem.

Uzgodnili, że albo jedno wyjedzie do Niemiec, albo drugie. Pani Maria woli, żeby jednak mąż. Mężczyzna ma 53 lata. Jest po studiach inżynierskich, ale to dla lokalnych firm żaden atut. Nawet czasem przeszkoda: za wysokie kwalifikacje. Dlatego mąż pani Marii nawet o tych studiach nie wspomina. W Niemczech liczy na posadę montera konstrukcji stalowych. Może spawacza. Byle zatrudnili na stałe. Już mniej ważne, za ile.

Z Międzyrzecza na gorzowski nabór przyjechała 24-letnia Joanna Grzeszolska z 31-letnim narzeczonym Radosławem Franckiewiczem. Pracowali w Niemczech. Dobrze znają język, więc nie boją się rozmowy kwalifikacyjnej. - To ważne - mówi Maja Fijas - Bartnicka z niemieckiej agencji, która prowadzi rekrutację.

Pani Maja sama dopiero od siedmiu miesięcy ma stałą pracę w Niemczech. Wcześniej przerabiała zajęcia dorywcze, sezonowe. Zdobywała doświadczenie i doskonale wie, że przeszłemu pracodawcy trzeba się dobrze zaprezentować. - Nawet, jeśli ktoś nie posługuje się biegle niemieckim, powinien mówić jak najwięcej. Pracodawcy to doceniają - radzi.

Akurat Joannie i Radosławowi z Międzyrzecza takie rady nie są specjalnie potrzebne. Młodzi, uśmiechnięci, wiedzą, czego chcą. Szybko łapią kontakt z osobą, która przeprowadza nabór. Liczą na zajęcie przy produkcji. Koniecznie razem. Planują, że zostaną w Niemczech nawet kilka lat. Za Odrą zarobili już na wesele, które urządzają w czerwcu. Teraz chcą się trochę dorobić na początek wspólnego życia.

A że w rodzinnym Międzyrzeczu nie mają widoków na pracę, to jadą… Chociaż można się wkurzyć, że ludzie po studiach są właściwie bez szans. - Za granicą studenci mają staże w firmach i jak się sprawdzą, to po studiach zaraz dostają pracę. U nas?! - Radek nawet nie chce się denerwować.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska