Legia Warszawa - Enea Zastal BC Zielona Góra 79:85
- Kwarty: 20:28, 20:14, 19:13, 16:19.
- Dogrywka: 4:10.
- Legia: Cowels (4x3) 18, Kulka 16 (4x3), Abdur-Rahkman 15, Koszarek 10 (2x3), Kemp 6 oraz Johnson 9, Jovanović 3, Wyka 2, Kamiński 0, Skifić 0, Sadowski 0.
- Enea Zastal BC: Apić 20, Zyskowski 17 (1x3), Nenadić 13 (2x3), Joseph 11 (3x3), Brembly 5 (1x3) oraz Mazurczak 11 (2x3), Sulima 6 (1x3), Meier 2, Żołnierewicz 0, Jackson 0.
Mecz Zastalu z Legią przypominał prawdziwy koszykarski rollercoaster. Już w pierwszej połowie działo się bardzo dużo. Obie drużyny momentami zapominały o obronie koncentrując się na szybkich, często efektownych akcjach. Do tego aż 13 „trójek” obu drużyn w pierwszej połowie (w całym meczu aż 20 rzutów za trzy obu drużyn). Rzadko się to zdarza. Legia prowadziła nieznacznie, ale od stanu 17:13 w 6 min stanęła. Koszykarze Zastalu zaczęli z kolei trafiać jak natchnieni. Jarosław Zyskowski, Andy Mazurczak, Devoe Joseph i Nemanja Nenadić – to po ich skutecznych akcjach zielonogórzanie osiągnęli 10-punktowe prowadzenie. Było 17:27 na tablicy wyników, a po pierwszej kwarcie ludzie trenera Olivera Vidina prowadzili 28:20.
Zastal był bardzo agresywny w obronie, a Legia momentami bezradna. Po punktach Krzysztofa Sulimy zielonogórzanie w 13 min objęli już 15-punktowe prowadzenie (35:20). Nie poszli jednak za ciosem, za to Legia zaczęła trafiać. Stołeczni zagrali ponadto znacznie lepiej w obronie, mozolnie odrabiając straty. Końcówka pierwszej połowy należała do gospodarzy. Dwie trójki Raymonda Cowelsa sprawiły, że na przerwę Zastal schodził przy zaledwie 2-punktowym prowadzeniu (42:40).
– Owszem, gramy falami, to normalne w koszykówce. Ale to trzeci mecz w ostatnich sześciu dniach, więc to może być jeden z powodów. Jest coraz lepiej z naszą grą, choć wiem, że były słabsze fragmenty – mówił Oliver Vidin, trener Zastalu, pytany na pomeczowej konferencji prasowej o tradycyjne przestoje swoich podopiecznych.
Do połowy trzeciej kwarty Zastal trzymał się blisko Legii. Nastąpił jednak znany z bieżących rozgrywek kryzys. Gospodarze z minuty na minutę grali lepiej, a zastalowcom zwyczajnie brakowało skuteczności z pierwszej połowy. W 16 min po punktach Adama Kempa Legia po raz pierwszy od długiego czasu wyszła na prowadzenie. Zielonogórzanie byli wciąż nieskuteczni i ospali. A Legia? Grała swoje. Po 30 minutach było 59:55. Początek czwartej kwarty znów jednak dla gospodarzy. Po trójkach Grzegorza Kulki i Collinsa warszawianie uciekli już na osiem punktów (65:57). Teraz to Zastal musiał gonić. I zrobił to z powodzeniem! Przebudził się niewidoczny dotąd David Brembley. Po jego punktach Zastal zmniejszył straty do dwóch „oczek” (65:63 w 33 min.). Dwójkę dorzucił Jarosław Zyskowski i mieliśmy remis. Do końca regulaminowego czasu gry trwała wymiana ciosów.
Na 6,5 sek. przed końcem Nemanja Nenadić trafił spod kosza i wyprowadził nasz zespól na prowadzenie 75:72. Jednak celnym rzutem za trzy odpowiedział Grzegorz Kulka i choć Zastal miał jeszcze szansę na skuteczną odpowiedź, punkty nasz zespół zdobył już po czasie. 75:75 i dogrywka! – Z kryciem spóźnił się Apić. Mieliśmy faulować od razu lub puścić ich przy wejściu pod kosz. Oni jednak od razu rzucali za trzy i trafili – powiedział Oliver Vidin, pytany o ostatnią akcję regulaminowego czasu gry.
W dodatkowym czasie gry Zastal chyba miał więcej sił i koszykarskiego doświadczenia. Legia długo nie mogła zdobyć punktu. W Zastalu świetna końcówka Dragana Apića (20 pkt., 13 zbiórek). To głównie dzięki jego dobrej grze zielonogórzanie dowieźli 14 zwycięstwo w Energa Basket Lidze. Brawo!
WIDEO: Quinton Hosley był zawodnikiem Zastalu Zielona Góry
Polub nas na fb
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?