Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziennik nazisty. Wyznania Eichmanna "księgowego śmierci"

Piotr Jędzura 68 324 88 80 [email protected]
fot. Piotr Jędzura
Adolf Eichmann był na liście najbardziej poszukiwanych zbrodniarzy wojennych przez Mossad. "Księgowy śmierci" wpadł w Argentynie. Podczas procesu w Izraelu przez cały czas starał się oczyszczać twierdząc, że był tylko narzędziem systemu, który przecież tworzył. Cóż za ironia.

Stan Lauryssens w książce Dziennik nazisty. Wyznania Eichmanna dociera do innego, mało znanego zbrodniarza wojennego niejakiego Sassena. Przytacza spowiedź Eichmanna, którą spisał i nagrał właśnie Sassen, w czasie pobytu Eichmanna w Argentynie. Sam "księgowy śmierci" zawsze podważał oryginalność zapisków Sassena. Można to najprościej wytłumaczyć nadzieją uniknięcia odpowiedzialności za ludobójstwo. Zapiski taśmy Sassena są wyznaniami Eichmanna spisanymi podczas spotkań przy alkoholu obu nazistów.

Unikatowością książki Dziennik nazisty. Wyznania Eichmanna jest właśnie zbudowanie historii na kontrowersyjnych taśmach. One są tłem opowieści sprawnie otoczonej wydarzeniami i faktami historycznymi.

Autor biograficznie ukazuje jednego z członków "zakonu trupiej czaszki". Eichmann był odpowiedzialny za wysłanie do obozów koncentracyjnych i zagładę sześciu milionów istnień. Nienawidził Żydów twierdząc podczas procesu, że zabijanie to jedynie wykonywanie rozkazów. On, jako wojskowy miał być na tyle lojalny wobec Hitlera, że bez mrugnięcia okiem wykonywał mroczny i zbrodniczy plan. Jak sam udowadniał, był jedynie trybikiem w maszynie. Tylko ten trybik nie musiał działać. Autor doskonale to wyjaśnia. Wymownie podkreśla, że to nie system zabija, ale zabijają ludzie, którzy zbrodniczy system tworzą.

Książka jest zwięzłym zapisem procesu kata i jego dni spędzonych w izraelskiej celi. Jest dokumentem pokazującym jego stosunek do życia i rodziny. Nie jest za to próbą oceny zbrodniarza, bo go przecież oceniła historia i sąd.
Autor zwraca uwagę na fakt przyjmowania przez Argentynę zbrodniarzy niemieckich. Podkreśla wprawdzie, że argentyńskie służby specjalne wiedziały kto do nich dociera, jednak nie łapały morderców oddając ich w ręce sprawiedliwości. Mengele, "anioł śmierci" z Oświęcimia na przykład spokojnie zmarł w Argentynie ze starości nie nękany przez nikogo.

Książka kreśli swoistą sylwetkę Eichmanna. Tchórzliwy kat milionów, dla uniknięcia stryczka robił wszystko, co tylko mógł aby żyć. Nie zastanawiał się jednak nad tym, co czuły jego ofiary, które nie miały nawet szansy na proces. Na nic nie miały szans idąc do gazu. Zagorzały fanatyczny esesman na sali sądowej zmienił się nagle w żołnierza wykonującego rozkazy. Armia niemiecka podczas wojny w większości odcięła się od poczynań morderców z trupimi czaszkami na czapkach. Eichmann był mordercą, a nie żołnierzem.

Eichmann to zbrodniarz, o którym trzeba mówić. Dla przestrogi, dla historii, dla nauki. Powinno się jego nazwisko powtórzyć sześć milionów razy, tak samo jak odczytać akt oskarżenia. Eichmann nie uniknął odpowiedzialności. Został powieszony, skazany na śmierć w uczciwym procesie.

Książka ta jest pozycją ciekawą i obowiązkową dla zainteresowanych historią II wojny światowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska