Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziesiątki poszkodowanych cieszą się, że oszust stanie przed sądem

Przemysław Piotrowski
Na październikowe spotkanie zorganizowane przez naszą redakcję przyszło prawie 50 poszkodowanych osób. Wtedy zrozumieliśmy, że kuchenkowy proceder był prowadzony na ogromną skalę.
Na październikowe spotkanie zorganizowane przez naszą redakcję przyszło prawie 50 poszkodowanych osób. Wtedy zrozumieliśmy, że kuchenkowy proceder był prowadzony na ogromną skalę. Mariusz Kapała
Paweł G., pracownik firmy "Sezam", który oszukiwał starszych ludzi wciskając im kuchenki po zawyżonej cenie wkrótce stanie przed sądem. - Niech zapłaci oszust jeden! Mam nadzieję, że poniesie karę! - mówią poszkodowani.

"Afera kuchenkowa", którą wykryliśmy na początku października ubiegłego roku wraca do nas jak bumerang. Tym razem mamy pozytywne wieści, bo prokuratura postawiła zarzuty pierwszemu z pracowników, Pawłowi G., który bezpośrednio nakłaniał starsze osoby do zakupu sprzętu po zawyżonej cenie. O tym, że działał w wyrachowany sposób pisaliśmy wielokrotnie. Kłamał, wprowadzał w błąd, straszył wybuchem i karami. Wszystko po to, aby starsza pani kupiła sprzęt jego firmy. Za kuchenkę wartą 500-600 zł kazał płacić trzy razy tyle, a czasem nawet więcej.

Po naszych artykułach zgłosiło się do nas kilkadziesiąt mieszkańców oszukanych w ten sam sposób. Wszystkie były osobami starszymi, których naiwność i dobroduszność została w perfidny sposób wykorzystane przez Pawła G.

- Ten człowiek kierował się tylko i wyłącznie zyskiem, nie zważając, ze robi tym ludziom ogromną krzywdę - twierdzi wiceprezes zielonogórskiego oddziału federacji konsumenta Wanda Żywień, która od początku bardzo zaangażowała się w pomoc poszkodowanym. - Niejednokrotnie ludzie wydawali na te kuchenki ostatni grosz, a nawet się zapożyczali, aby później nie mieć na leki, czy chleb. A kredyty? Wręcz łamały tym biednym emerytom życie. To bezduszny człowiek, który powinien trafić za kratki. I mam nadzieję, że sąd wyda taki właśnie wyrok.

- Proszę Boga, aby dopadła go sprawiedliwość - dorzuca pani Zofia (nazwisko do wiadomości redakcji), jedna z bohaterek naszych poprzednich artykułów. - Dziś dosłownie rozpłakałam się nad gazetą, gdy przeczytałam, że on stanie przed sądem. Ja co prawda poszłam na ugodę i zapłaciłam tej dziadowskiej firmie 800 zł zamiast 2.600, ale z chęcią pójdę na rozprawę i wysłucham wyroku. Oby ten skurczybyk trafił do więzienia!

Jedną z osób, w której imieniu prokuratura oskarżyła Pawła G. o oszustwa jest pani Anna (nazwisko do wiadomości redakcji) z os. Piastowskiego. - Bardzo bym chciała, żeby ten człowiek odpowiedział, za to co zrobił - mówi. - Przecież musi ponieść jakieś konsekwencje. Jak tylko odbędzie się rozprawa, to z przyjemnością spojrzę mu w oczy i potwierdzę zeznania, które złożyłam w prokuraturze. Byłabym bardzo zadowolona, gdyby sąd go skazał.

Paweł G. został ostatecznie oskarżony o czyn z artykułu 286 paragraf 1 Kodeksu Karnego, czyli oględnie mówiąc oszustwo mające na celu osiągnięcie korzyści majątkowej. Akt oskarżenia skierowany wobec Pawła G. dotyczy siedmiu zielonogórzan, których zeznania wyraźnie wskazywały, że doszło do przestępstwa. Jak twierdzi prokurator Robert Kmieciak, w stosunku do reszty zgłoszeń od poszkodowanych zielonogórzan, niezwykle trudno było znaleźć twarde dowody oszustwa, gdyż pracownicy firmy "Sezam" do perfekcji opanowali umiejętność wprowadzania ludzi w błąd i zacierania jakichkolwiek śladów przestępstwa.

Kiedy sprawa "afery kuchenkowej" ruszy w sądzie? Najprawdopodobniej pod koniec maja lub na początku czerwca. - Ale to jeszcze nie koniec - zapowiada Kmieciak. - Wciąż drążymy i szukamy kolejnych dowodów. Zrobimy wszystko, aby winni tych oszustw zostali ukarani.

Czy jest ich więcej? Wystarczy wspomnieć, że Paweł G. jest pracownikiem firmy "Sezam", która należy do Sebastiana S. Ten ostatni już w 2008 roku sprawował pieczę nad przynajmniej 47 firmami zajmującymi się głównie sprzedażą kuchenek, podgrzewaczy do wody, boilerów, ale także np. drzwi czy okien. Sieć jego współpracowników jest ogromna, umowy kupna-sprzedaży realizuje przez wiele banków, więc skalę procederu ogarnąć niezwykle trudno. Rada Krajowa Federacji Konsumenta w Warszawie uzbierała ponad 60 zgłoszeń podobnych do tych z Zielonej Góry, a to i tak tylko czubek góry lodowej. Ponad 90 procent z nich odnosi się do firm z Oleśnicy. Większość ma zarejestrowane siedziby na tej samej ulicy, nawet pod tym samym numerem budynku. Właściciele często są współwłaścicielami kilku innych, a w wielu wypadkach można dostrzec powiązania rodzinne. Nawet telefon stacjonarny jest niekiedy wspólny dla kilku firm o różnych siedzibach!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska