Zagraniczne federacje swoim zakazem odpowiedziały na nowy regulamin PGE Ekstraligi i głosy żużlowców w tej sprawie. Temat opiera się o obowiązkową kwarantannę, której muszą być poddawani obcokrajowcy przekraczający granice Polski. Dlatego Ekstraliga Żużlowa zarządziła, że zawodnicy zagraniczni po odbyciu 14-dniowej kwarantanny, na czas rozgrywek pozostaną na terenie naszego kraju. Bardzo ostro precyzuje to nowy regulamin: „Wyjazd zawodnika z Polski w trakcie sezonu 2020, skutkujący koniecznością odbycia po powrocie do Polski obowiązkowej kwarantanny, stanowi ciężkie (rażące) naruszenie przez zawodnika podstawowych obowiązków zawodniczych określonych kontraktem, skutkujące rozwiązaniem kontraktu, zawieszeniem zawodnika w sezonie 2020 oraz koniecznością rozliczenia się przez zawodnika z klubem z otrzymanych zaliczek; ponadto taki zawodnik nie zostanie potwierdzony do startu także w sezonie 2021; z wyłączeniem sytuacji, gdyby wyjazd z Polski był uzasadniony ważnymi sytuacjami życiowymi”.
Być może sprawa zostanie pozytywnie rozwiązana dla żużlowców po interpretacji obowiązującego od 4 maja rozporządzenia dotyczącego przekraczania granic m.in. w celach zarobkowych. Znosi ono bowiem obowiązek kwarantanny dla takich osób. – Rozporządzenie mówi o przekraczaniu granicy w celach zawodowych, służbowych czy zarobkowych. Kontrakty sportowców mieszczą się w tej kategorii, ale niezbędne jest udokumentowanie tego faktu podczas kontroli na granicy – powiedziała serwisowi Po-bandzie.com.pl Agnieszka Golias, rzeczniczka Straży Granicznej. – W rozporządzeniu są ujęte osoby, a nie tylko obywatele RP. Przepisy dotyczą więc także zawodników z krajów sąsiadujących oraz Danii i Szwecji. Za każdym razem muszą mieć oni jednak wyraźne uzasadnienie, że przemieszczają się w celach zawodowych.
POLECAMY
PGE Ekstraliga. Skandynawia mówi: nie
Ekstraliga Żużlowa nie odniosła się jeszcze do rozporządzenia. Jeśli obowiązkowa kwarantanna dla zagranicznych sportowców faktycznie zostanie w Polsce zniesiona, to temat zakazu przekraczania granicy zniknie, tymczasem jednak niektóre ekstraligowe kluby mogą obawiać się tego, że sezon rozpoczną w osłabieniu. Przypomnijmy, że Skandynawów w swoich składach mają lubuskie zespoły – Falubaz Zielona Góra (Michael Jepsen Jenssen, Antonio Lindbäck, Jonas Jeppesen) i Stal Gorzów (Niels Kristian Iversen, Anders Thomsen). Według oficjalnych serwisów ligi duńskiej i szwedzkiej wszyscy wymienieni zawodnicy są reprezentantami klubów w swoich krajach, choć jak wynika z facebookowego wpisu prezesa Stali Marka Grzyba, sytuacja ta nie dotyczy Iversena.
Auta żużlowców. Zobaczcie, czym jeżdżą na zawody
Nicki Pedersen: Przestańcie mnie obrażać
Jeśli w tym temacie nic się nie zmieni to „pas” startom w polskiej lidze mówi jeden z były mistrz świata Nicki Pedersen, który przed sezonem związał się dwuletnim kontraktem z GKM-em Grudziądz. Duńczyk w ostatnich dniach był bardzo aktywny w mediach społecznościowych. Rozpoczął od takiego wpisu: „Niestety w nowych warunkach i obniżce płac o ponad 50 procent, wygląda na to, że nie będę mógł ścigać się w Polsce w 2020 roku”. Później jednak, po fali krytyki w komentarzach pod swoim wpisem, wyjaśniał, że istotą sprawy nie są wcale niższe zarobki: „Traktujcie ludzi z szacunkiem. Nie można tak po prostu powiedzieć, że musimy przybyć do Polski na pięć tygodni przed startem sezonu i być odizolowanym na 14 dni, a następnie dostać pozwolenie na pobyt po testach na koronawirusa. Później nie moglibyśmy opuścić Polski przez 4-5 miesięcy. Jest więc wiele istotnych spraw, które w stu procentach trzeba wyjaśnić. Przestańcie mnie obrażać i traktujcie z szacunkiem. Ekstraliga chce mnie zamknąć na cały sezon, daleko od najbliższych. Czy wy byście tak chcieli?”.
POLECAMY
PGE Ekstraliga. Duńczycy nie otrzymali decyzji
Na ten sam temat, na antenie nSport+, w magazynie „R1. Rezerwowy Program Żużlowy” wypowiedział się Mikkel Michelsen, duński zawodnik Motoru Lublin: - Oficjalnie nie otrzymałem jeszcze żadnej decyzji, jednak dochodzą do mnie informacje, że duński związek nie wyda zgody na starty Duńczyków w PGE Ekstralidze. Jestem rozczarowany postawą duńskiej federacji. Nikt z nami nie rozmawiał. Decyzja o zablokowaniu możliwości startów Polsce jest autorytarna. Z powodu pandemii nie mamy obecnie żadnej oficjalnej platformy wymiany poglądów, ale kontaktuje się ze swoimi rodakami. Teraz musimy być zgodni i zjednoczeni. Może wypracowanie wspólnego stanowiska byłoby dobrym pomysłem, ale mamy na to mało czasu, więc ciężko będzie osiągnąć kompromis.
Wielkanoc z ogniem na stadionie żużlowym Stali Gorzów. Pamiętacie?
Ratujemy nie tylko polski żużel
– Federacje mają takie prawo, ale żałujemy, że takie jest ich podejście – mówi w serwisie Polskizuzel.pl, Piotr Szymański, szef Głównej Komisji Sportu Żużlowego. - Niektórzy żużlowcy i tak chcą zostać w swoich krajach, ale mamy też takich, którzy chcieliby startować w Polsce. Warto pamiętać, że w sprawie startu ligi angielskiej, szwedzkiej czy duńskiej nie ma na razie żadnych konkretnych ustaleń. W tym czasie zawodnicy mogliby już zarabiać pieniądze u nas. Przecież my nie ratujemy tylko polskiej ligi, ale także cały żużel.
„To dla nas smutna decyzja, ale my musimy też zabezpieczyć się na wypadek, gdyby okazało się, że liga w Szwecji wystartuje” – napisał w komunikacie Tony Olsson, szef szwedzkiej federacji (SVEMO): „Nikt nie wie, kiedy zniesiony zostanie wymóg kwarantanny lub kiedy ponownie zostaną otwarte granice umożliwiające swobodne podróżowanie między krajami. Wielu zawodników i ich rodziny martwią się o to, co się stanie. Dlatego Svemo Track Racing, w porozumieniu z zainteresowanymi zawodnikami, postanowił powiadomić Federację Polską, że ci zawodnicy nie będą dostępni dla polskiej ligi, dopóki będą obowiązywać powyższe ograniczenia”.
ZOBACZ TEŻ
PGE Ekstraliga. Po meczu pod prysznic nie pójdziesz
W związku z epidemią koronawirusa żużlowcy będą musieli poddać się surowym rygorom regulaminu sanitarnego, który będzie obowiązywał w meczach PGE Ekstraligi. Jeden z jego punktów brzmi tak: „Absolutnie zakazuje się korzystania z szatni w zakresie przebieralni i kąpieli - zakaz dotyczy wszystkich uczestników: zawodników, członków ekip zawodników, osób urzędowych i funkcyjnych oraz wszystkich pozostałych osób w jakikolwiek sposób uczestniczących w organizacji zawodów”. W regulaminie czytamy też: „Toalety w szatniach mogą być udostępnione do użytkowania pod warunkiem ich wygrodzenia w sposób uniemożliwiający dostęp do przebieralni i pryszniców”.
O tym m.in. przepisie mówił Piotr Protasiewicz, kapitan Falubazu, w programie „R1. Rezerwowy Program Żużlowy”. - Musimy zaakceptować te obostrzenia, a czy są dobre, czy nie, to oddzielny temat. Skoro chcemy jechać, więc musimy się do wytycznych dostosować. Wiele opisów nie jest dla mnie w miarę normalnych, choćby to, że nie możemy się wykąpać po zawodach. Nie wiem, dlaczego – powiedział „Protas”. – W Zielonej Górze w linii prostej ze stadionu do domu mam 300-400 metrów. Ale nie na wyjeździe.
Maseczki ochronne dla kibiców. Które kluby już mają?
Piotr Protasiewicz: Czegoś tu nie rozumiem
Piotr Protasiewicz komentował też inne punkty regulaminu, dotyczące m.in. ilości osób, które będą mogły przebywać w parkingu i pracy wyłącznie z jednym mechanikiem.
- Po cichu liczę na to, że ministerstwo trochę zluzuje wszystkie restrykcje – mówił zielonogórski żużlowiec. - Cały czas śledzę to, jak luzuje się restrykcje. Jeśli w dużym, zamkniętym centrum handlowym może być około tysiąca osób, a na stadionach piłkarskich, czy żużlowych tylko 50, to ja czegoś tu nie rozumiem. Nie wiem, gdzie jest sens i logika. Z jednym mechanikiem w teamie będzie problem, bo wszystko będzie trzeba przemeblować. Myślę, że mechanicy poszczególnych zawodników będą musieli sobie pomagać. A co do parkingu w Zielonej Górze, myślę, że zostanie on rozciągnięty i niektórzy będą stali chyba pod chmurką. Inaczej może być ciężko. Będzie to niesamowite wyzwanie dla mojego klubu. Pewnie będzie to do ogarnąć, ale nie jest to prosta sprawa.
Spotkalibyśmy się w węższym gronie
Kapitan Falubazu zauważył też, że dobrze się stało, że podjęto wyzwanie, jakim jest zorganizowanie rozgrywek w czasie epidemii. - Nie wnikając w zmiany regulaminowe, czy cięcia w kontraktach [kluby mają czas do 7 maja na podpisanie z zawodnikami aneksów do kontraktów – red.], uważam, że dobrze, że w ogóle zrodziła się szansa na to, byśmy mogli w tym roku ruszyć – powiedział Piotr Protasiewicz. - Myślę, że gdybyśmy w ogóle nie mieli planu i musielibyśmy czekać do sezonu 2021, to byśmy spotkali się w dużo węższym gronie. Mam na myśli nie tylko zawodników i teamy, ale również kluby. Jak najbardziej jest to dobry kierunek, dlatego cieszę się, że pojawiło się światełko w tunelu. Ten sezon jest takim trochę na przeżycie, mam nadzieję, że kluby, zawodnicy i kibice jakoś sobie z tym poradzą i zaadaptują się w tej trudnej sytuacji. Trudno powiedzieć, co będzie, ale dobrze, że rękawica została podjęta i chcemy wystartować.
ZOBACZ TEŻ
Rafał Dobrucki prowadził Falubaz na podium, a później był „K...
WIDEO: Gala PGE Ekstraligi po sezonie 2019
Żużel w śniegu. Ależ wtedy Falubaz się męczył. Zobaczcie
TOP 15. Najlepsi żużlowcy zagraniczni Falubazu Zielona Góra
Polub nas na fb
Polub nas na fb
Obserwuj nas na Instagramie
Gladiatorzy na Narodowym, relacja z gali XTB KSW Colloseum 2
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?