- 47 punktów w pierwszej kolejce, 45 w drugiej, 60 w trzeciej... W naszej zabawie idzie pan jak burza!
- Fartem, fartem chyba. Spokojnie, to dopiero początek sezonu, przed nami jeszcze kilka miesięcy typowania.
- A propos typowania. Ma pan jakiś sekretny system, który w tym roku wyjątkowo się sprawdza?
- Nie. Na przykład w trzeciej kolejce wychodziło mi, że wyniki trzech spotkań mogą zakręcić się wokół remisu - we Wrocławiu, Gorzowie i Rzeszowie. Postawiłem na Wrocław i trafiłem. Trochę Leszno mnie zaskoczyło. Na początku obstawiałem, że wygra różnicą kilku punktów, ale jak już było wiadomo, że w ekipie z Bydgoszczy nie pojedzie Greg Hancock, podniosłem na 51:39. Okazało się, że za mało. A jeszcze w Rzeszowie nie pojechał Nicki Pedersen. I nie było zastępstwa zawodnika...
- Bo żeby zastosować ZZ-kę, Nicki musiałby przedstawić 15-dniowe zwolnienie lekarskie. A nie chciał, bo gdyby to zrobił, nie mógłby wystąpić w turnieju Grand Prix w Pradze.
- To wiem, tylko pytam, czy on jedzie dla siebie, czy dla klubu. Jak podpisuje kontrakt, to ma jechać i koniec!
- Nie podoba się panu takie zachowanie.
- Absolutnie!
- Pan rewelacyjnie wystartował w naszym konkursie. Czy jest żużlowiec, który równie udanie rozpoczął sezon?
- No... nie ma takiego. Zawsze któryś zaliczy jakąś wpadkę.
- W niedzielę Stelmet Falubaz Zielona Góra zmierzy się z Fogo Unią Leszno. Jaki wynik pan obstawia?
- O, to jest czarna magia. Na razie biorę pod uwagę wszystkie trzy możliwości. Ale w tej chwili najbardziej skłaniałbym się ku remisowi albo zwycięstwu Leszna. Piotr Protasiewicz w tym sezonie cienko jedzie. A w Unii wszystko zależy od Fredrika Lindgrena i Kennetha Bjerre, bo bracia Pawliccy są mocni, Tobiasz Musielak też jakoś się spisuje. Ale jeszcze może być tak, że mecz rozstrzygnie się w ostatnim biegu.
- Myśli pan, że kryzys zespołu z Zielonej Góry jest chwilowy?
- Falubaz opiera się na Jarosławie Hampelu i Patryku Dudku. Nie wiadomo, jak będzie jeździł Andreas Jonsson, jak zdrowie pozwoli.
- Słyszałem opinie, że Piotr Protasiewicz nie czuje się dobrze, gdy nad sobą ma lidera w postaci Hampela.
- Nie, to raczej nie o to chodzi, oni się lubią, darzą szacunkiem.
- A jak w niedzielę spisze się Stal Gorzów w Częstochowie?
- Jeśli przyjedzie Emil Sajfutdinow, to cienko to widzę. Dwa ostatnie mecze Częstochowa przegrała, ale z Emilem w składzie mogła wygrać. W niedzielę obstawiam porażkę Stali w granicach 10 punktów. Tragedii nie będzie. No, chyba że któryś zawodnik da plamę.
- A który może dać?
- Nie wiem, czy pojedzie Daniel Nermark, czy Linus Sundstroem. Ten drugi chyba jest lepszy.
- Ale Nermark w poprzednim sezonie startował właśnie w Częstochowie.
- Tak nie można na to patrzeć. Statystyki często podpowiadają nam coś, co życie brutalnie weryfikuje.
- Ma pan swojego faworyta do tytułu drużynowego mistrza Polski?
- Według nazwisk to Toruń, Zielona Góra i Częstochowa. Chyba że Tarnów się obudzi, bo w tej chwili nic dobrego nie pokazuje.
- A w cyklu Grand Prix?
- O, to jest loteria. Zależy, kto jaki dzień trafi. Najprawdopodobniej najlepszy będzie Sajfutdinow, jeśli oczywiście nie nabawi się jakiejś kontuzji.
- Stara gwardia już nie podskoczy?
- Tomasz Gollob może jeszcze powalczyć, ale Hancock za dużo już nie namiesza.
- Dziękuję.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?