- Chyba uwielbiasz taniec, bo gdy jesteś na parkiecie, to tańczysz cała sobą.
- To prawda. I myślę, że odziedziczyłam to po mamie, bo ona całe życie pragnęła tańczyć, ale nie miała możliwości chodzić do takiej szkoły. W domu natomiast zawsze tańczyła z radości. I robi to dalej, bo taniec jest najlepszym lekarstwem na stres. Z kolei tata jest bardzo umuzykalniony. Grał kiedyś w różnych zespołach na akordeonie, pianinie, skrzypcach, śpiewał. Dziś prowadzi firmę budowlaną. Tak więc od dzieciństwa rosłam w atmosferze muzyki i tańca. Najpierw pasjonował mnie rock and roll, a teraz fascynują rytmy latynoskie i afrykańskie. Zapisałam się do szkoły Body Language, żeby między innymi nauczyć się zumby. To brazylijskie rytmy, które mają korzenie z afro.
- Słyszysz muzykę i co się wtedy z tobą dzieje?
- Wtedy moja dusza zaczyna tańczyć. I nie potrafię tego powstrzymać. To dzieje się jakby poza mną. Gdy jestem na parkiecie, to promienieję cała ze szczęścia, jakbym w euforię wchodziła. Wtedy nic poza tańcem nie widzę.
- Może w poprzednim wcieleniu żyłaś w jakiejś dżungli...
- Też tak myślę, bo taniec wypełnia całe moje życie. Lubię też śpiewać i dlatego szukam instruktora, który zechce szkolić mój głos. Planuję wybrać się na studia wokalno - aktorskie. Muszę popracować jeszcze nad dykcją, ale wierzę, że to moje marzenie o tańcu i śpiewie spełni się. Bo mam taką filozofię, że gdy człowiek czegoś naprawdę pragnie, to cały świat zaczyna mu sprzyjać i te pragnienia materializują się. No, chyba, że się w międzyczasie zakocham, bo miłość wszystko może zmienić.
- I z miłości do chłopaka porzuciłabyś to, co kochasz najbardziej?
- Nie potrafię odpowiedzieć. Ale wiem, że gdy kiedyś będę miała córeczkę, to na pewno zapiszę ją na taniec i śpiew. Żeby ta tradycja w naszej rodzinie przechodziła z pokolenia na pokolenie. I może kiedyś mój wnuk osiągnie sukces największy.
- Aż tak daleko wybiegasz w przyszłość?
- To są na razie tylko pragnienia, a jak życie się ułoży trudno przewidzieć. Bo życie przynosi wiele niespodzianek.
- Jesteś teraz zakochana?
- Nie. Ale kiedyś byłam. To była pierwsza prawdziwa miłość, ale niestety nie wyszło.
- Dziękuję.
- Urodziłaś się w Kanadzie, teraz mieszkasz w Zielonej Górze. Gdzie jest twoje miejsce na świecie?
- Mieszkaliśmy we francuskiej części Kanady niedaleko Quebecku. Tam chodziłam do szkoły podstawowej. Z tego okresu mam mnóstwo znajomych o ciemnej karnacji. To im zawdzięczam moją miłość do latynosko-afrykańskich rytmów. Ale w Zielonej Górze też czuję się dobrze. Na razie mam taki plan, żeby co roku odwiedzić jakiejś miejsce na świecie. Teraz myślę o Ameryce Południowej. A gdzie zakotwiczę na stałe? Jeszcze nie wiem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?