Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głogowscy więźniowie pomagają chłopcu z Afryki

Dorota Nyk
Zbigniew Szoma i Eugeniusz Adamaszek są w grupie więźniów, która zbiera pieniądze dla chłopca z Ugandy
Zbigniew Szoma i Eugeniusz Adamaszek są w grupie więźniów, która zbiera pieniądze dla chłopca z Ugandy fot. Dorota Nyk
Więźniowie z zakładu karnego nie tylko odsiadują wyroki, ale też robią coś dobrego. Działa tu aktywnie grupa, która zaangażowała się w akcję "Adopcja na odległość". Skazani wspomagają 18-letniego Edwarda z Ugandy.

"Drogi Edwardzie. Przesyłam ci najserdeczniejsze pozdrowienia z odległej tak bardzo od Afryki Polski" - napisał w imieniu kolegów współwięźniów jeden z członków grupy Eugeniusz Adamaszek. - "Pozdrawiamy Cię wszyscy skupieni w grupie, koledzy w ramach tzw. adopcji na odległość. Jesteśmy ludźmi doświadczonymi przez los i dla niejednego z nas bieda i kłopoty nie są obce. Dlatego rozumiemy Twoją trudną sytuację."

Akcję wśród więźniów rozpropagowali działacze z kościoła zielonoświątkowego, Edward Florczak i Zdzisław Rzadkowski. - Członkowie naszego kościoła zaadoptowali na odległość czworo rodzeństwa. Przesyłamy im co miesiąc 200 zł - opowiadają. - Wciągnęliśmy się w to i spróbowaliśmy zaszczepić tę ideę pomocy więźniom z zakładu karnego. Na początku było ciężko, niektórzy nie chcieli nas zrozumieć, ale w końcu się udało.

Więźniowie zbierają pieniądze na Edwarda od listopada zeszłego roku. Co miesiąc udaje się zgromadzić kilkaset złotych. Jest nawet zarząd grupy adopcyjnej, który zajmuje się organizacją zbierania pieniędzy i wspólnych spotkań.

- Ciekawostką jest, że oni jednak jakoś płacą. Niektórzy się dziwią, że ludzie, którzy mentalnie są nastawieni, żeby ciągnąć wszystko dla siebie, jednak robią coś dla innych - mówi Edward Florczak.

W sumie przez grupę ofiarodawców przewinęło się już 45 więźniów. W grudniu 28 osób zebrało 276 zł. W styczniu 16 osób - 127 zł. Dają ile mogą. Jest jeden skazany, który przekazuje nawet po 50 zł. Ale przeważnie po 10, po 5 zł. Niektórzy po 2 zł.

- W domu mam liczną rodzinę, pięcioro małych dzieci i pasierbicę - opowiada Zbigniew Szoma. - Wiem co to znaczy mieć a nie mieć. Zbieranie pieniędzy dla tego chłopca, to dla mnie zwycięstwo, dobroć. Cieszę się, że sam mając mało, mogę komuś coś dać.

- Trzy lata temu byłem w Nigerii. Widziałem co się tam dzieje i jak tam się żyje. Że mieszkają w lepiankach, nie mają co jeść. Jest tam strasznie - opowiada Eugeniusz Adamaszek. - Jak Bozia da, to może jeszcze tam pojadę. Wiem, że te parę groszy przez nas zebranych może pomóc. Nie tylko my zbieramy, zbiera także cały świat.

Akcję adopcji na odległość zainicjowała i rozpropagowała Honorata Wąsowska, polska misjonarka w Ugandzie. Była nawet w głogowskim więzieniu i opowiadała o życiu w tamtym kraju oraz o Edwardzie, dla którego więźniowie zbierają pieniądze.

Edward Akiguzibwe ma 18 lat i mieszka z babcią w małym glinianym domku, śpi na trawie. Jego rodzice zmarli na AIDS. Skończył sześć klas szkoły podstawowej, ale z powodów finansowych nie mógł się dalej uczyć - a w tym kraju to przepustka do życia.

Dzięki więźniom z głogowskiego zakładu, będzie mógł kontynuować naukę.
Akcja, w której uczestniczą więźniowie, ma na celu pokrycie kosztów kształcenia w dwuletniej zawodówce - co na miesiąc kosztuje 70 zł. Naukę Edward ma rozpocząć od lutego. Trzeba też będzie zebrać fundusze na ubranie, buty i książki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska