Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górnik Polkowice bezbramkowo zremisował w Grudziądzu

(kor)
Sebastian Szymański zaliczył w Grudziądzu udany występ.
Sebastian Szymański zaliczył w Grudziądzu udany występ. Fot. Konrad Kaptur
Szczęściu oraz doskonałej postawie bramkarza Sebastiana Szymańskiego czarno-zieloni zawdzięczają jeden punkt. Podopieczni trenera Dominika Nowaka wyraźnie ustępowali gospodarzom.

OLIMPIA GRUDZIĄDZ - GÓRNIK POLKOWICE 0:0

OLIMPIA GRUDZIĄDZ - GÓRNIK POLKOWICE 0:0

Żółte kartki: Skowroński, Rogóż, Pawlak - Mróz.

OLIMPIA: Pytkowski - Skowroński, Brede, Rogalski, Kowalski - Pawlak, Kryszak, Rogóż (od 86 Piceluk), Kobus, Domżalski (od 73 Koczur) - Sulej (od 79 Kretkowski)

GÓRNIK: Szymański - Pokorny, Smoliński, D. Wacławczyk (od 78 Mróz), Opałacz, - Ałdaś (od 46 Sierpina), Salamoński, K. Wacławczyk, Żmudziński - Grzybowski, Kojder (od 46 Olszowiak),

Sędziował: Jacek Kikolski (Płock).

Widzów: 2.200

Zaliczani do grona głównych pretendentów do awansu polkowiczanie jeszcze przed inauguracją rozgrywek II ligi zapowiadali, że niezależnie od tego, kto będzie ich rywalem będą grali o zwycięstwo. W dotychczasowych pojedynkach czarno-zieloni dotrzymywali słowa. Prezentowali futbol ofensywny oparty o szybkie akcje z obydwu skrzydeł. Parli do przodu niezależnie od wyniku.

Ten styl dał naszym cztery zwycięstwa, raz jednak - w spotkaniu z Ruchem Radzionków zaprowadził ich do sromotnej porażki. Do Grudziądza na mecz z tamtejszą Olimpią podopieczni trenera Nowaka jechali jako faworyt. Zaczęli od mocnego uderzenia, bo zaledwie kilka chwil po pierwszym gwizdku wynik mógł otworzyć Dawid Wacławczyk. Obrońca Górnika oddał mocny strzał, ale stojący między słupkami bramki Olimpii Michał Pytkowski, który w poprzednim sezonie reprezentował barwy Górnika nie dał się zaskoczyć. Zapewne niewielu spośród ponad dwóch tysięcy kibiców oglądających na żywo tę potyczkę spodziewało się, że będzie to pierwszy, a zarazem ostatni celny strzał polkowiczan. W pierwszej połowie gospodarze panowali niepodzielnie.

Doskonałe sytuacje zmarnowali Grzegorz Domżalski, Zbigniew Kobuc i Tomasz Rogóż, a dwukrotnie naszych przed utratą gola ratował słupek. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Nadal to Olimpia była stroną dominującą, a główne role odgrywali Kobuz oraz Rogóż, który również, podobnie jak Pytkowski ma za sobą grę w szeregach Górnika. Urodzony w Bydgoszczy napastnik na Kopalnianej występował w sezonie 2004/2005. Gospodarze dwoili się i troili. Próbowali strzałów z dystansu, dośrodkowań w pole karne oraz niekonwencjonalnych kombinacji podań w środku pola. Wszystko na próżno, bo między słupkami bramki Górnika jak w ukropie uwijał się Szymański, który w sobie tylko wiadomy sposób bronił kolejne uderzenia i zapewnił swojej drużynie jeden punkt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska