MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Góry pluszaków

DARIUSZ CHAJEWSKI [email protected]
Obdarowani przez naszych Czytelników dziękują. Są wzruszeni i mówią, że darczyńcy potrafią dawać. Okazuje się, że to także trzeba umieć.

W sekretariacie dyrektorki Domu Samotnej Matki w Żarach stoją worki z prezentami. Małgorzata Łatocka w towarzystwie matek dzieli zabawki, słodycze, przybory szkolne na kupki. Trafią do 18 dzieci, które w domu mieszkają.
- Bardzo, bardzo dziękujemy za każdą pomoc - podkreśla wzruszona mieszkanka domu Agnieszka Walaszek.
Stojąca obok niej Wioleta opowiada swoją historię. Bezrobotna, z dziećmi, bez prawa do alimentów i bez grosza. Gdyby nie ten dom, nie ta ludzka życzliwość...

Góry pluszaków

M. Łatocka zapewnia, że wszystko się przyda. Rozmawiamy przy górze pluszaków. Niektóre z nich są używane, ale poprzedni właściciele je wyprali. Obserwujemy jak z góry zabawek z "odzysku" dzieci wybierają te nowe.
- Już coś takiego w człowieku jest - żartuje dyrektorka.
Każda pomoc się liczy... Jednak pracownicy domów dziecka, schronisk bardzo często wypowiadają te słowa tylko przez grzeczność. Tak często okazuje się, że akcje charytatywne ludzie wykorzystują do zrobienia porządków na strychach, w piwnicach... I przed placówki opieki społecznej zjeżdżają samochody pełne stołów z powyłamywanymi nogami, zasikanych wersalek, używanej, a nie wypranej bielizny.
- Kiedyś pewien pan chciał nam podarować cały transport takich mebli - opowiada prosząca o anonimowość szefowa jednej z placówek. - Gdy podziękowałam i stwierdziłam, że nie są dla nas przydatne dowiedziałam się, że nam się w d... poprzewracało.
Dyrektor Łatocka z kolei najbardziej krępuje się powiedzieć "nie" ludziom, którzy przynoszą ubrania po zmarłych krewnych.
- Ja wiem, że to z dobrego serca - mówi. - Jednak jak mam powiedzieć ludziom, że nie powinno się darować używanej bielizny i że panie z mojego domu nie będą nosiły ubrań siedemdziesięciolatek i to nie tylko dlatego, że nie pasują rozmiarem.
Inny problem to akcyjność. Przed świętami do domów dziecka, placówek opiekuńczo-wychowawczych trafiają tony pluszaków. A bardziej potrzebne są książki, kredki, gry planszowe...

Mają też marzenia

Barbara Litecka, dyrektorka Domu Pomocy Społecznej w Miłowicach cieszy się z tego, że dzięki akcji "GL" tak wielu ludzi przyjechało osobiście przywieźć dary jej podopiecznym.
- Z reguły nie wiemy przecież co sądzić o osobach mieszkających w takich placówkach jak nasza - tłumaczy. - Wizyta tutaj wystarczy, żeby zorientować się, że są to normalni ludzie mający swoje marzenia, plany i potrzeby.
Dom działający w zabytkowym pałacyku robi wrażenie. Wiele tutaj ciepła, nie tylko za sprawą podopiecznych, którzy gości chcą dotknąć, chociaż na chwilę przytulić. Wszystko odmalowane, czyściutkie... To nie jest miejsce, gdzie wstawia się zbędne przedmioty i zbędnych... ludzi.
- Dlatego też często musimy tłumaczyć ludziom, że mogą przyjść do nas nawet z pustymi rękami, z sercem, a nie z jakimś przypadkowym przedmiotem - pracownica z miłowickiego domu także nie wie, jak opowiadać o nie do końca przemyślanych darach. - Niedawno przyniesiono nam stary szpulowy magnetofon pewnie sprzed trzydziestu lat. Trudno było darczyńcy wytłumaczyć, że będziemy mieli problemy chociażby z kupieniem do niego taśmy.
- Naprawdę niezręcznie nam o tym mówić, ale pomoc jest często... nietrafiona - dodaje Łatocka. - Stąd bardzo sobie cenimy współpracę na przykład z miejscowymi szkołami. Dyrektorzy, nauczyciele do nas telefonują i pytają, co nam jest potrzebne...
Nie, wcale nie chodzi o pieniądze. Przynajmniej nie tylko o nie. Domowi samotnej matki zawsze przydadzą się środki czystości, pampersy, żywność każdego rodzaju, w każdej ilości. Ryż, makaron... Miłowicom zależy na pomocy przy zakupie sprzętu rehabilitacyjnego i na kontaktach indywidualnych, na związku darczyńców z podopiecznymi.
A czy potrafimy dawać? Podobno coraz więcej jest ludzi, którzy nie podają nawet swoich nazwisk. Czynią dobro z potrzeby serca. Trafiają się również tacy, którzy przywożąc zgrzewkę wody mineralnej każą robić sobie zdjęcia i zawiadamiać media. I tak naprawdę ta druga forma pomocy potrafi być upokarzająca.
- Jednak dzięki akcjom takim jak ta w "GL" przekonujemy się, że ludzie potrafią być dobrzy - dodają mieszkanki żarskiego domu samotnej matki. - Nie tylko od święta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska