MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gorzów: Sama spółka nas nie wyleczy

Aleksandra Szymańska 95 722 57 72 [email protected]
Dorobek szpitala w Gorzowie
Dorobek szpitala w Gorzowie sxc.hu; infografika: Sylwia Friedel
Publiczny szpital wojewódzki w Gorzowie to już rozdział zamknięty. Na dniach zastąpi go spółka. My, pacjenci na razie zauważymy co najwyżej zmianę szyldu na budynku. Na razie, bo przyszłości lecznicy nikt nie przewidzi.

W środę do wieczora zarząd województwa decydował i zdecydował. Dzięki trzem uchwałom, które podjął, przekształcenie gorzowskiego szpitala właściwie stało się faktem. W piątek do Krajowego Rejestru Sądowego ma trafić wniosek o rejestrację spółki. To oznacza, że Wielospecjalistyczny Szpital Wojewódzki Spółka z o.o. na dniach zacznie działać.
- Zmiana formy organizacyjnej nie powoduje, że szpital staje się komercyjny. On ciągle działa na podstawie kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Nic się nie zmienia dla pacjenta - mówił nam niedawno wiceminister zdrowia Sławomir Neumann.

Nie zmienia się też właściciel szpitala. Tak jak "organem prowadzącym" (tym, który nadzorował, odpowiadał za szpital) był Urząd Marszałkowski w Zielonej Górze, tak ten sam urząd jest właścicielem spółki. Choć tak naprawdę to, czyj jest szpital, dla większości pacjentów nie ma większego znaczenia. Ważne, żeby było lepiej! Żeby skończyły się kolejki do specjalistów. Żeby nareszcie bez kłopotu zrobić rezonans czy mammografię.
- A niech się to sprywatyzuje, byle się poprawiło! - nie bez emocji mówi Barbara Gładka, mieszkanka Strzelec Kraj., ale pacjentka gorzowskiego szpitala. Bo lecznica służy całej północnej części województwa. Ciągną też do niej mieszkańcy Zachodniopomorskiego. Przynajmniej tej części, która kiedyś była "lubuska". Wprawdzie w Dębnie czy Barlinku też są szpitale, ale w Gorzowie jest wielospecjalistyczny i - jak deklaruje marszałek Elżbieta Polak - tak zostanie. - Szpital będzie miał taki sam kontrakt. I będzie prowadził tyle samo oddziałów, co obecnie, ponieważ tak jest w kontrakcie - uspokaja pacjentów.

Tyle że kontrakt z NFZ (prawda, że na ten rok wręcz rekordowy, bo na ponad 190 mln zł) już niedługo może się zmienić. Czytaj: będzie mniejszy. Wszystko może się zmienić i to mimo szczerych chęci marszałek Polak czy nowego dyrektora, a właściwie już prezesa szpitalnej spółki Piotra Dębickiego. To on kieruje teraz lecznicą i osobiście odpowiada za sukces albo fiasko spółki, bo oba scenariusze trzeba brać pod uwagę. Przecież szpital ciągle ma na karku gigantyczny dług i ciągle nie ma jeszcze pieniędzy z państwowej rezerwy na oddłużenie szpitali.

W całej tej grze chodzi właśnie o te pieniądze. Państwowa dotacja wynika z ustawy o działalności leczniczej. Ustawa stawia jednak warunek: oddłużenie za przekształcenie. Stawia też pod ścianą (to ocena wielu ekspertów od rynku zdrowia) zadłużone polskie szpitale. W skrócie: jeśli się nie przekształcą, to albo ich długi pokryją samorządy (np. urzędy marszałkowskie, starostwa), albo szpitale zostaną zlikwidowane. Nic więc dziwnego, że się przekształcają. Jak nas informuje Krzysztof Bąk, rzecznik Ministerstwa Zdrowia, 25 lecznic już to zrobiło, a ponad 50 planuje.
- Przekształcenie tak, ale musi być bezpieczne! - apelował Marek Twardowski, który niemal w przeddzień powołania spółki zrezygnował ze stanowiska dyrektora szpitala i w przyszłości prezesa spółki. Może gdyby nie jego nagła decyzja (wywołała prawdziwą burzę), opinia publiczna nie usłyszałaby o tzw. długach wymagalnych. Twardowski (i nie on jeden) ostrzegał, że jeśli szpitalna spółka zostanie obarczona takimi długami, to w miesiąc zbankrutuje!

Teraz zarząd województwa zapewnia, że wszystkie długi wymagalne przejął, a sytuacja wygląda tak: szpital jest zadłużony na 272 mln zł, województwo bierze na siebie 126 mln. Te pieniądze do Urzędu Marszałkowskiego wrócą właśnie w postaci dotacji z Ministerstwa Zdrowia. - Otrzymamy dotację na pożyczkę - 80 mln zł. Na kredyt w Raiffeisen Bank - 21 mln zł. Umorzone będą zobowiązania publicznoprawne i jeśli będziemy musieli zapłacić VAT 33 mln zł, to też dostaniemy zwrot. Dlatego cały czas mówiliśmy o kwocie dotacji około 150 mln zł - wylicza marszałek Polak.
Z tego rachunku wynika też, że na spółce będzie ciążyło jeszcze jakieś 100 mln zł zobowiązań. Ale "bezpiecznych", bo większość tej sumy to pożyczka z województwa, a więc od właściciela. Szpital ma ją spłacać przez kilkanaście lat.

Przy tym kontrakcie, stanie zatrudnienia i innych oszczędnościach, bez konieczności comiesięcznego oddawania milionów komornikom, gorzowska lecznica "zarabia" miesięcznie 16 mln zł. Jako spółka może też naprawdę zarabiać, np. wykonując płatne zabiegi. Były dyrektor mówił wprost, że ma takie plany. Nowy ma za sobą kilka lat praktyki w sprywatyzowanym szpitalu w Drezdenku. Tyle że to powiatowy szpital, a nie wielospecjalistyczny gorzowski moloch.

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska