MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gorzów Wlkp.: Awaria wodociągu na Staszica napsuła ludziom krwi

Tomasz Rusek
Przy beczkowozie, który zaparkował na ul. Marcinkowskiego, natychmiast zrobiła się kolejka. Druga cysterna objeżdżała przedszkola i szkoły.
Przy beczkowozie, który zaparkował na ul. Marcinkowskiego, natychmiast zrobiła się kolejka. Druga cysterna objeżdżała przedszkola i szkoły. fot. Kazimierz Ligocki
- Było po 9.00. Piorę, piorę i nagle cisza! Nie ma wody! - opowiadała nam wczoraj pani Iwona z ul. Staszica.

Wszystko przez robotników, którzy podczas prac ziemnych uszkodzili rurę.

Ależ się ludzie pieklili. Natychmiast obok potężnego rowu, który biegnie wzdłuż ul. Marcinkowskiego, zebrało się sporo gapiów. - Jak się nie umie kopać, to się nie kopie! - krzyczała do robotników jedna z kobiet. - Partacze! - syknęła druga z pań. - Jak ja teraz pranie dokończę? W połowie stanęło! - martwiła się pani Iwona z wieżowca przy Staszica.

W sumie bez wody były setki mieszkań, czyli tysiące ludzi!

To był przypadek

Budowlani tłumaczyli każdemu to samo: - Układamy wam centralne ogrzewanie! Będzie się wygodniej żyło! A rurę z wodą uszkodziliśmy przypadkiem!
Faktycznie: cały rów tonął w błocie. Przy samym Pegazie coś bulgotało. - To tutaj powstało pęknięcie. Rura jest z tworzywa, ma 15 cm średnicy, płynie nią woda do wszystkich okolicznych wieżowców - powiedział nam Mirosław Galwas z Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Nie miał czasu na rozmowę z reporterem, bo cały czas biegał z komórką przy uchu.

W kilka chwil rozdzwoniły się telefony w spółdzielni i w wodociągach. - Wszystkim tłumaczyliśmy, że to nie nasza wina - mówił nam prezes PWiK Leszek Rybka. Redakcyjny telefon też zadzwonił: - Podwyżki walą co rok, a tu awaria! - krzyczał mieszkaniec ul. Matejki. Nawet nie zdążyliśmy mu wytłumaczyć, co się stało, bo rzucił słuchawką.

Kolejka z wiadrami

Gdy wodociągi na parking przy ul. Marcinkowskiego podstawiły beczkowóz, natychmiast ustawiła się do niego kolejka. Ludzie przychodzili z wiadrami, pustymi butlami po wodzie mineralnej, a nawet... miskami. Potem każdy wracał z ,,bagażem'' do domu. - Daleko nie mam, spokojnie dam radę - zapewnił Błażej Kuś (wiadro i butla). - A jestem po 70! Jak mam dźwigać? Ech, narobiło się z tą awarią - mówiła starsza kobieta z żółtymi wiadrami w dłoniach (ale nie chciała pomocy do reportera). Co kilka kroków robiła sobie odpoczynek na murku przy bloku.

Gorzej mieli lokatorzy z wieżowców przy Staszica i Matejki czy Sportowej. Ci musieli się nachodzić po wodę i z powrotem z pełnymi wiadrami naprawdę spory kawał: przez pół osiedla. - Zróbcie coś, żeby wodociągi podstawiły beczkę w naszą okolicę - dzwonili do nas z tą samą prośbą. Próbowaliśmy, ale się nie udało. - Drugi wóz jeździ po osiedlu, musi zadbać choćby o dwa osiedlowe przedszkola i szkołę. Potem na pewno objedzie inne rejony. Innej możliwości nie mamy, przykro mi - tłumaczył prezes Rybka.
Nikt nie potrafił nam powiedzieć, jak długo tysiące ludzi będą bez wody. - Najpóźniej wieczorem wszystko powinno być w porządku - usłyszeliśmy w firmie.
Ostatnia awaria wodociągów była kilka dni temu na ul. Moniuszki. Tam też budowlani podczas prac ziemnych przypadkiem uszkodzili rurę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska