Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzów: Wszyscy są "za", ale brakuje wspólnego frontu

Tomasz Rusek 95 722 57 72 [email protected]
Po lekturze naszych rozmów o przyszłości miasta z cyklu ,,Gorzów za 5, 10 i 15 lat'' rodzi się jedno pytanie: skoro najważniejsi ludzie w mieście niemal identycznie widzą potrzeby i kierunki rozwoju, to czemu pomysły nie wychodzą poza papier?

Po co w ogóle zajmować się snuciem historii z cyklu ,,jak by to mogło być''? Już wyjaśniam. Rozmowa o przyszłości naszego miasta od lat jest zastępowana bieżącymi sporami i inwestycjami na zasadzie: tu postawimy blok, tutaj sklep, a tam infoglob. W efekcie pewne pomysły są realizowane natychmiast, bez większej refleksji, przez co zamykają drogę innym, może lepszym rozwiązaniom. Najlepszy przykład?

Zobacz też: Elżbieta Rafalska: - Niech Gorzów się dynamicznie rozwija

Miasto dla szybkich pieniędzy sprzedało działkę po Ursusie na Zawarciu pod galerię handlową, zbudowało rondo i dominantę, a dopiero potem ogłosiło konkurs na zagospodarowanie centrum. A z niego wynika, że najlepiej dla miasta byłoby... pociągnąć przez most Staromiejski linię tramwajową (nierealne przez dominantę), na terenie Ursusa zbudować plac albo miniosiedle (nierealne, bo ziemia już sprzedana). Debata o przyszłości to propozycja odwrócenia tej kolejności. Koszt? Żaden. Korzyści? Ogromne.

Podobne spojrzenie

Najbardziej cieszy fakt, że wszyscy nasi rozmówcy podobnie widzą potrzeby miasta. W dużym skrócie nasze najważniejsze cele na najbliższe lata to: * wyższa uczelnia * lotnisko * coraz mocniejsze związki z ościennymi gminami, które powinny stworzyć z Gorzowem aglomerację (różnice dotyczą tylko jej charakteru: ma zostać przekuta w zmiany administracyjne czy opierać się na dobrowolnym związku) * rozwój strefy ekonomicznej, który ma nas doprowadzić do parku technologicznego z dobrze płatnymi etatami * co za tym idzie: nadanie miastu nowego sznytu, by młodzi chcieli tu zostawać i nie wyjeżdżali stąd na studia i za lepszą pracą. Spory? Ależ skąd! Podobnie widzą to tak odlegli od siebie politycznie ludzie, jak prezydent Tadeusz Jędrzejczak, posłanka PiS Elżbieta Rafalska i senator PO Henryk Maciej Woźniak. Podobnie oceniają to zarówno mieszkający za miedzą wójt Deszczna Jacek Wójcicki, jak i przedsiębiorcy i przedstawiciele świata sportu w Gorzowie.

Kłopot w tym, że z tej pozornej zgody niewiele wynika. O lotnisku mówi się od lat. I co? Gmina Kłodawa (lądowisko ma być na jej terenie) samodzielnie zmaga się z forsowaniem tej idei i nie wyszła jeszcze poza studium przestrzenne. Nie ma żadnego wsparcia ze strony miasta, które - nie oszukujmy się! - skorzysta na tej inwestycji najbardziej. Akademia Gorzowska? Gdyby za każdy rok, w którym gorzowscy politycy o niej mówią, wpłacano na jej konto milion złotych, miałaby dziś pokaźną sumkę na start.

Polityka wiciąż dzieli

Chyba najtrafniej opisał przyczyny tego stanu rzeczy przedsiębiorca Arkadiusz Grzechociński. - Konieczna jest zgoda ponad podziałami, wspólny front. A u nas? U nas to się kończy polityką. Ten poseł nie poprze, bo przecież pomysł zgłosił ktoś inny, ten może poprze, ale chciałby w zamian dodać jeszcze to czy tamto... I sprawa się rozmywa - mówił. Tak jest jego zdaniem z Akademią Gorzowską. - Wielu myśli: nie będę wspierał tej czy innej uczelni, bo ona się kojarzy z jakaś partią, czyli wzmacniając szkołę, wzmacniam to ugrupowanie. Bzdura. Jeśli wspieramy coś, co jest w Gorzowie, wspieramy Gorzów. A to nasz wspólny interes - tłumaczył.

Brak wspólnego frontu zauważa też senator Woźniak. - Na ważnych spotkaniach, rozmowach, konferencjach nie ma przedstawicieli magistratu. Gdy PKP zaczęły nam odcinać pociągi, nie pamiętam, by gospodarz miasta coś w tej sprawie robił (Rada Miasta wysłała list do kierownictwa kolei - red.). Podobnych spraw jest więcej. A przecież inaczej ważny minister rozmawia z delegacją, w której jest prezydent, szef rady, wojewoda, marszałek i parlamentarzyści, a inaczej, gdy przyjdzie jeden senator i zabiera mu czas. W pierwszym przypadku widzi, że ma do czynienia z mocnym zespołem, który walczy o ważną sprawę, w drugim może widzieć gościa, który sobie coś załatwia. Przeraża mnie ta bierność, bo pamiętam, że jak byłem prezydentem, to korzystałem z kontaktów politycznych m.in. ówczesnych posłów gorzowskich: Tadeusza Jędrzejczaka Jerzego Wierchowicza, którzy pomagali mi organizować mniej i bardziej oficjalne spotkania. A ja zawsze o nie zabiegałem - mówił Woźniak, były prezydent, dziś senator.

Może dobrą okazją do budowania tego wspólnego frontu będzie debata, na którą zaprosiliśmy wszystkich naszych rozmówców z cyklu ,,Gorzów za 5,10 i 15 lat''. Wstęp jest wolny, każdy może przyjść i wziąć udział w dyskusji. Początek debaty 21 września o 18.00, klub Lamus przy ul. Sikorskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska