Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzowianie dziękowali niebiosom za remis

Robert Gorbat 95 722 69 37 [email protected]
Bramkarz MKS Krzysztof Stodoła bez problemów wyłapywał dośrodkowania gorzowian. W tej akcji asekuruje go lewy obrońca Piotr Stawowy, a na ewentualne potknięcie golkipera czeka kapitan GKP Artur Andruszczak.
Bramkarz MKS Krzysztof Stodoła bez problemów wyłapywał dośrodkowania gorzowian. W tej akcji asekuruje go lewy obrońca Piotr Stawowy, a na ewentualne potknięcie golkipera czeka kapitan GKP Artur Andruszczak. fot. Bogusław Sacharczuk
Pierwszoligowcy z GKP Gorzów Wlkp. nie wygrali na swoim boisku od 12 września, gdy 2:0 pokonali Wartę Poznań. Fatalną passę chcieli przełamać w sobotnim meczu z MKS Kluczbork. Ale zdołali tylko zremisować 1:1.

Beniaminek z Kluczborka był w tej rundzie bardzo wygodnym rywalem dla gorzowian. Najpierw oddał im na swoim boisku trzy ligowe oczka po porażce 1:2. Potem - także u siebie - pozwolił awansować do kolejnej rundy Pucharu Polski, przegrywając po bezbramkowym spotkaniu 2:3 w rzutach karnych.

- Tradycji stało się zadość. Widać nie jest nam pisane wygrać w tym sezonie z GKP - mówił po sobotnim pojedynku trener przyjezdnych Grzegorz Kowalski, który półtora roku temu wprowadził gorzowian na zaplecze ekstraklasy. A żartem dodał: - Powiedziałem swoim chłopakom, że rzucę palenie, jak wygrają trzy razy z rzędu. Widać chcą, bym kopcił jeszcze przez całą zimę.

Obydwie drużyny nie wystąpiły w sobotę w optymalnych składach. W GKP zabrakło kontuzjowanego Pawła Kaczorowskiego, a nie będący jeszcze w pełni sił Maciej Truszczyński przesiedział całe spotkanie na ławce rezerwowych. Z kolei opiekunowie MKS najbardziej żałowali nieobecności wszędobylskiego napastnika Waldemara Soboty, który jesienią zapisał na swoim koncie cztery trafienia.

Przez ponad godzinę gry nic nie zapowiadało, że gospodarze zdołają uratować chociaż jeden punkt. W pierwszej połowie stracili bramkę, a na początku drugiej czerwoną kartkę zobaczył Paweł Wojciechowski. - I to był zgubny dla nas moment - przekonywał później Kowalski. - My, trenerzy, znamy i rozumiemy syndrom gry w dziesięciu. Partnerzy wykluczonego zawodnika zyskują dodatkową motywację, każdy walczy za dwóch. Tak samo zareagowali gorzowianie.

Ambitna postawa gospodarzy została nagrodzona wyrównującym golem, zdobytą niespełna 20 minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego przez Łukasza Maliszewskiego. Był to pierwszy strzał, oddany przez gospodarzy na bramkę MKS! - Może w takim razie w środę zagramy w Szczecinie w dziewięciu? - żartował na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec naszego zespołu Adam Topolski. - A tak na serio: chłopcy mają sporo problemów z konstruowaniem akcji i ich wykończaniem. Zimą musimy znacznie poprawić grę w ofensywie. Do utrzymania się w pierwszej lidze potrzeba zwykle 40 oczek. Mamy już 25 i wiosną na pewno zdobędziemy brakujące 15. Może zapunktujemy już w rewanżu z Pogonią?...

O ,,syndromie dziesięciu'' mówił też Arkadiusz Półchłopek, zdobywca prowadzenia dla ekipy z Opolszczyzny. - Wiodło się nam zdecydowanie lepiej, gdy obydwie drużyny występowały w pełnych składach. Po czerwonej kartce dla stopera rywali w nasze szeregi wkradła się niepewność. Piłkę umieściłem w siatce w prostej sytuacji. Szkoda, że tak samo nie zachował się w końcówce ,,Nitka''. Ale gdyby wszystko trafiał, to grałby w Lidze Mistrzów.

Napastnik z Kluczborka odniósł się w ostatnich słowach do wymarzonej okazji, którą w 88 min zmarnował jego partner Kamil Nitkiewicz. Lewy pomocnik MKS otrzymał idealne podanie po ziemi od rezerwowego Piotra Sobotty i... chybił, stojąc pięć metrów przed pustą bramką gorzowian!

Golkiper GKP Sławomir Janicki najpierw podniósł niefortunnego strzelca z murawy, a potem nie zostawił na nim suchej, nomen omen, nitki. - Był frajerem przez cały mecz, przewracał się przy każdej akcji. Powiedziałem mu prosto w oczy, że na boisku trzeba być godnym piłkarzem. A stracony przez nas gol? Nie mam sobie nic do zarzucenia. Musiałem asekurować bliższy róg.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska