Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzowski dworzec PKP jest dla pasażerów czy dla bezdomnych?

(tr)
Bezdomnni z poczekalni dworcowej wygonili pasażerów. Ci - jeśli decydują się tu czekać na pociąg - wybierają jak najdalsze siedzenia...
Bezdomnni z poczekalni dworcowej wygonili pasażerów. Ci - jeśli decydują się tu czekać na pociąg - wybierają jak najdalsze siedzenia... fot. Kazimierz Ligocki
- Są wulgarni, brudni, byłam świadkiem, jak jeden z nich wyczesywał sobie wszy! - mówi Czytelniczka. Ale administrator dworca rozkłada ręce: - Mnie też to boli, ale co mam zrobić?

Łatwo współczuć

Łatwo współczuć

Wiem, że wytykanie bezdomnym smrodu, brudu i wulgarnego zachowania to według wielu postawa mało poprawna. A ja z całych sił staram się mieć zrozumienie dla ich trudnej sytuacji. I wcale nie chcę zamiatania problemu pod dywan, naprawdę!
Ale nic nie poradzę na to, że nie da się z nimi jechać w autobusie i nie da się - a wiem, bo byłem na miejscu - wysiedzieć koło nich na dworcu. Na pewno jest w regulaminie dworca coś o kulturze zachowania, brak której może skutkować wyproszeniem z budynku.
Zaraz ktoś powie z oburzeniem, że w taką pogodę trzeba pomagać bezdomnym. Pewnie! Ale na pewno nie są od tego dworce PKP.
Tomasz Rusek
95 722 57 72
[email protected]

Gorzowianka (dane do wiadomości redakcji) jest oburzona. I trudno się jej dziwić, skoro bezdomni z dworca PKP bez skrępowania piją w budynku piwo, jedzą, klną na potęgę i zaczepiają pasażerów. Do tego są brudni i zwyczajnie śmierdzą. - Byłam świadkiem, jak jeden z nich wyczesywał wszy! - poskarżyła się ,,GL'' Czytelniczka.

Sytuacja jest fatalna

Byliśmy na miejscu. Sytuacja jest fatalna. Czwórka (czasem piątka) bezdomnych okupuje nowiutką poczekalnię z siedzeniami dla kilkudziesięciu osób. Jednak oprócz nich... nie ma tam nikogo. Pasażerowie, którzy przecież płacą ciężkie pieniądze za bilety, czekają na pociągi na stojąco, przy kasach, pod ścianami - jak najdalej od poczekalni! Dlaczego? - Idź pan tam i sprawdź - radzi mi starsza pani wybierająca się do Kostrzyna. Podchodzę. Już kilkanaście metrów od bezdomnych czuć zwyczajny fetor. Nie można swobodnie oddychać. Próba rozmowy spełza na niczym. Wyglądający na najbardziej przytomnego mężczyzna tylko patrzy, nie odpowiada na pytania. Na krzesłach obok widać masę tobołów...
- Czekam na kumpla - mówi młody chłopak w czapce, który schował się za rogiem, przy sklepie. Z jednej strony smród i zachowanie kloszardów go obrzydza, ale... - Zima, kurde, jest. Wyganiać ich w taką pogodę? Chyba mimo wszystko nie miałbym serca - stwierdza.
Dwie kobiety przy kasach są mniej wyrozumiałe. - Skoro jest im zimno, niech idą do noclegowni. Przecież to dworzec kolejowy, a nie przytułek!

Twardy orzech

Administrator stacji Adam Kwapis ma twardy orzech do zgryzienia. - Remont dworca kosztował miliony. To miała być wizytówka miasta... Mnie też denerwuje, że ci państwo tu jedzą, brudzą, że pasażer koło nich nie usiądzie, bo się brzydzi. Jednak co mam zrobić? No co? - załamuje ręce. A bezdomni tak są już obeznani z procedurami, że wstają z miejsc na chwilę przed zamknięciem dworca (o północy) i pojawiają się niedługo po jego otwarciu (o 4.00 rano)!

Administrator powiadomił już straż miejską. Tylko że bezdomni doskonale wiedzą, że mogą siedzieć, gdzie chcą. O, tyle że trzeba się zachowywać przy mundurowych. I już nikt nie ma prawa ich wyprosić. - Poruszę tę sprawę w środę, na spotkaniu z policją. Mamy rozmowy o bezpieczeństwie na dworcach. A to powoli robi się element bezpieczeństwa - dodaje A. Kwapis. I przyznaje, że wyganianie kloszardów na mróz odradza... sama centrala PKP. W piśmie ,,z góry'' stoi jak byk: jeśli mrozy są powyżej 10 stopni, powinno się wstrzymać z wypraszaniem ludzi. Pomimo tego Kwapis wysłał pismo do swoich przełożonych w Poznaniu z prośbą, by zasięgnęli porady policji, co robić. - Pasażerowie mi się skarżą, narzekają, mają pretensje. Nie mogę udawać, że nie widzę tego, co oni. Mamy problem - mówi twardo.
Tylko że wygonienie kloszardów z dworca PKP oznacza, że przeniosą się na stację PKS (ich ,,koledzy'' już tam koczują) albo w inne miejsce. Bogumiła Różecka, która zajmuje się m.in. pracą z bezdomnymi, tłumaczyła ,,GL'': - Przerzucanie się problemem go nie rozwiązuje. Ci bezdomni nie znikną!

Problem narasta

Z badań zleconych przez miasto wynika wręcz, że co roku jest ich więcej. Ostatnio naliczono 192 takie osoby. A miasto nie ma pieniędzy na poprawę warunków ich bytowania. Tymczasem z raportu urzędników wynika jasno, że pilnie trzeba uruchomić łaźnię, pralnię i ogrzewalnię dla kloszardów. Być może uda się to w przyszłym roku. - Szybciej nie da rady - usłyszeliśmy od wiceprezydent Zofii Bednarz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska