Gorzowskie koszykarki zagrają w środę z lubliniankami. Faworytem jest ekipa z Lublina

- Gdybyśmy do środowego meczu przystępowali w normalnym rytmie ligowym, szanse obydwu drużyn na wygraną oceniałbym po 50 procent. Jest jednak inaczej. My ostatni w pełni wartościowy pojedynek rozegraliśmy 7 października w Gdyni, zaś rywalki z Lublina występują regularnie co kilka dni. Dlatego uważam, że to one są zdecydowanymi faworytkami. Tak na 70-80 procent - mówi asystent gorzowskiego trenera Robert Pieczyrak.

Trener czeka na decyzję medyków

Zaległy (z IV kolejki) mecz żeńskiej Energa Basket Ligi pomiędzy PolskąStrefąInwestycje Enea Gorzów a Pszczółką Polski-Cukier AZS-UMCS Lublin rozpocznie się w gorzowskiej hali przy ul. Chopina w środę, 4 listopada, o godz. 18.00. Niestety - wciąż bez kibiców...

We wtorek nie było jeszcze wiadomo, kto poprowadzi gorzowianki w tym pojedynku. Trener Dariusz Maciejewski kończy kwarantannę i decyzja o jego ewentualnej obecności na ławce może zapaść w ostatniej chwili. Gdyby nie otrzymał zgody służb medycznych, zastąpi go Pieczyrak. Tak, jak w sobotnim meczu z Energą Toruń.

Lublinianki przegrały tylko z silnymi ekipami

W tabeli lublinianki plasują się na 5. miejscu z dorobkiem 7 pkt. Na ich dorobek złożyły się dwa zwycięstwa (we własnej hali z DGT AZS Politechniką Gdańsk i CTL Zagłębiem Sosnowiec) oraz trzy porażki (u siebie z VBW Arką Gdynia oraz na wyjazdach z CCC Polkowice i Basketem 25 Bydgoszcz). - Pszczółka jeszcze przed sezonem była typowana do czołowej czwórki - dodaje Pieczyrak. - I nic się w tej ocenie nie zmieniło. Proszę się nie sugerować trzema przegranymi lublinianek. Uległy zespołom z topu tabeli, za to w ostatnim pojedynku z naprawdę mocnymi sosnowiczankami tylko w pierwszej kwarcie zdobyły 30 "oczek". To świadczy o ich sile.

- Rywalki z Lublina występują regularnie co kilka dni. Dlatego uważam, że to one są zdecydowanymi faworytkami. Tak na 70-80 procent - mówi asystent gorzowskiego trenera Robert Pieczyrak.

Pierwszoplanowymi postaciami zespołu z Lublina są dwie koszykarki zza oceanu: Amerykanka Morgan Bertsch i Portorykanka Jennifer O'Neill. Pierwsza imponuje skutecznością rzutową z półdystansu i dystansu, a druga sporą liczba trafień "za trzy". Rozgrywająca z Portoryko była znana z tej umiejętności już w poprzednim sezonie, gdy broniła barw drużyny z Bydgoszczy, a teraz weszła na jeszcze wyższy poziom. Groźne mogą też być dwie Włoszki - Martina Fassina i Ilaria Milazzo - lecz ich dyspozycja, ze względu na bardzo młody wiek, zawsze pozostaje sporą niewiadomą.

Gorzowianki zagrają w pełnym składzie

Gorzowianki przystąpią do środowego pojedynku w pełnym składzie. - Cieszy, że zdrowie dziewczynom dopisuje, ale wciąż odczuwamy długą przerwę w rozgrywkach - przyznaje Pieczyrak. - Żaden trening nie zastąpi meczu o stawkę. Trudno uznać za taki ostatni pojedynek z toruniankami, bo wynik był przesądzony jeszcze przed jego rozpoczęciem. Dlatego w sobotę nie patrzyliśmy na tablicę, tylko staraliśmy się grać swoją koszykówkę i w obronie, i w ataku. Zobaczymy, na ile przydatne oraz skuteczne okaże się to w środę.

Spotkanie z lubliniankami będzie dla gorzowskich koszykarek dopiero czwartym w bieżącym sezonie ligowym. Nasze mają na swoim koncie dwie wygrane na swoim parkiecie (z bydgoszczankami i toruniankami) oraz jedną wyjazdową przegraną (w Gdyni). Jak ta statystyka będzie się prezentowała w środę wieczorem?

WIDEO: Uroczyste podsumowanie sezonu Tauron Basket Ligi