. - Jest jeszcze gorzej niż to przedstawiliście. Nie ma bezpiecznego miejsca dla dzieci w naszym mieście - powiedziała matka dwójki dzieci.
Sobotni wypadek poruszył wielu mieszkańców Gozdnicy. Przypomnijmy. Nieco po godz. 17.00 przy ul. Kościelnej dwunastoletnia Kasia huśtała się na placu zabaw, nagle straciła równowagę. Spadając zahaczyła o wystający pręt, który służył jako zaczep do łańcucha zabezpieczającego siedzisko. Natychmiast została wezwana straż pożarna.
- Dziecko spadło i leżało na ziemi, jednak cały czas było zahaczone za rączkę, 4 centymetry powyżej nadgarstka - opowiadał nam rzecznik z żagańskiej straży pożarnej Waldemar Kasperowicz. - Dość grube metalowe elementy huśtawki trzeba było obciąć nożycami hydraulicznymi - dodał.
Blok operacyjny zajęty
Na tym cierpienia dziecka się nie skończyły. Rzecznik żagańskiej komendy zapewnia, że strażacy z Żagania do Gozdnicy dojechali w 15 minut. Jednak trzeba było wyciąć element huśtawki i pozostawić w ręce dziewczynki, bo nie wyciąga się ciał obcych, żeby nie uszkodzić naczyń krwionośnych.
Dziewczynka została zabrana śmigłowcem na oddział dziecięcy zielonogórskiego szpitala. - Niestety po przywiezieniu do szpitala dziecko nie było operowane w tym samym dniu, bo blok operacyjny zielonogórski szpitala był zajęty - opowiadały nam w niedzielę sąsiadki rodziców dziecka Teresa i Maria Krok.
Obie panie są bardzo smutne widząc załamanie rodziny. Szkoda im też dziecka, o którym mówią w samych superlatywach. - To jest bardzo lubiana dziewczynka, spokojna i bardzo ułożona. Każdy zachwyca się jej talentem do tańca nowoczesnego - podsumowały obie panie. - Tymczasem takie nieszczęście się tutaj stało i tak potraktowano człowieka w szpitalu. Na co idą nasze podatki? - pytały, bezradnie rozkładając ręce.
Na tych wypowiedziach się nie skończyło. - Jak ma być bezpiecznie, skoro plac zabaw przy ulicy Kościelnej, to już relikt przeszłości. Powstał... chyba na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych - opowiedziała gozdniczanka, która nie chciała nam podać nazwiska, wyjawiła jedynie, że ma 67 lat.
Wszystko w rękach radnych
Okazuje się, że teren z placem zabaw przy ul. Kościelnej od kilku miesięcy należy do parafii polsko-katolickiej. Czy będzie tam bezpiecznie? Tego nie mogliśmy się dowiedzieć, bo wczoraj cały dzień milczała komórka dziekana kościoła polsko-katolickiego Ryszarda Szykuły.
Ale okazuje się, że sprawa nie kończy się na feralnym miejscu. Kolejna wypowiedź, tym razem telefoniczna, dotyczyła placu zabaw, który powstał w 2006 roku na pl. Wolności.
- Jak możecie pisać, że jest bezpiecznie w tym miejscu, skoro znajduje się tam tylko kilka nowoczesnych drewnianych urządzeń, a huśtawki z wystającymi haczykami nadal są zagrożeniem- mówiła nam ostro matka dwójki dzieci, która także nie chciała podać swojego nazwiska.
Kolejne wypowiedzi dotyczyły porozrzucanych szkieł i pędzących w pobliżu motocykli. - To nie jest wina urzędu miejskiego, że place zabaw są niebezpieczne. To wina wandali i złomiarzy - usłyszeliśmy kolejną wypowiedź od mieszkanki, która mieszka w Gozdnicy od 40 lat.
Co na to urząd miejski, właściciel terenu? Burmistrz był wczoraj nieobecny, dowiedzieliśmy się jedynie, że budowa nowych placów zależy od woli radnych i przyznanych przez nich pieniędzy. - Jednak problem głównie w tym, że dzieci niewłaściwie korzystają z huśtawek, stają nogami na oparciach i się huśtają - podsumował kierownik referatu gospodarki Marek Jankowiak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?