Serca polskich kibiców zabiją też oczywiście szybciej, gdy na tor wyjeżdżać będą inni biało-czerwoni reprezentanci – Maciej Janowski (Sparta Wrocław) i Przemysław Pawlicki (GKM Grudziądz). Wielkim faworytem m miejscowych fanów speedway’a będzie jednak Bartosz Zmarzlik, „król” gorzowskiego toru. Zawodnik Stali nie zwykł tu przegrywać. Raz już wygrał Grand Prix na „Jancarzu”, w czterech innych turniejach cyklu ścigał się w finale.
ZOBACZ:Informator kibica przed Grand Prix w Gorzowie
Ostatnio zawsze coś nie tak
Bartosz Zmarzlik triumfował w Gorzowie przed czterema laty, w kolejnych sezonach też jeździł bardzo dobrze, też był w finale, ale za każdym razem w tym decydującym wyścigu brakowało czegoś, by wdrapać się na podium. A to niewielki błąd, a to awaria sprzętu – zawsze coś stawało na przeszkodzie, by wprawić w euforię wypełniających po brzegi gorzowski stadion kibiców. Przed rokiem już na pierwszym łuku jego motocykl nagle stracił moc. Gdy ją odzyskał, rywale byli już zbyt daleko, by ich doścignąć. - Wypadła linka od zapłonu, nie mam pojęcia, jak to się stało. Włożyłem ją szybko – mówił Bartosz Zmarzlik po zawodach. – Stało się, trudno. Nie ma co wpadać w złość, bo finału przecież nie powtórzymy.
Medal w zasięgu ręki
Lider Stali Gorzów tegoroczną rywalizację rozpoczął źle, ale po kilku turniejach doszedł do świetnej dyspozycji. Po rewelacyjnym triumfie w Cardiff, Bartosz Zmarzlik włączył się w rywalizację o medale. Goni rywali, ma ich już na wyciągnięcie ręki. Do trzeciego w klasyfikacji generalnej Macieja Janowskiego traci już ledwie punkcik, a do drugiego – Szweda Fredrika Lindgrena – pięć „oczek”. Realnie oceniając sytuację, atak na pozycję lidera nie nastąpi, bo Tai Woffinden wypracował sobie już wielką przewagę. Gorzowianin traci do Brytyjczyka aż 22 punkty, a do rozegrania pozostały już tylko cztery turnieje. Medal jest jednak w zasięgu żużlowca Stali.
PRZECZYTAJ TEŻ: Patryk Dudek i Bartosz Zmarzlik pojadą w jednej drużynie
Tym razem w defensywie
Gorzowską rundę Grand Prix sprzed roku dobrze wspomina Patryk Dudek. Zawodnik Falubazu w finale zdecydowanie wygrał start, ale jeszcze na pierwszym okrążeniu wyprzedził go Tai Woffinden. – On był bardzo szybki, nie spodziewałem się, ze akurat w tym miejscu zaatakuje – mówił Patryk Dudek. – Cóż, szkoda, ale patrząc to na to, co działo się w całym turnieju to i tak był niezły wynik. Bo do półfinału awansowałem z dziewięcioma punktami.
Po tamtych zawodach zielonogórzanin wygrał jeszcze turniej w Toruniu, a rywalizację zakończył ze srebrnym medalem. W tym sezonie jest gorzej. „Duzers” mocno narzeka na sprzęt, ale ostatnio „odbił” się nieco od strefy zagrożonej wypadnięciem z cyklu. Zajmuje szóste miejsce, a tylko ósemka najlepszych pozostanie w GP na następny rok.
To ma być fajna przygoda
- To jest spełnienie marzeń – mówi Szymon Woźniak. Gorzowianin otrzymał tzw. dziką kartę na start w gorzowskim turnieju. - Chyba, jak każdy młody żużlowiec, zawsze marzyłem o starcie w Grand Prix. Teraz stanie się to faktem. Dziękuję za zaufanie. To będzie dla mnie fajna przygoda, której nie mogę się już doczekać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?