Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gumy, felgi, zawieszenie. Ta droga wykańcza wszystko

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
Dzięki A18 Tomasz Wargan ma pełne ręce roboty. Ze swojego warsztatu na tzw. autostradę ma jakieś trzy kilometry. - Gumy, felgi, zerwane poduszki podsilnikowe, zawieszenie - wymienia jednym tchem pan Tomasz. - Tak naprawdę ta droga jest w stanie wykończyć wszystko.
Dzięki A18 Tomasz Wargan ma pełne ręce roboty. Ze swojego warsztatu na tzw. autostradę ma jakieś trzy kilometry. - Gumy, felgi, zerwane poduszki podsilnikowe, zawieszenie - wymienia jednym tchem pan Tomasz. - Tak naprawdę ta droga jest w stanie wykończyć wszystko. Mariusz Kapała
Za niespełna sto dni do Polski i dalej na Ukrainę ruszą dziesiątki tysięcy kibiców. Cóż, Euro 2012, najbardziej prestiżowa impreza sportowa w historii Polski. Nasz region oferuje im niezapomniane wrażenia.

Lucjan, kierowca włącza CB-radio... I natychmiast dodaje, że tego powinni posłuchać drogowcy. Najczęściej można usłyszeć soczyste oceny stanu drogi. Drogi? Tutaj nikt A 18 tak nie nazwie. To "patataja", "drabina" i "schody". Schody do Europy.

- Dlaczego patataja? - odpowiada pytaniem na pytanie kierowca Agidiusz Zarzycki. - Jak jedziecie tą drogą słychać jedynie "patataj - patataj; patataj - patataj...". W osobówkach jeszcze tego tak nie czuć, ale u mnie, w kabinie, gdzie siedzę za tylną osią...

Jakiś "Borys" przez CB pociesza kolegów. W spa za taki masaż musieliby zapłacić majątek. Inny odpowiada, że szlag trafił mu ośkę. Oczywiście na patatai.

Głęboookie znaczenie

- Mój tato zgubił wczoraj na tej drodze silnik swojej skody fabii - opowiada Tomasz Wargan. Jednak on w zasadzie na drogę nie narzeka. Pozwala mu zarobić. Prowadzi warsztat samochodowy na skraju Trzebiela i na tzw. autostradę ma góra trzy kilometry. Telefon komórkowy się urywa i pan Tomasz błogosławi dzień, w którym zaczął rozdawać swoje wizytówki kierowcom, rozkładać je w barach i na stacjach benzynowych. Dla mechanika taka droga to prawdziwa kopalnia złota. A i czuje, że pomaga ludziom w potrzebie.

- Gumy, felgi, zerwane poduszki podsilnikowe, zawieszenie - wymienia jednym tchem pan Tomasz. - Tak naprawdę ta droga jest w stanie wykończyć wszystko.

A najbardziej kierowców.
- Przecież to prawdziwa katastrofa - to Adrian Demarczyk, kierowca z Kluczy. - I wstyd na cały świat. Niedawno, w tym barze, Niemiec pytał mnie, gdzie jest ta autostrada, gdyż ma na mapie, pokazuje mu GPS, a on jej nie widzi. Popłakał się ze śmiechu, gdy mu powiedziałem, że to właśnie jest ta droga, której szuka. Mi do śmiechu nie było.

I to słynne, pogardliwe zdanie "polnische Wirtschaft" co dla naszych zachodnich sąsiadów oznacza skrajną niegospodarność, brud i brak planowania oraz manier.

O wstydzie mówi także Marek Śliwa z Olkusza. Sam już wie, że jak tylko można trzeba jechać przez Zgorzelec. Ale jak wytłumaczyć cudzoziemcom, że to taka polska autostrada. Tylko na niby.

- Wiemy jak się zachować, wiemy, że ograniczenia prędkości tutaj mają głęboookie znaczenie - dodaje mówiąc o dziurach i wykrotach. - A tutaj przy moście mamy piękną skocznię. Niech się pan spróbuje rozpędzić.
- Oby do pierwszego zjazdu i uciekać - dorzuca Śliwa.

Polska! Biało-czerwoni!

Przydrożny bar Czesławy Król leży niczym wyspa na morzu kałuż. Każda z nich kryje wykrot jak Rów Mariański.

- Przez czternaście lat drogowcy ani razu nie pomogli wyrównać ten teren - dodaje. I mówi o plotce, którą właśnie usłyszała. Że przed Euro 2012 dwa pasy ruchu przy jej barze zostaną wyłączone z ruchu.

- No to będzie piękny korek w dwie strony - dodaje kierowca jedzący akurat schabowego. - Trybuny stadionów będą puste, bo przecież zagraniczni kibice nie dojadą... Czyli w dopingu wygramy.

Pani Czesława do remontu drogi ma stosunek ambiwalentny. Z jednej strony jako Europejka zgadza się, że ta trasa powinna po ludzku wyglądać. Z drugiej przeraża ją myśl, że wraz z nową drogą zamkną jej stary bar.

- Kurcze, ja tutaj na schabowego przyjeżdżam pewnie ze dwadzieścia lat, jeszcze przed panią Czesią - dorzuca kierowca. I zauważa, że między Wrocławiem, a Krakowem, przy dawnej "betonówce" wszystkie bary zlikwidowano. Dla bezpieczeństwa.

- Dla bezpieczeństwa? - Marcin Wolski uważa, że to bezczelność mówić o bezpieczeństwie. - Przecież tutaj ludzie giną jak muchy. I to ewidentnie wina drogi. Weźmy tego kierowcę autobusu, który zginął przed tygodniem. Chłop nie zauważył stojącej na lewym pasie ruchu ciężarówki. Dlaczego się zatrzymała? Bo jej koło odpadło.

Policjanci z patrolu nie chcą tego komentować. Od tego jest komendant, rzecznik. Nieoficjalnie? Wystarczy spojrzeć na to jak ta droga wygląda. Kierowcy starają się jechać lewym pasem, gdyż mniej jest wybity. Inni uprawiają slalom między dziurami. W efekcie panuje chaos, w którym giną wszelkie zasady ruchu drogowego.

Wielki świat. Na mapie

Na "światowych" mapach to autostrada. Na naszych droga krajowa 18. W teorii to najprostszy sposób na dotarcie z Berlina do Wrocławia i dalej do południowej części Polski. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie tych 71 kilometrów betonowych płyt, które i tak zawdzięczamy Hitlerowi. Stan drogi jest katastrofalny i określenie to nie jest przesadą. Mówi się, ze grozi katastrofą budowlaną. Inna wieść pędząca tą drogą to właśnie informacja o planach zamknięcia południowej. Spokojnie, to nie jest plotka. Zamkną.

A miało być tak pięknie. Według pierwszych planów w roku 2006 droga miała stać się autostradą A18 łączącą się z berlińską A15. Na mapach malowanych w chwilach zachłyśnięcie się przyznaniem nam organizacji Euro 2012 miał być to jeden z głównych korytarzy komunikacyjnych i jeden z priorytetów. Nitka północna jest, budowa południowej miała ruszyć dwa lata temu. Miała. Jak zwykle zabrakło pieniędzy - według ostrożnych szacunków 1,3 mld. zł. Teraz A 18 można odnaleźć w planach na lata 2011-2015. I to coraz częściej mówi się o tej skrajnej dacie.

Krystian Schatton do Polski przyjeżdża rzadko. Właśnie wybrał się z dziadkiem. Gdy z gładkiej jak stół niemieckiej autostrady wjechał na "osiemnastkę" natychmiast pomyślał o Euro 2012 i o biednych kibicach. Dla wielu Europejczyków to dopiero będzie szok, zwłaszcza, gdy na tzw. schody wjadą swoimi wypieszczonymi autami. I zgodnie z obietnicami organizatorów mistrzostwa w Polsce i na Ukrainie mogę się dla nich skończyć niezapomnianymi wrażeniami.

- Gdy jadę tą drogą czuję jak mi plomby latają w zębach. Ale pewnie drogowcy stwierdzą, że to wina dentystów... - kończy Rafał Górski z Krakowa. - I tak się zastanawiam, czy ten kawałek drogi zostawiono jako skansen, aby pokazać nam, że może być przecież gorzej...?

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska