MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Hiszpanie zostali mistrzami Europy w koszykówce

Andrzej Flügel 0 68 324 8806 [email protected]
fot. archiwum
Nie było niespodzianki. Hiszpanie zostali mistrzami Europy. Nam pozostaje cieszyć się z pochwał za organizację imprezy. Polski zespół odstawał od najlepszych.

O tym, czemu nasza koszykówka jest daleko za najlepszymi powiedziano już bardzo wiele. Brak sponsora ligi, transmisje z meczów zepchnięte do stacji kodowanych. W polskiej ekstraklasie tłum, często średnich, Amerykanów, a zdolni i młodzi Polacy w roli zmienników. Być może coś zmieni przepis, który będzie obowiązywał od nowego sezonu o tym, że na parkiecie w ekstraklasie będzie musiało przebywać obowiązkowo dwóch Polaków. Jednak tylko to, bez promocji dyscypliny, sponsorów i telewizji, nic nie da.

Zresztą patrząc na kadrę nie sposób uniknąć refleksji, że pierwsze skrzypce grali ci, którzy szybko uciekli z polskiej ligi i prawie wszystkiego nauczyli się na obczyźnie. Z drugiej strony warto też przypomnieć, jak trudno było namówić zawodników, by chcieli reprezentować Polskę. Przed nami mistrzostwa świata w Turcji. Jeśli nie dostaniemy dzikiej karty, czeka nas przebijanie się przez eliminacje. Zobaczymy czy uda się wtedy nakłonić czołowych graczy do uczestnictwa w pojedynkach z europejskimi średniakami. Oby.

Tak czy inaczej, miejsce 9.-12. zostawiło pewien niedosyt. Tym opiniom dziwił się sekretarz generalny FIBA Europe Nar Zanolin. - Wypadliście naprawdę dobrze. Nie wiem dlaczego spodziewano się jeszcze więcej - mówił. - Przecież po raz pierwszy od 12 lat graliście w drugiej fazie. Większość waszych zawodników nigdy nie uczestniczyła w takiej imprezie, nie walczyła z tak mocnymi przeciwnikami kilka dni z rzędu. Idziecie do góry. Są fundamenty. Potrzeba szkolenia i promocji dyscypliny, takich akcji jak bicie rekordu Guinnessa w jednoczesnym kozłowaniu piłek. Oglądałem film z tego wydarzenia. Kozłował nawet policjant pilnujący porządku w hali. Liczę, że wyrośnie u was kilku Gortatów.

My musimy czekać na Gortatów. Inni już ich mają. Według oceny ekspertów poziom finałów był bardzo wysoki, a wspomniany sekretarz generalny nazwał go wręcz "bajecznym". Rzeczywiście, spotkania - szczególnie w ostatniej fazie mistrzostw - były bardzo ciekawe. Dramatyczne końcówki, dogrywki, niespodzianki. Było wszystko to, co kochają kibice. Faworytem już przed startem uznano Hiszpanów. I słusznie. To zespół niemal kompletny. Wydawało się, że oni mieli wszystko ustawione, nawet ewentualne porażki w pierwszej fazie. Rozkręcali się wraz z turniejem i w końcówce byli nie do zatrzymania. W finale wręcz zmietli Serbię. Najlepszy zespół świata i wicemistrzowie olimpijscy dodali do swojej kolekcji złoto mistrzostw Europy. Tylko tego im jeszcze brakowało.

Serbowie po szalonym półfinałowym meczu ze Słowenią nie dali rady, ale to właśnie oni byli największą rewelacją. Wielką formą błysnął 22-letni rozgrywający Milos Teodosic. To co pokazał każe nam z ciekawością obserwować, jak szybko znajdzie się w NBA. Najlepszym koszykarzem (MVP), co nie było żadną niespodzianką, został uznany Hiszpan Pau Gasol. Do najlepszej piątki trafili: Hiszpanie Gasol i Rudy Fernandez, rozgrywający Grecji Vasileios Spanoulis, Teodosic oraz słoweński środkowy Erazem Lorbek.

Tak więc mając trochę żal z tego powodu, że nasz basket jest trochę daleko za najlepszymi, wypada nam się cieszyć, że mogliśmy przypomnieć się koszykarskiemu światu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska