Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Holender z Kruszyny bije się w piersi: to się już nie powtórzy!

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
- Mamy tysiąc krów, 700 cielaków, prowadzimy gospodarstwo ekologiczne, mamy tylko nawóz maturalny - wyjaśnia Mechiel Meise dodając, iż ludzie na nich narzekają, że obornik śmierdzi, ale jesienią ustawiają się kolejki chętnych po ten oboronik
- Mamy tysiąc krów, 700 cielaków, prowadzimy gospodarstwo ekologiczne, mamy tylko nawóz maturalny - wyjaśnia Mechiel Meise dodając, iż ludzie na nich narzekają, że obornik śmierdzi, ale jesienią ustawiają się kolejki chętnych po ten oboronik fot. Wojciech Waloch
Zadzwonił do nas czytelnik z informacją, iż na polach gdzieś w okolicy Ostrzyc ktoś w zeszłym tygodniu, rozrzucił obornik. Pojechaliśmy sprawdzić. Obornik był koło Smolna Wielkiego. Kto rozrzucił? Co z nim teraz zrobić?

Rozrzucony obornik

- Mieszkam tutaj niedaleko, wiem, że to niedopuszczalne, gdyż obowiązują okresy, podczas których nie wolno rozrzucać gnoju na polach - powiedział "GL" czytelnik (pragnący zachować anonimowość). - Poruszyło mnie to, gdyż mam żonę chorą na raka, a tymczasem ten obornik trafił ma pola w okolicy Ostrzyc, w strefie ochronnej ujęcia wody dla Zielonej Góry.

Pojechaliśmy od razu po telefonie kierując się wskazówkami czytelnika, wpierw do Ostrzyc (gmina Trzebiechów), gdzie jednak nic nie znaleźliśmy, a potem drogą prowadzącą dalej. Około 500 m przed Smolnem Wielkim (gmina Kargowa), na polu po prawej stronie szosy, zobaczyliśmy ślady wielkich kół. Wiodły z drogi na pole, gdzie rozrzucono obornik. Zatem faktycznie ktoś tu był. Pytanie - kto? Zwróciliśmy się do urzędu miejskiego w Kargowej z prośbą o ustalenie właściciela pola.

- Trudno tak od razu określić, to jest chyba dzierżawa, musimy to sprawdzić - przekazał telefonicznie "od ręki" wiceburmistrz Jerzy Fabiś. Jednocześnie potwierdził (J. Fabiś jest z wykształcenia rolnikiem) opinię czytelnika, iż zgodnie z rozporządzeniem ministra rolnictwa nawozy na polach można rozrzucać tylko w okresie od 1 marca do 30 listopada każdego roku. - Nie wolno też, nawet w tym okresie, wyrzucać nawozów na ziemię zamarzniętą i pokrytą śniegiem - stwierdził Fabiś. - Chyba, że w pryzmach.

Obornik koło Smolna Wielkiego nie leżał w pryzmach, został rozprowadzony (być może spychaczem) po polu. Zatem przekroczono przepisy. Nasz czytelnik podpowiadał wprawdzie, kto mógł to uczynić, ale dowodów nie było, a "za rękę" nikt nikogo nie złapał.

Sprawdzamy tropy

Po powrocie do redakcji dzwonimy do zielonogórskiego Sanepidu z pytaniem co robi się w takiej sytuacji. - To nie są nasze kompetencje - słyszymy w odpowiedzi. - Może trzeba zainteresować stację chemiczno-rolniczą, najbliższa jest w Nowej Soli, albo też Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.

- Tego rodzaju czynności, jak rozrzucanie obornika na zmarznięte pola, są teraz zabronione w Polsce, jest okres ochronny - tłumaczy Janusz Tylzon z wydziału inspekcji WIOŚ. Dodaje również, iż nie tylko Ostrzyce, ale i dalej leżące od Zielonej Góry Smolno Wielkie są w pośredniej strefie ochrony ujęcia wód dla stolicy województwa. Tylzon dodaje jednak wiadomość, iż przepisów oczywiście trzeba przestrzegać, ale np. w Alpach, gdzie jest więcej śniegu i mrozu nie ma podobnych rozwiązań. - Cóż, jak zawsze jesteśmy świętsi od papieża - uważa fachowiec. Jego zdaniem trzeba tę sprawę załatwić, choć trudno, żeby dziś kazać komuś zbierać nawóz i zwozić do obory. Tylzon podpowiada, iż ponieważ organem "właściwym terenowo" jest gmina, w tym wypadku Kargowa, to tam należy oczekiwać zakończenia problemu.

- Sprawdzimy kto jest właścicielem lub dzierżawcą pola i wyślemy tam strażnika miejskiego z odpowiednią instrukcją - obiecuje wiceburmistrz Fabiś.

Idąc jednak tropem podpowiedzi telefonicznej czytelnika dzwonimy do sulechowskiego gospodarstwa rolnego Tiperary Farm ulokowanego na Kruszynie. Dopytujemy, czy to stamtąd podchodził nawóz i czy wiadomo, że rozrzucanie jest nielegalne?

Rozbieżne przepisy

- My tak robimy - odpowiada łamaną polszczyzną kierownik gospodarstwa Mechiel Meise, Holender, jak się dowiadujemy. A dlaczego? I kto to "my"? - Za trudne na telefon, niech przyjedzie, będzie tłumacz - wyjaśnia. Umówiliśmy się na spotkanie.

- Myśmy zastosowali się do przepisów unijnych, gdzie jest zapis, iż nie powinno się wyrzucać zimą nawozu, ale nie ma zakazu - przekazuje przez tłumaczkę M. Meise. - Teraz już wiemy, iż w Polsce jest zakaz. Ale przepis mówi, iż nie wolno wyrzucać obornika 20 m od ujęcia wody, a to pole jest to dużo, dużo dalej. My tego pilnujemy!

Jednak przede wszystkim, jak wnioskujemy z relacji młodego i sympatycznego Holendra, nawóz został rozrzucony zimą na polu dzierżawionym przez Tiperary Farm pod Smolnem Wielkim (i tylko tam), żeby pójść na rękę okolicznej ludności. W jaki sposób? Otóż firma istnieje ponad 10 lat, wpierw była własnością irlandzką, od 2003 r. należy do Holendrów. Z doświadczeń pracowników wynikało, iż rozrzucanie obornika latem powodowało liczne protesty, "że śmierdzi". - Dlatego rozrzuciliśmy obornik zimą, żeby pójść ludziom na rękę - twierdzi Mechiel i dodaje: - To się już nie powtórzy!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska