Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Idziesz ulicą i nagle... - Dzień dobry! Kandyduję na prezydenta!

Tomasz Rusek 95 722 57 72 [email protected]
Zimno, wcześnie rano, pada deszcz, a kandydaci PO na przystanku autobusowym na Górczynie zaczepiają ludzi i zachęcają do głosowania. Na zdjęciu Krystyna Sibińska.
Zimno, wcześnie rano, pada deszcz, a kandydaci PO na przystanku autobusowym na Górczynie zaczepiają ludzi i zachęcają do głosowania. Na zdjęciu Krystyna Sibińska. fot. Tomasz Rusek
Tego mogą spodziewać się mieszkańcy Gorzowa. W centrum spotkają kandydatkę PiS Elżbietę Rafalską, na osiedlach jej rywalkę z PO Krystynę Sibińską.

Czwartek, siódma rano. Zimno jak diabli, pada nieprzyjemny deszcz. Brrr, wcale nie chce się wychodzić z domu. A tu nagle na przystanku autobusowym zaczepia pasażerów facet z wielkim termosem i leje do kubeczków herbatę malinową. Ten gość to kandydat na radego Marcin Gucia. A pierwsze skrzypce w tym kilkuosobowym składzie gra K. Sibińska. Pochodzi do każdej osoby, przedstawia się, zachęca do przyjścia na wybory i do oddania na nią głosu. Najczęściej dopiero wtedy ludzie przestają się dziwnie przyglądać herbacianej ekipie. Ale już kubeczek bierze mało kto. - Fajny pomysł. Inny. Do mnie bardziej takie coś przemawia niż plakat - ocenia Daniel (jedzie do szkoły). Na wybory pójdzie. Ale ciągle się zastanawia, na kogo głosować.

Głosuj, żeby narzekać

Mało ludzi. Więc kandydatka na prezydenta i kandydaci na radnych przenoszą się na pętlę tramwajową przy Silwanie. Nie zaczyna się dobrze: Sibińską bez zatrzymywania się, bokiem, po trawie, omija kilka osób. Ale nie zraża się tym. Zaczepia kolejnych. - Jedni, co mają czas i się nie spieszą, zatrzymają się, porozmawiają. Inni faktycznie bez słowa idą przed siebie - dodaje.
Potem spacer na pobliskie, puste targowisko. Po drodze zaczepiamy panią Joannę. Jest zaskoczona. Bo jak ktoś obcy cię zaczepia na osiedlu, to najczęściej nie chodzi o nic przyjemnego.
Na targowisku pustawo. Pierwszy warzywniak pani Doroty. Pójdzie na wybory. Mówi, że to obywatelski obowiązek. - Kto nie głosuje, potem nie ma prawa narzekać - wykłada. W spożywczaku kawałek dalej rozmowa jest krótka. - Chyba nie nasza opcja... - mówią kandydaci po szybkiej ewakuacji ze środka.

Oko w oko

Podobną taktykę spotkań oko w oko z wyborcami przyjęła też E. Rafalska z PiS-u. Na ul. Hawelańskiej też zachęcała do a.) pójścia na wybory i b.) zagłosowania właśnie na nią. Tu nie było herbaty, ale mikrofon i coś w rodzaju miniwiecu. - Mam ofertę programową dla gorzowian i Gorzowa. Będzie się żyło wygodniej - zachęcała.
Skąd taki powrót do podstaw? Przez ostatnie lata kandydaci do wszelkich wyborów odbębniali kampanię na plakatach i w spotach. Dopiero podczas ostatnich wyborów prezydenckich kandydat SLD Grzegorz Napieralski postawił na kontakt osobisty na taką skalę. Jeździł od miasta do miasta, zaczepiał ludzi, potrafił o 6.00 stanąć przed fabryką i rozdawać jabłka idącym i wracający z pracy. Zrobił tak dobry wynik, że zaskoczył konkurentów.
Teraz powrót do takiej kampanii widać niemal wszędzie. Spotkania na osiedlach, wiece na placach, uściski rąk, osobiste wręczanie wizytówek.
- Mnie to przekonuje. Wolę porozmawiać z kimś oko w oko, niż oglądać go na plakatach - mówi pani Dorota z pierwszego warzywniaka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska